1844

W komentarzu do notki 1840 Oisaj napisał:
Ale jak się ma tak ładną żonę jak moja, to już można mieć odrobinę nadziei że jednak zostanie jeszcze ze swoim brzydalem ;)
I to mnie natchnęło do formy notki, która i tak musiała dziś powstać.

Oisaj jest twórcą licznych zdań, które pobudzają mnie do przemyśleń. Kiedyś np. powiedział mi, że jego zdaniem kobiecie milej jest usłyszeć komplement od wysokiego bruneta niż od niskiego grubaska (Jaśku, wybacz, że tak zdradzam nasze tajemnice, ale to mi idealnie konweniuje). W związku z czym czułam się w obowiązku, by zwerbalizować swoje przekonania, gdyż wyraźnie sterują życiem mym.

Uwaga! Będzie historyczne wyznanie!

Niebywale pociągają mnie mężczyźni uważani za brzydali, obdarzeni przy tym dużą dozą inteligencji oraz poczuciem humoru.

Koniec wyznania, teraz argumentacja. (Można wypuścić powietrze - tak, lepiej TĄ stroną).

Otóż doświadczenie życiowe podpowiada mi, że brzydale (nie dyskutujemy o gustach, przyjmijmy taką nomenklaturę dla łatwości wykładu) często zdają sobie sprawę ze swych (prawdziwych lub wyimaginowanych) braków na rynku "brania". W związku z powyższym, aby móc zaistnieć, po prostu bardziej się starają. Gdyby mnie ktoś zapytał, czy wolę spędzić rok w głębokiej tajdze z głupawym Adonisem czy błyskotliwym Igorem, nie zastanawiałabym się nawet przez ułamek sekundy. Albowiem uroda nie jest żadną wartością. Tak, wiem, lepiej być młodym, pięknym, zdrowym i bogatym niż starym, brzydkim, chorym i biednym. Lepiej zainteresowanemu. Ale czy otoczeniu?

Spotkałam już w życiu naprawdę wielu mężczyzn. I po stokroć milej mi było toczyć cudowne dysputy, z których przez każdą dziurkę wystawiał mordę inteligentny chichocik, z brzydkim facetem niż lansować się na dzielni z lokalnym przystojniakiem, co to z podziwu godną regularnością ma we łbie powietrze, skwapliwie wymieszane z sianem. Bez trudu potrafię wyobrazić sobie czułość i dojrzałe uczucie, które szczególnie ujawnia się w przydługie zimowe wieczory, łączące mnie z facetem mądrym, dobrym a brzydkim. Po latach bowiem chemię często szlag trafia. I trzeba mieć czym to zapchać.

Dygresja.
Wiecie czym się różni seks od onanizmu? Otóż po tym pierwszym człowiek ma z kim pogadać.
Koniec dygresji.

I to było preludium. Właśnie zdążamy do sedna.
Świat odgryzł mi dziś kawałek serca. Umarł Robin Williams.
Niekształtna, owłosiona małpa ze zbyt długimi rękami i takimż nosem.
Facet z przerażająco przesadną mimiką.
Mistrz gadania głupimi głosami.
Kurdupel o sylwetce przetrenowanego lekkoatlety, z tych, co to - rozumiecie - rzuty.

Zakochałam się w tym błyskotliwym, piekielnie zdolnym, przekornie i nieśmiało uśmiechniętym brzydalu od pierwszego wejrzenia. Kiedy świat ujrzał po raz pierwszy Stowarzyszenie umarłych poetów miałam 16 lat i nie chłopcy - moi równolatkowie - główni bohaterowie tej opowieści, ale właśnie ich nauczyciel skradł mi serce na zawsze. Śmiałam się z nim i płakałam przez ćwierć wieku. Dostarczył mi nieprzeliczonych wzruszeń. Ukształtował po części człowieka, jakim się stałam.

Och, Kapitanie, mój Kapitanie! Będę CHOLERNIE tęsknić.


Oświadczenie końcowe.
Gdy umrze Dustin Hoffman, wyjadę w Bieszczady i ślad po mnie zaginie.


PS Nie jestem rasistką. Wiem, że zdarzają się mężczyźni przystojni, obdarzeni przy tym wybitnym intelektem, rozpasanym poczuciem humoru oraz dobrocią. Wiem, bo mam takiego w domu (trafiło się ślepej kurze ziarno). Ale umówmy się - to jest margines marginesu (przeddzidzie śróddzidzia zadzidzia dzidy). Taka wartość statystycznie nieistotna. Więc nie przeszkadza mi w wyciąganiu przytoczonych powyżej wniosków.

Komentarze

  1. ależ Williams był przystojny! Howgh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Ale tak łapał za serce, że nie widziało się jego brzydoty.

      Usuń
  2. Boże Dżołana!
    Byłem wstępem do Robina Williamsa! Oniemiałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście paluszki Ci funkcjonują nawet gdy szczena opada ;)

      Usuń
    2. PS Support do Williamsa... nawet ja bym chciała ;)

      Usuń
    3. Ale pozwolisz, że na razie nie pójdę jego drogą ? ;)

      Usuń
    4. Wręcz zachęcam, byś szedł własną :)

      Usuń
  3. ah jak ja się z Tobą zgadzam Asia, jak zgadzam.. tylko tak patrzę, to te baby często głupie, bo tego poczciwca to nie wezmę, a za łamaczem serc połowa populacji wzdycha... no a Robina żal, och żal :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę się pod tym podpisać?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie był brzydalem. Miał w sobie tyle piękna, że wylewało się z niego wokół, potrafił emanować nim w kontaktach z innymi, a nawet z ekranu. Ja pamiętam swoją drogę powrotną z kina po obejrzeniu "Stowarzyszenia Umarłych Poetów" w 1990. Pamiętam niemal każdą myśl - dobrze, że było ciemno, bo łzy ciekły mi po policzkach. Robin tą rolą odmienił moje życie. Dziś też łykam łzy od rana.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham takich pięknych w nieoczywisty sposób, mój typ to taki Nick Cave bardziej- mroczny i z felerem (a Majkel śliczny, jako i Panciowy, ot ewenement).
    A Robin, Boże mój, no... nikt nie miał takich zdolności paszczowych!
    Po wywiadzie w Actors' Studio, wiedziałam,na pewno, że Geniusz. Tylko on i Elton John na pstryk wywalali tam talent, jak kawę na ławę.
    A stand-upy (na jutubach- "brat Jezusa" itede ?!). Rodzina ma droga nie mogla po nocach spać, bo dostawałam takich ataków smiechu.
    No i jeszcze shoł "Who's line is it?", cudowny Robin, najlepszy odcinas z gwiazdą, najzabawniejszy...
    A "Stowarzyszenie"?! Mam "przez" Robina dożywocie w placówach (z założenia ;P) oświatowych.
    Z serca dzięki za ten wpis.
    Łezka poleciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oboszsz! Who's line!!! Muszę do tego wrócić. Co się naryczałam ze śmiechu - nie do opisania.

      Usuń
  7. Podobni ;))))))
    (Przez część filmu bałam się, że ona go lutnie - nie pozbierałby się).

    OdpowiedzUsuń
  8. on był taki miękki w środku

    i smutny jednak, teraz to widzę

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  9. Mamy pewnie efekt tego, że nikt nie dostrzegał.

    OdpowiedzUsuń
  10. A bo teraz to tak jest, że wszyscy patrzą na wygląd, i to wszystko się tylko na nim opiera. A nieraz nawet jak jakiś przystojny, to gada od rzeczy tak, że w myślach się ma tylko jakby mu trzepnąć, coby się zamknąć.

    A Robina, po prostu żal, z całego serca żal..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj wprowadzić te projekcje w czyn. Doświadczenie może być wielce pouczające.

      Usuń
  11. Będzie mi brakowało tej paszczurowatej mimiki i tego ciągłego gadania...Jak mało kto potrafił bawić do łez i wzruszać do szpiku kości...

    OdpowiedzUsuń
  12. Mi też strasznie smutno się zrobiło, kto pamięta "Świat według Garpa"? Książka nie, ale na filmie się spłakałam równo. Amelia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Smutno kiedy się pomyśli, że już nigdy w żadnym filmie... Mało teraz wartościowych ludzi na srebrnym ekranie, a jego miejsca nawet tysiąc celebrytów - gwiazdek jednego filmu nie da rady wypełnić.

    PS.: Zgarnęłaś jakiś koniuszek krzywej Gaussa rozkładu cech męskich w populacji. Pomyśl że komuś został egzemplarz o paskudnej powierzchowności i nieciekawym wnętrzu, bo jeszcze tacy są ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam też taką teorię, że ludzie łączą się w pary nie bez powodu ;)

      Usuń
  14. Jak to mówi moja mama: "Nie to co ładne, ale to co się lubić da" :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Też uwielbiam "Stowarzyszenie umarłych poetów". Uwielbiam to "Oh, captain, my captain". Zawsze chlipię na tym filmie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz