1811
W sobotę dowiedziałam się, że tydzień temu zmarła moja znajoma. Miała 43 lata. Samotna matka z dwojgiem dzieci w wieku gimnazjalnym. Bardzo mnie to trzepnęło. Zawsze wydawała mi się taka "nie do zdarcia". Wesoła, szalona, imprezowa. Wyjątkowo ładna kobieta. Inteligentna. Dowcipna.
Pstryk!
Nie ma.
Dotarło to do mnie z całą mocą w sklepie. Stałam przed półką z chińszczyzną i szukałam czarnego sezamu do sushi. Pomyślałam o niej - po raz piętnasty tego dnia - i nagle zrobiło mi się słabo. Nie było gdzie usiąść, więc oparłam się o regał. I tak stałam. Nie wiem ile. Potem poczułam, że okropnie gniecie mnie za mostkiem. Zadzwoniłam do Prezesa.
- Nie ma sezamu - wybuczałam przez nos.
- Co się stało? - spytał czujnie.
- Ona umarła, wiesz? Była dwa lata starsza ode mnie...
- Zostaw to wszystko i wracaj do domu.
Zostawiłam.
Zaiste - prawda o życiu dopada nas w najbardziej nieoczekiwanych momentach.
Pstryk!
Nie ma.
Dotarło to do mnie z całą mocą w sklepie. Stałam przed półką z chińszczyzną i szukałam czarnego sezamu do sushi. Pomyślałam o niej - po raz piętnasty tego dnia - i nagle zrobiło mi się słabo. Nie było gdzie usiąść, więc oparłam się o regał. I tak stałam. Nie wiem ile. Potem poczułam, że okropnie gniecie mnie za mostkiem. Zadzwoniłam do Prezesa.
- Nie ma sezamu - wybuczałam przez nos.
- Co się stało? - spytał czujnie.
- Ona umarła, wiesz? Była dwa lata starsza ode mnie...
- Zostaw to wszystko i wracaj do domu.
Zostawiłam.
Zaiste - prawda o życiu dopada nas w najbardziej nieoczekiwanych momentach.
Przykro mi. Nie tak to powinno być, nie tak.
OdpowiedzUsuńNo, cóż. Powinno - nie powinno. Po prostu jest. Choć to trudne do zaakceptowania.
UsuńTo nie jest dobra wiadomość na wieczór :( Przykro mi :(
OdpowiedzUsuńMnie też. Tak człowiek pędzi dokądś, gna... Może trzeba się opamiętać.
UsuńPrzykro mi:( dzis bylam na pogrzebie sasiada - moj maly Michalek tez- czyjes zycie sie konczy czyjes zaczyna... banaly ale niestety aktualne i prawdziwe
OdpowiedzUsuńDzis tez wrocila banda z wakacji u babci i powiem jedno - masakrrrra;)
Jak w polskim filmie: z babami źle, a bez babów jeszcze gorzej ;)
UsuńMoże i trzeba się zatrzymać, przestać pędzić, zacząć żyć z sensem i dla tych, dla których warto... ale to trudne jest:( Po pierwszym szoku większość z nas wraca do kołowrotka codzienności i tak... do następnego szoku;/
OdpowiedzUsuńZnaczy - nie są to jednak takie szoki, które wywracają życie do góry nogami.
UsuńZa chwilę będą brać z naszej półki...
OdpowiedzUsuńPrzeżywam to raz po raz, pierwszy raz po liceum. Za każdym razem szok.
Nie wiem, jak z Twojej. Z mojej biorą od 24. lat. Nawykłam. Chyba.
UsuńJesteśmy wszak z tego samego rocznika. U mnie pierwszy raz wzięli z półki bodajże 23 lata temu! Ten szok był chyba najdotkliwszy, bo pierwszy i w dodatku ścięło mojego serdecznego kolegę.
UsuńNawykłam do tego, że biorą, ale chyba nie przywyknę, kogo biorą. Ciekawe, kiedy na mnie padnie.
Tak, rzeczywiście - to pierwsze zetknięcie ze śmiercią, w dodatku rówieśnika, to absolutnie nieporównywalne z niczym przeżycie. U mnie to samo.
UsuńPrzykro gdy umiera rodzic, który jeszcze wiele miał do nauczenia i pokazania swoim dzieciom. Trzy lata temu zmarła w wieku 36 lat moja przyrodnia siostra, dwa lata temu 42 letni kuzyn, każde z nich pozostawiło małe dzieci. To im jest najtrudniej.
OdpowiedzUsuńW takich chwilach naprawdę się cieszę, że doholowałam dziecko do pełnoletności. Z hakiem.
Usuń