1889

Prezes opowiada:
- To takie dziwne uczucie. Siedzisz sobie przy biurku, z jednej strony ludzie rozmawiają po angielsku, z drugiej po francusku, gdzieś w tle po duńsku. A jeśli się zmęczysz, to możesz sie iść pogodać w kuchni.

Komentarze

  1. Wielonarodowe te Katowice :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróciłam z wernisażu. Z Hiszpanami po angielsku o artyście, który po francusku. Boszsz ... co za czasy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla Anonimowej angielski jest równie obcy co kantoński czy mandaryński, wymienione tu nieprzypadkowo, gdyż z obywatelami Chin Anonimowa ma ostatnio do czynienia najczęściej. Na jej Anonimowej szczęście oni też dopiero mają się uczyć angielskiego. Anonimowa zaparła się i konsekwentnie nie daje się zanglicyzować, podobnie jak dawno, dawno temu nie poddała się rusyfikacji. Ostatnio jednak skonstatowała, że w wypadku końca łagrowej odsiadki nie ma szans nawet na etet sprzątaczki, gdyż tam też żądają podstaw angielskiego. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę sobie dzisiaj, że moi rodzice mieli rację, kiedy uporczywie tłukli, że języki to podstawa. Rzeczywiście niezwykle się przydają. Wręcz można złapać bardzo dobrze płatne zajęcie, nie mając żadnych kwalifikacji, poza rzecznym mandaryńskim (dajmy na to).
      A dziś to - dodatkowo - im rzadziej nauczany w Polsce język, tym kasa wyższa. Bardzo dobrze płacą już za francuski, który przecież nie jest niszowy.

      Usuń
  4. Francuski to akurat Anonimowa zna, ale w tym wielkim miście absolwentów romanistyki na pęczki....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Katowicach poszukuje się osoby z biegłym francuskim. I dobrze za to płacą.

      Usuń

Prześlij komentarz