Dosięgły mnie wątpliwości 17.02.2007

Donoszę uprzejmie, że i mnie dotknęła wątpliwość związana z usuwaniem komentarzy.
Usuwać?
Nie usuwać?
Potargować zawsze się warto.

Tymczasem wygląda na to, że kartę bezprzewodową szlag trafił. Wsparcie ze strony Szefa jest OGROMNE. Na moje wielominutowe rzucanie mięsem w stylu dowolnym, leniwie odpowiada z dołu:
- Może karta jest uszkodzona…
Poczułam się jak w tym dowcipie o niedorozwiniętych:
Jedzie wycieczka świrów autobusem. Nagle coś strzeliło, buchnęło i autobus stanął. Kierowca drapie się w głowę, ale co ma robić? Wypuszcza świrów na łąkę i rozpoczyna dłubanie w silniku. W dłubaniu wytrwale asystuje mu jeden z pensjonariuszy oddziału specjalnego. Mija pół godziny, godzina i nic. W pewnym momencie obserwator odzywa się, kiwając się na piętach:
- A ja wiem, co się zepsuło!
Kierowca czoło zmarszczył i odpowiada:
- Idź się pobaw z kolegami i nie przeszkadzaj!
Sytuacja powtarza się z siedem razy.
W końcu pensjonariusz z uporem maniaka powtarza:
- A ja wiem, co się zepsuło!
i osiąga efekt.
- No co, no co, do cholery!!!
- Autobus!

No więc prawdopodobnie zepsuła się karta sieciowa i w dodatku mamy to potwierdzone przez świra na dole, co to nawet się nie pofatygował, żeby obejrzeć!!!

Komentarze