1928
Widzę, że otwarłam puszkę z Pandorą (w marynacie), więc może nie będę tego wątku rozwijała. Tym bardziej, że mogę się podpisać pod każdym komentarzem. Jestem uzbrojona. Metronidazol mam. Kupiłam jedno opakowanie zamiast dwóch, nie będę nabijała kabzy koncernom farmaceutycznym. Tabletki. Po konsultacji z farmaceutą - do dzielenia na czworo, jak włos. Zostanie ponad pół opakowania. Mniejszych nie ma, trudno. Wankomycynę mam - po znajomości, bo stosuje się ją tylko w lecznictwie zamkniętym. Niech żyją znajomości. Proszek do wykonania zawiesiny. Wankomycynę podaje się wyłącznie w iniekcjach i nie ma postaci doustnej, ale co to dla nas. Probiotyk mam na dziesięć dni dla każdego. W kapsułkach - do otwarcia i rozsypania na żarciu. Pipety (zakraplacze) mam. Trochę mnie niepokoją, bo są szklane. Strzykawki dwójki mam. Plastikowe, jak to strzykawki. Specjalistyczny środek do wybicia laseczek clostridium mam, też po znajomości. Rękawiczki gumowe mam. Z Lidla. I teraz tak. Metronidazol...