1501

Oj, chciałam po prostu, żeby notka rocznicowa trochę powisiała. Nie może sobie człowiek we własnych czterech kątach porządzić, bo od razu ktoś przyjdzie i mu bibeloty poprzestawia. A ja tam lubię, gdy pastereczka stoi w kiblu i co mi zrobicie.

Owszem, będzie Luter - wydaje się zachęcającym tematem. Nie ma to jak z rana natknąć się na Marcina, może być od biedy święty. Więc jutro.

Tymczasem dziś na spotkanie poranne przygotowałam dla szefa materiał, o który wnioskował, ale miałam nadzieję, że przejrzy go ciut wcześniej. Nie udało się. Lekko więc się spięłam, gdy zaczął go publicznie odczytywać, ponieważ miałam kilka uwag do jego koncepcji i dopisałam je w nawiasach z myślą, by uprzednio przedyskutować. No to się porobi, jeśli przeczyta na głos - pomyślałam spłoszona. Na szczęście człowiek jest inteligentny. Pominął. Pominął. Pominął. W pewnym momencie jednak nie wytrzymał i po kolejnym temacie wykładu, skomentowanym przeze mnie odchrząknął:
- Czyje są te uwagi w nawiasach?
Zapadła cisza. Mucha puściła potężnego bąka w przelocie.
- Moje, szefie - odpowiedziałam, bo i tak by się wydało.
Rozległ się chrzęst zacieranych rąk wprost z Loży Szyderców.
- Aha - skwitował szef. - Haha.
Z Loży Szyderców dobiegł delikatny jęk zawodu.
To nie tak, że on nie ma poczucia humoru. Ma, tylko przesadnie nie ujawnia.

Dzień dobry Państwu. Życzę miłego dnia.

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Cały dzień gnam. A artykuł sam się pisze (ironia i sarkazm) ;)

      Usuń
  2. Teraz! Teraz to ja juz zebralam od rana bęcki i co ma mi dzien uratowac?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz