1886

Przy śniadaniu w fabryce rozmawiałyśmy o grzybie, skutkach ubocznych podawania leków przeciwgrzybiczych oraz kocim gównie. Smacznego.

Po jakimś czasie doszłyśmy do wniosku, że trzeba zmienić tematykę i przerzuciłyśmy się na obgadywanie szefostwa, albowiem nie ma jak pięć minut dla bliźnich. Pracownicy zawsze mogą szefów obsmarować, bo powód bez trudu znajdą. A gdyby go nie było wprost, to się coś na szybko wymyśli. Jaki problem?
Bardzośmy się przy tym ubawiły. Bardzo.
Następnie odebrałyśmy z koleżanką mail, w którym Szef (urlopowany) wysłał swoje uwagi do wypluwanego przez nas artykułu. Zabawa przyśniadanna była niczym w porównaniu do nanoszenia korekt. W pewnym momencie byłam zmuszona ją uderzyć, gdyż rozkręciła się do tego stopnia, że sama by nie wyhamowała. Zaiste - praca naukowa bywa niezwykle barwna. Ja się do tego chyba nadaję. Aczkolwiek dyrekcja zapowiedziała, że będzie coś miźgać przy moim dziale. Normalnie byłabym ciekawa, co wymiźga, ale obecnie nie jestem nastawiona na sensację. Święty spokój uber alles.

Przed chwilą wpadła inna koleżanka z informacją, iż że dyrekcja podobno postanowiła zabronić palenia elektronicznych na terenie fabryki. Pewnie go wkurwia widok luzaków, którym para idzie z nosa. Szczególnie w windzie.
- Co ty na to? - zapytała.
- Jak nie można palić, to po co do roboty przychodzić? - odpowiedziałam. - Już pić człowiek nie może w godzinach pracy, teraz palić nie będzie mógł i w stresie pozostanie ciastka wpierdalać.
- Boszszsz... - jęknęła, w dziwnej konfiguracji przyglądając się swojemu brzuchowi. - Zwalniam się. A ty co?
- A ja mam na wszystko wyjebane - odparłam, całą swą postawą zaświadczając o prawdziwości tego stwierdzenia.
- To się skończy w poniedziałek! - pisnęła, mając na myśli koniec urlopu Szefa.
Ano niestety. Nie można mieć wszystkiego. Trzeba umieć znajdować radość w rzeczach małych.
To idę - poszukam.

Komentarze

  1. Łoterlusiu, pamiętaj (teraz podzielę się moim mottem na ten rok): Jeśli coś się nie mieści w głowie, miej to w dupie.


    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  2. noo bez kitu, pozostaną nam tylko te ciastka

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam taką wizję, że po słowach, że masz na wszystko wyjebane, kładziesz po amerykańsku nogi na stół. Obowiązkowo w strażacko czerwonych szpilkach :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz