1470

Przeczytałam właśnie, jak zwykle z dużym opóźnieniem, felieton profesora Mikołejko w Wysokich obcasach ekstra z grudnia zeszłego roku. I NAPRAWDĘ trudno mi odnosić się do filozofii życiowej tego człowieka bez emocji. Dostrzegam, że chce dobrze, ale jakość wykonania jego moralniaków jest trudna do zaakceptowania.

Jak powszechnie wiadomo, jestem osobą, która ze wszystkich sił unika stereotypów (nie, zupełnie się nie da, ale znając mechanizm - można próbować) i stygmatyzacji. Mówię więc głośno o tym, że terror laktacyjny jest zły. I terror karmienia butelką też. Zmuszanie do porodów naturalnych jest pasudne, ale upór, by załatwiać wszystko skalpelem także. Polski katotaliban to coś wstrętnego, ale czeskie przegięcie w drugą stronę również. Narzucanie innym swojej woli i przekonań jest złem w czystej postaci.

Pisze więc Mikołejko o społecznej obojętności wobec krzywdy, wyrządzanej dzieciom w Polsce. O zmowie milczenia, podyktowanej często prywatnym interesem, własną wygodą i małym, osobistym dobrem. I niby pisze o wszystkich, ale w tekście wyraźnie na pierwszy plan wybija się jedno z moich ulubionych sformułowań: co z niej za matka.
Otóż dzieci mają nie tylko matki.
Nie zamierzam bynajmniej bronić macierzyństwa za wszelką cenę. Ludzie dzielą się na złych i dobrych (przy czym najliczniejszą grupą są balansujący na granicy), więc istnieją matki, które wrzucają noworodki do beczek po kapuście czy śpią upojone alkoholem, gdy progenitura, silnie nieletnia, spaceruje po ulicy w śpioszkach i dziesięciostopniowym mrozie. Oczywiście że są. ALE.

GDZIE BYŁ OJCIEC?!
Dziadek.
Babcia.
Wujkowie i ciotki.
Sąsiedzi.
Wstaw dowolne.

Nikt nie jest wolny od odpowiedzialności. Widzieć zło i udawać, że się go nie widzi, jest uczynkiem moralnie nagannym, leżącym na tej samej półeczce, co przestępstwa matek wobec dzieci. Jeśli ojcu byt potomstwa jest obojętny, staje się współwinnym każdej zbrodni, popelnionej na jego dzieciach. To samo ma się do reszty rodziny oraz otoczenia. Macierzyństwo nie jest stanem uświęcającym. Ale nieobecność też nie. Jeśli już mamy zamiar oceniać, oceniajmy trzeźwo i uwolnijmy się wreszcie od stereotypów.

Przestańmy stygmatyzować matki. Jeśli czynią źle, współwinni są temu ojcowie. Nawet nieobecni. Nikt im nie kazał się oddalać. Mogli chronić swoje dzieci przed tymi złymi matkami. Nie chronili? Należy się kara. Bo wybrali własną wygodę, czymkolwiek by nie była, i postawili ją wyżej niż zdrowie i szczęście spłodzonego przez siebie potomstwa.

Profesor Mikołejko jest mizoginem. Wydaje mi się, że w jego życiu (o czym zresztą kilkakrotnie wspominał) zaszły zdarzenia, które zmieniły go w złego człowieka. Jest jednak szansa. Należy poddać się terapii, a nie wypisywać nazistowskie głupoty w gazetach.


A poza tym to z nadmiaru emocji ciągle jestem śpiąca.

Komentarze

  1. Asiu jak Ty masz rację...
    Matki i odpowiedzialność...za zły wybór ojca, za za mało, za za dużo, za nic i za wszystko. Jak dać radę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matki są targetem do obarczania winą za zło całego świata. Pewnie dlatego, że są kobietami, nie sądzisz?
      (I nie zapominajmy o budyniu zamiast mózgu).

      Usuń
  2. zanim doczytam dalej już pytam czy chodzi o ten tekst m.in. o odruchowej przemocy wobec dzieci? straszny. doczytałam do końca ale trochę się zdziwiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, chodzi o tekst o społecznej obojętności.

      Usuń
    2. a na okładce siostra Chmielewska?

      Usuń
    3. Tak. Jednak nie przyszło mi do głowy, że chodzi o przemoc odruchową.

      Usuń
    4. nie wiem, tyle zapamiętałam, może coś przekręcam. ale tekst był jakiś taki staraszny, straszący i zniechęcający do posiadania dzieci. przeczytałam i wyparłam

      Usuń
    5. Yyyy?
      Może Ci się coś nałożyło :)

      Usuń
    6. może być. z tym że bardziej rozłożyło niż nałożyło. jedną stronę czytam przez kilka dni. zwariować można z tymi dzieciami. zresztą już mi gdzieś zapodziali te gazetę, więc pewnie ją odkryję bliżej lata

      Usuń
  3. Zgadzam się z Tobą!

    Spotkałam się z takim paradoksem, że to matka została źle oceniona jako ta, która nie zapewnia dzieciom dobrej sytuacji do rozwoju, ponieważ uciekła z nimi z własnego domu. W opinii biegłych psychologów "powinna zapewnić dzieciom stabilizację terytorialną", a nie narażać je na stresy związane z tułaczką.
    Dodam tylko: uciekła, ponieważ musiałaby nadal z dziećmi mieszkać ze sprawcą przemocy psychicznej i fizycznej (który to oczywiście wygodnie sobie tam mieszka i póki co nie ponosi żadnej kary, nie jest obciążony odpowiedzialnością za losy rodziny)...
    Długo mogłabym wymieniać takie przykłady. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polski system, który uparcie chroni sprawców przemocy, jest wstrętny, obleśny i niech zdycha! To jest niestety silnie związane z przedmiotowym traktowaniem kobiet. Znakomity przykład: czeka na ratyfikowanie Konwencja stambulska, dzięki której np. gwałt ścigany jest "z urzędu". A Polska co? Głosem posłanki Kempy krzyczy o strasznym dżenderze.
      Fuj i fuj.

      Usuń
  4. Fuj!

    Usłyszałam ostatnio od jednej z katowickich pań prokurator: "W naszym kraju prawo jest takie, że ktoś kto postępuje wbrew niemu może długo to robić, zanim w ogóle zacznie się przeciw niemu konkretne działanie. Dotyczy to przestępstw różnego typu."

    Myślę, że nasze społeczeństwo uwielbia zajmować się bzdurami, byle było głośno. To co najważniejsze wymaga nie tylko porządnej pracy nad zmianą przepisów, ale przede wszystkim zmiany myślenia. Z tym drugim gorzej.

    Wiesz co? Bardzo się cieszę, że dzięki Chudej trafiłam na Twój blog.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sęk w tym, że większość ustaw jest OK. Zawodzą przepisy wykonawcze (lub ich brak) i to, o czym piszesz, czyli mentalność.

      Ja też się cieszę (bardziej!), że tu trafiłaś. Ostrzegam, że w większości notek jestem niepoważna ;)))
      Coś w deseń, jak ostatnio na Macierzyństwie bez lukru.

      Usuń
  5. Jednak np. ustawa o przeciwdziałaniu przemocy jest nazbyt ogólna choćby w kwestii eksmisji stosującego przemoc w rodzinie - nie podaje kryteriów, które sąd mógłby wziąć pod uwagę orzekając o eksmisji takiego lokatora. Niestety, jestem aż nadto zorientowana i wierz mi, jest mnóstwo niedopracowanych przepisów lub wręcz durnych. Nie będę mnożyła przykładów, ale określę to tak: przepisy są takie, że dają możliwość chronienia przestępców przez tak długi czas, że ofiara która zdecydowała się walczyć o siebie i dzieci może się w tej walce wykończyć psychicznie, a nieraz i finansowo. Nikt nie patrzy na dobro nieletnich tkwiących w chorej sytuacji. Procesy trwają latami.

    Zorientowałam się już w Twojej niepowadze. :-D Podoba mi się jej styl, np. dygresje. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a w ogóle to mam pytanie za 5 złotych - jak odróżnić pozew o eksmisję męża /byłego męża w trybie ustawy o przeciwdziałaniu od pozwu o zwykłą eksmisję?

      Usuń
    2. Traktowanie dzieci w tym kraju to już zupełnie inny rozdział. Rzekłabym: niekończąca się opowieść.
      W Polsce kobiety, dzieci, starcy i niepełnosprawni stanowią odrębną kastę do rasy panów. A potencjał wyborczy jest... Tylko jak się zjednoczyć?
      Weź taką Kempę (i wiele innych, ale ona akurat dobrze nadaje się na przykład): my o elementarnej ochronie kobiet, a ona, jak zepsuta katarynka o masturbacji dzieci w przedszkolach. Ale ktoś ją wybrał! Gdzie, pytam się, są ci, którzy głosowali na tę bezmózgą maź?!

      Daleko nam jeszcze do cywilizacji, oj, daleko. Póki w Polsce szlachcic na zagrodzie - nic się gwałtownie nie zmieni.
      Wzdycham.

      PS Dygresje mam w naturze, blog nie może się bez nich obejść ;)

      Usuń
    3. Paćka: A kopnąć Cię w nosa?!

      Usuń
    4. ===> pacia
      Mam odpowiadać serio? Za 5 złotych? ;)

      --------------

      Tak poważnie: dlaczego pytasz?

      Usuń
    5. Paćka ma jajniki, to się pyta. Zdolność pytania zanika wraz z pojawieniem się jąder ;)))

      (Wtedy jedynie głupie pytania).

      (Zaraz przyjdzie Jasiek i nas pogoni, hehehe).

      Usuń
  6. lubię Mikołejkę (Mikołejko?) za pozorną kontrowersję, choć nie powiem, żebym z nim sympatyzowała. o czymś świadczy dobór zdjęcia z miną samotnego skurwysyna (się nie muszę powstrzymywać, tak?) nad tekstem, który porusza tematykę niekoniecznie właściwą dla krótkiej formy felietonu. z drugiej strony to komercja, pismakowanie na zlecenie, pod konkretny elektorat. od kilku miesięcy zubożałam o wiedzę przekazywaną w ekskluzywnej (podobno) prasie kobiecej i jakoś nie narzekam. nie ma co strzelać mizoginami, można po prostu olać człowieka, wydawnictwo i idiotów mówiących nam, co jest modne, istotne i jak żyć (panie premierze)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale, kurna, trudno wyplenić u siebie całkowicie potrzebę poczytania czasem czegoś kolorowego. rzadko to robię, ale jak już to wysokie obcasy. polecisz coś innego choć trochę sensownego?

      Usuń
    2. Trudno mi czynić despekt, że nie olewam, skoro czytam prasę z początku grudnia. W połowie lutego ;)))
      Ale i cicho siedzieć nie będę. Już mi się nie chce wybaczać kolejnym idiotom i ich usprawiedliwiać. Przecież nie musi tego robić, jeśli jest sprzeczne z jego kręgosłupem etycznym.

      O ile takie sprzedawczyki mają jakikolwiek kościec...

      Usuń
    3. Proszę łaskawie wziąć pod uwagę, że ja z telefonu nadaję. Ergo: nie nadanżam za pańciami.

      Książkę se, paćko, poczytaj. Jakaś starszą, żeby była po uczciwej korekcie. Albo dzieckom Boglarową. Z pożytkiem dla wszystkich.

      Usuń
  7. Asiu, nie wiem czy padło, czy nie padło, nie przeczytałam wszystkich komentarzy, ale profesor dość jasno i bez owijania opowiadał w jednym z wywiadów o tym, jak znęcała się nad nim jego matka, jak był przez nią poniżany, obrażany, bity itp. W świetle tych tragicznych faktów jego wypowiedź wygląda jak wygląda. Podpisuję się jednak pod Twoim przedostatnim zdaniem. Tym o terapii. I cytuję: jak długo można mieć nieszczęśliwe dzieciństwo? Czy do 60 -tki, to aby nie przesada??? I żeby nie było, serdecznie współczuję Panu przeżyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Padło, konkretnie z ust mych korali. Z tym że bez szczegółów. I to go, jak piszesz, w niczym nie usprawiedliwia.

      Usuń
    2. Niektórzy mają nieszczęśliwe dzieciństwo do końca życia i stają się potworami dla innych.
      I nic, na to się nie poradzi, dopóki to oni sami nie będą chcieli sobie godnie poradzić.

      Usuń
    3. ja myślę, że w tej sytuacji, ze świadomością i doświadczeniem tych X lat życia, to wypadałoby zobaczyć z czego się biorą nasze poglądy, jaką mają podstawę, no i jakoś je zweryfikować. U Mikołejki mnie razi po oczach ta antymatkowa stronniczość: zwłaszcza skonfrontowana z jego historią. Wygłaszanie w tym kontekście praw objawionych, trąci , hmm ... sama nie wiem jak to nazwać. Myślę, że Asiu ujęłaś trafnie.

      Usuń
    4. Milo: Oczywiście że tak jest. Ale uporczywe tkwienie w dzieciństwie i jego niedoborach, które rozegrały się 50-60 lat wcześniej, nikogo nie usprawiedliwia. Wręcz przeciwnie! To jego wybór, tkwi tam, bo mu z tym (przewrotnie) dobrze.

      Manufaktura: Właśnie! Antymatkowość to jest dobre słowo! Ale on w ogóle ma za złe. Czytałam i inne jego felietony. Zawsze pretensje.

      Usuń
    5. Ten typ tak ma. Masz rację, to jest często świetna wymówka, to bycie wiecznie nieszczęśliwym. Taki sztandar z krzywdy: patrzcie na mnie!!! Bardzo to takie historycznie nasze. Już nie wspomnę o tym, że się dobrze sprzedaje. Bo przecież z jakiegoś powodu go ta gazeta puszcza, nie raz pierwszy w końcu. Filozofów mamy kilku w tym kraju i śmiałabym nawet stwierdzić, że mądrzejszych i pisać też umieją.

      Usuń
    6. Ach! Pomarzyć, że człowiek poczyta mądre teksty filozofa!
      Prywatnie polecam wykłady (na zupełnie inny temat, ale kunszt!) byłego rektora UŚ Tadeusza Sławka, który filozofem z wykształcenia nie jest, ale jest z... ja wiem? urodzenia, klasy, intelektu wiedzy i dobrego wychowania. Majstersztyk!

      Usuń
  8. Milo, oczywiście, nikt nic na to nie poradzi, ani go na siłę nie uszczęśliwi. Samemu trzeba chcieć, inaczej daremne żale, próżny trud, jak mawiał poeta:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz