1522
Zmorka mnie sprowokowała.
Skoro mamy Dzień Kobiet, to powinno być i o mężczyznach. Albowiem jesteśmy nierozerwalnymi częściami tej samej układanki. Więc najpierw z przymrużeniem oka, a potem na poważnie.
Dotarłam właśnie, jak zawsze z dużym opóźnieniem, do Gry o tron. Taka sobie bajka, nic szczególnego jej nie wyróżnia, ale miło się patrzy. To patrzę. Poza tym telewizja w naszym domu chyli się wreszcie, o czym już wspominałam, ku całkowitemu upadkowi, co nastąpi zdaje się z końcem maja, więc już się przyzwyczajam do jej nieobecności. W bajce, jak to w bajce - główne role odgrywają mężczyźni. Walczą, politykują, knują, ryćkają na prawo i lewo (jeden ma nawet zniewalający tyłek, polecam), a kobiety, jak zwykle, stanowią jedynie tło. Ale ja mam w tym filmie swojego faworyta. Jest nim Tyrion Lannister, pięknie odegrany przez Petera Dinklage'a (za te rolę otrzymał zresztą Złoty Glob i inne nagrody, nie wspominając o nominacjach).
Argumentacja jest prosta - on myśli. A najseksowniejszym narządem jest mózg.
Tyrion jest karłem. Stanowi odbicie w krzywym zwierciadle swojego przystojnego do bólu brata - Jaime'ego Lannistera. I to nie tylko na poziomie wizualnym. Na każdym. Jako niepełnosprawny, został odrzucony przez ojca, który znęcał się nad nim na różne sposoby. Uciekł do środka - nie mógł pełnić tradycyjnych ról, więc zaczął czytać. Stał się przez to cyniczny, acz niepozbawiony czaru osobistego i jakiegoś wyjątkowego uroku, na który składa się m.in. jego - skrzętnie ukrywana - wrażliwość.
Myślę, że sam Peter Dinklage też nie miał łatwego życia. Swoją słabość przekuł w siłę, dzięki czemu zawędrował na szczyty w Hollywood. Ma na swoim koncie wiele znaczących ról i jest twarzą małych ludzi. Szacun.
To, co pociaga mnie w mężczyznach, to właśnie myślenie. Błyskotliwa inteligencja, wiedza, rozumienie, cięte poczucie humoru. Wygląd jest sprawą drugorzędną. Albo i wcale nie ma znaczenia. W ogóle jestem zdania, że brzydcy faceci są bardziej pociągający, ponieważ zwykle gdzieś w środku mają taką małą machinę, która napędza ich do podróży w różnych ciekawych kierunkach. A ja nie lubię się nudzić. Natomiast pasjami uwielbiam się śmiać. Tedy poczucie humoru (związane z inteligencją w sposób idealny) zawsze mile widziane.
Facet powinien być mądry (mówię o swoich preferencjach, a nie o prawdach objawionych), dobry i dowcipny. I, prawda, w dupie mam jego zawód, wzrost, owłosienie głowowe (wąsów i bród nie lubię, ale to zawsze możemy sobie jakoś wyjaśnić), rolę życiową oraz fakt, czy potrafi tańczyć. Ważniejsze, by umiał sprawić, że będę się śmiała. Nie wiem, czy można przetańczyć życie. Ale prześmiać na pewno. I to jest ideał, ku któremu dążymy.
HOWGH!
Skoro mamy Dzień Kobiet, to powinno być i o mężczyznach. Albowiem jesteśmy nierozerwalnymi częściami tej samej układanki. Więc najpierw z przymrużeniem oka, a potem na poważnie.
Dotarłam właśnie, jak zawsze z dużym opóźnieniem, do Gry o tron. Taka sobie bajka, nic szczególnego jej nie wyróżnia, ale miło się patrzy. To patrzę. Poza tym telewizja w naszym domu chyli się wreszcie, o czym już wspominałam, ku całkowitemu upadkowi, co nastąpi zdaje się z końcem maja, więc już się przyzwyczajam do jej nieobecności. W bajce, jak to w bajce - główne role odgrywają mężczyźni. Walczą, politykują, knują, ryćkają na prawo i lewo (jeden ma nawet zniewalający tyłek, polecam), a kobiety, jak zwykle, stanowią jedynie tło. Ale ja mam w tym filmie swojego faworyta. Jest nim Tyrion Lannister, pięknie odegrany przez Petera Dinklage'a (za te rolę otrzymał zresztą Złoty Glob i inne nagrody, nie wspominając o nominacjach).
Argumentacja jest prosta - on myśli. A najseksowniejszym narządem jest mózg.
Tyrion jest karłem. Stanowi odbicie w krzywym zwierciadle swojego przystojnego do bólu brata - Jaime'ego Lannistera. I to nie tylko na poziomie wizualnym. Na każdym. Jako niepełnosprawny, został odrzucony przez ojca, który znęcał się nad nim na różne sposoby. Uciekł do środka - nie mógł pełnić tradycyjnych ról, więc zaczął czytać. Stał się przez to cyniczny, acz niepozbawiony czaru osobistego i jakiegoś wyjątkowego uroku, na który składa się m.in. jego - skrzętnie ukrywana - wrażliwość.
Myślę, że sam Peter Dinklage też nie miał łatwego życia. Swoją słabość przekuł w siłę, dzięki czemu zawędrował na szczyty w Hollywood. Ma na swoim koncie wiele znaczących ról i jest twarzą małych ludzi. Szacun.
To, co pociaga mnie w mężczyznach, to właśnie myślenie. Błyskotliwa inteligencja, wiedza, rozumienie, cięte poczucie humoru. Wygląd jest sprawą drugorzędną. Albo i wcale nie ma znaczenia. W ogóle jestem zdania, że brzydcy faceci są bardziej pociągający, ponieważ zwykle gdzieś w środku mają taką małą machinę, która napędza ich do podróży w różnych ciekawych kierunkach. A ja nie lubię się nudzić. Natomiast pasjami uwielbiam się śmiać. Tedy poczucie humoru (związane z inteligencją w sposób idealny) zawsze mile widziane.
Facet powinien być mądry (mówię o swoich preferencjach, a nie o prawdach objawionych), dobry i dowcipny. I, prawda, w dupie mam jego zawód, wzrost, owłosienie głowowe (wąsów i bród nie lubię, ale to zawsze możemy sobie jakoś wyjaśnić), rolę życiową oraz fakt, czy potrafi tańczyć. Ważniejsze, by umiał sprawić, że będę się śmiała. Nie wiem, czy można przetańczyć życie. Ale prześmiać na pewno. I to jest ideał, ku któremu dążymy.
HOWGH!
O Grze o tron nic nie mam do powiedzenia, ale o całej reszcie tylko tyle, że sama prawda.
OdpowiedzUsuńto znaczy, że i moja.
UsuńNie napisałam nic o tym, że muszą się myć?
Usuń;) ;) ;)
Zawsze mialam slabosc do brzydali :-)
OdpowiedzUsuńlike it :)
UsuńWidać - jest nas siła...
UsuńO tak, tak. Piekielnie inteligentny, a na dokładkę zna kobiece potrzeby :)
OdpowiedzUsuńSię podpisuję obiema ręcami... :)
Już bym nie przesadzała. Wiele zależy od umiejętności komunikowania się. W obie strony.
UsuńTo też mój ulubiony aktor w tym filmie...
OdpowiedzUsuńI wszystkie Twoje słowa to najprawdziwsza prawda...
Ale to przecież oczywista oczywistość :)
Jak zwykle :)
Prawda płynie złotym strumieniem z mych ust, hehehe.
UsuńZ palców żeś mię to wyjęła, Łoterlo :)
OdpowiedzUsuńTy nie masz palców!!!
UsuńJak to nie mam, kiedy mam???
UsuńMitenki nie mają palców!!!
UsuńJamie się nieco zrehabilituje i nawet da się polubić. Tyrion przestał być moją ulubioną postacią w trzecim sezonie
OdpowiedzUsuńNie dotarłam jeszcze. Ale to może dobrze, że postaci się zmieniają. Nie jest nudno.
Usuńcieszę się że jestem inspiracją do powstania tak fajnej notki ;-)
OdpowiedzUsuńnie znam gry o tron
co do facetów to też uważam że musi umieć mnie rozśmieszyć i dobrze tańczyć
no i brzydale mi nie przeszkadzają bo raz że taki bardziej się stara ,dwa że moja uroda i tak przyćmiewa towarzysza ( hahaha genialna jestem co nie ?)
a moja szwagierka wybrała księcia z bajki a teraz ryczy że musi wszystko sama robić no ale co książe ma myć gary czy śmieci wynosić ? a jak moja Mama mówiła że "ładna miska jeść nie daje " ta odpowiadała że " z brzydkiej jeść się nie chce "
Nie chciałabym utrwalać stereotypu, że gdy ktoś ładny, to głupi lub zły.
UsuńWszakże jesteśmy zaprzeczeniem tej teorii :D
no fakt ...my jesteśmy ładne mądre a tylko czasem złośliwe ;-) no i tak przyznaję jesteśmy wyjątkiem potwierdzającym regułę :-)
UsuńJak to... "czasem"?!
Usuń;))))
Grę o Tron, jak i tą postać, uwielbiam.
OdpowiedzUsuńI cóż...powiem, że to powinno działać w obie strony. Bo tak naprawdę, za kilkanaście, kilkadziesiąt lat z ładnego tyłeczka, piersi, twarzy, mało co zostanie. A noce przegadać będzie można zawsze, do samego końca.
A jużci, Króliku. Zgadzam się z Tobą w pełni, gdyż nie pielę tu żadnej szowinistyczno - nazistowskiej grządki ;)
UsuńIiiii... Medal z ziemniaka za pierwsze odezwanie się. Szczególnie pod taką notką!
hm...z ziemniaka, powiadasz? jako "Pyrusowi" z urodzenia-pasuje mi to jak najbardziej XD
UsuńMogę ustrugać z kijka, jeśli bardzo Ci zależy. Ale akurat zabieram się za obiad, to z warzywa będzie szybciej :)
Usuń