Dzień czwarty

- 3 600 kg.

Więcej nnie piszę, bom okrutnie rozeźlona.
Jak podejrzewałam, pomaganie koleżance źle się skończyło, zanim się na dobre rozpoczęło. Nie wiem, czy jest taka głupia, czy też jest zwyczajnie złym człowiekiem, ale zaszkodziła mi w pracy.
Po prostu cudownie.
O niczym innym nie marzę, jak udowadnianie, że nie jestem wielbłądem. Wiem, że to dość trudne, bo przerabiałam.

Komentarze