1825

Oprócz warzyw w mojej torbie znalazłam też wybujały lubczyk.


Co było robić? Zwlekłam się rano z wyra i oznajmiłam, że trzeba jechać po ścierwo, żeby ugotować rosół. Nie będzie się dobry lubczyk marnował. Zwłaszcza że działa, nawet przez siatkę.
- Co robisz? - zapytałam Prezesa, podnosząc głowę znad kartki, na której montowałam naprędce listę zakupów.
- Gapię się na twój tyłek.
No, proszę.
Do rosołu wepchnęłam więc cały, jaki był. Lubczyk, nie tyłek.

Jak tylko skończę pisać notkę, to włączę sobie serial i ruszam do garów, by z warzyw prosto od krowy wyczarować drugie danie. Uwielbiam tego typu dania, kocham trawę w każdym gatunku i odmianie na talerzu, po takich posiłkach czuję się lekka i zadowolona. W związku z tym pomyślałam, że czas zrzucić trochę człowieka, a aura wybitnie sprzyja. Przejście na dietę owocowo - warzywną wydaje mi się idealne w obecnych okolicznościach przyrody. Co niniejszym czynię. Żegnajcie zwłoki i przetwory mączne. Żegnaj nadmiarze człowieka.

Poza tym na facebooku znakomicie rozwija się przemiła zabawa. Chodzi o to, żeby wybrana osoba przez siedem dni na swojej tablicy umieszczała informacje o trzech miłych rzeczach, które się jej przydarzyły. A potem wzywała do zabawy kolejne dwie osoby. Uważam, że w obecnym zalewie informacji przykrych jest to cudowny trening dostrzegania w życiu spraw małych, a pięknych. Właśnie do odpowiedzi wezwała mnie Kruszyzna i mam problem. Bo akuracik należę do osób, które widzą radość w każdym atomie, więc nie wiem, jak się powstrzymam, żeby nie napisać codziennie o przynajmniej dziesięciu rzeczach. Będzie ciężko, ale nie poddam się.

Dziecko dzwoniło i było radosne. Zapinkala wściekle, zarabia godnie, samochód utrzymuje się sam i ogólnie pełnia zadowolenia. Nawet o praktykach studenckich sobie przypomniała. Czyż to nie piękne? Jeszcze chwila i posiądę dziecko z wyższym wykształceniem. Muszę się zacząć na to przygotowywać. To zupełnie nowe wyzwanie i całkowicie nowa jakość. Otwieram drzwi i idę tam!

Komentarze

  1. Rosół, w taki upał. W ŻYCIU!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie udowodniono, że owszem. I wszyscy zadowoleni.

      Usuń
  2. "Do rosołu wepchnęłam więc cały, jaki był. Lubczyk, nie tyłek."
    Uwielbiam :D
    Nie powiem, jaką wizję miałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Ciebie wepchnęłabym i tyłek, ale garnek mama za mały.
      Tyłek mam za duży?!
      Dżizas...

      Usuń

Prześlij komentarz