1841
Wstałam dziś o piątej. Ufam, że to ostatni raz.
Odwiozłam Prezesa na pociąg do stolnicy, gdyż albowiem jego dyrektor uznał, że Prezes jest absolutnie niezbędny na posiedzeniu zarządu. Przez całą drogę do Katowic Prezes rozważał, czy wybrać opcję "jeszcze mnie to obchodzi", czy rżnąć ordynarnie głupa. Doradzałam wersję nr 2.
- Napisałam wczoraj notkę o naszej rocznicy - wyznałam w ramach przerywnika.
- Człowiek nie ma za grosz prywatności - mruknął.
- Nie chcesz wiedzieć, co napisałam?
- Nie.
- Nie?
- Nie. Ja mam dolby surround i full kolor na okrągło. Wolę nie wiedzieć, co ty myślisz. To mnie utrzymuje w pionie.
Łyżka dziegciu w beczce miodu.
Z drugiej jednak strony... Znam kilka osób, które zwariowały, bo dowiedziały się, co ja myślę. A przecież to był tylko fragment. Dłuższy pobyt w moje głowie mógłby doprowadzić do kryzysu światowego oraz masowych samobójstw. I dlatego należy Prezesa pochwalić za zdrowy rozsądek. Oraz odwagę. On ze mną mieszka!
***
Tymczasem światło dzienne ujrzały buty nr 2.
Ujęcie standardowe:
Ujęcie niestandardowe:
Ujęcie niestandardowe było konieczne, gdyż urok i czar obuwia nr 2 w ujęciu standardowym się gubi.
Z tymi butami historia jest zabawna, ponieważ ujrzałam je po raz pierwszy, gdy kosztowały chyba ze 130. Wpadły mi w oko. Mocno. Ale 130? Mowy nie ma - pomyślałam. - Trzeba przyjść na wyprze. Po czym zapomniałam. Znalazłam je na końcu sklepu, wcale nie szukając (no bo zapomniałam). Jedne jedyne, ostatnie. Mój rozmiar. Czekały. Trudno interpretować to inaczej.
Pamiętajcie - trzeba mocno chcieć, to się zrealizuje.
Aha! Jeszcze obuwnicze oświadczenie: jestem feministką.
W białych szpilkach w kwiatki.
Odwiozłam Prezesa na pociąg do stolnicy, gdyż albowiem jego dyrektor uznał, że Prezes jest absolutnie niezbędny na posiedzeniu zarządu. Przez całą drogę do Katowic Prezes rozważał, czy wybrać opcję "jeszcze mnie to obchodzi", czy rżnąć ordynarnie głupa. Doradzałam wersję nr 2.
- Napisałam wczoraj notkę o naszej rocznicy - wyznałam w ramach przerywnika.
- Człowiek nie ma za grosz prywatności - mruknął.
- Nie chcesz wiedzieć, co napisałam?
- Nie.
- Nie?
- Nie. Ja mam dolby surround i full kolor na okrągło. Wolę nie wiedzieć, co ty myślisz. To mnie utrzymuje w pionie.
Łyżka dziegciu w beczce miodu.
Z drugiej jednak strony... Znam kilka osób, które zwariowały, bo dowiedziały się, co ja myślę. A przecież to był tylko fragment. Dłuższy pobyt w moje głowie mógłby doprowadzić do kryzysu światowego oraz masowych samobójstw. I dlatego należy Prezesa pochwalić za zdrowy rozsądek. Oraz odwagę. On ze mną mieszka!
***
Tymczasem światło dzienne ujrzały buty nr 2.
Ujęcie standardowe:
Ujęcie niestandardowe:
Ujęcie niestandardowe było konieczne, gdyż urok i czar obuwia nr 2 w ujęciu standardowym się gubi.
Z tymi butami historia jest zabawna, ponieważ ujrzałam je po raz pierwszy, gdy kosztowały chyba ze 130. Wpadły mi w oko. Mocno. Ale 130? Mowy nie ma - pomyślałam. - Trzeba przyjść na wyprze. Po czym zapomniałam. Znalazłam je na końcu sklepu, wcale nie szukając (no bo zapomniałam). Jedne jedyne, ostatnie. Mój rozmiar. Czekały. Trudno interpretować to inaczej.
Pamiętajcie - trzeba mocno chcieć, to się zrealizuje.
Aha! Jeszcze obuwnicze oświadczenie: jestem feministką.
W białych szpilkach w kwiatki.
Mmmmmhmmmm (zamruczałam znacząco)
OdpowiedzUsuńPrawda?
UsuńB-)
Trzeba mocno chcieć, to się zrealizuje - amen! Butki śliczne, zazdr :-)
OdpowiedzUsuńNie zazdr. Kiedyś dorosną i nie będziesz musiała ich ścigać!
Usuńpodziwiam bo ja żadnych nie ze skóry mie kupię .... a czasem bym chciała
OdpowiedzUsuńZe skóry są drogie - ile toby człowiek mógł kupić...
Usuńno włąśnie o tym narzekam ...ale sie przekonac nie umiem - jak to przemóc !!
UsuńPojęcia nie mam. Nerwice natręctw to trudny temat ;))))
UsuńJa znam inne powiedzenie: "Jeśli nie wolno, ale bardzo się chce, to można".
OdpowiedzUsuńA buty rzeczywiście.
Iwona
Moja mama mówi: co nie wolno, to szybciutko.
UsuńZdecydowanie powinnaś umieszczać także wersję niestandardową przy kolejnych obuwniczych fotach. Albowiem gdyż, ujęcie standardowe nie zawsze oddaje piękno kolejnej pary
OdpowiedzUsuńJaśku - wciągnąłeś się :D
UsuńW takie buty to mnie wciągać nie trzeba :)
UsuńJak kiedyś przyjedziecie w odwiedziny, pokażę Ci caaaałą szafę ;)
UsuńAż serce ściska jak się patrzy na takie cuda na obcasie. Ach!
OdpowiedzUsuńA mi się plany weselne same rozwiązały, dostałam uczulenie na nie-wiem-co i jestem cała (dosłownie!!) od stóp do głowy w krostkach. Bardzo widocznych. Czyli to chyba głos z wysoka, że niee butów nie znajdziesz. Zawsze coś :P
Może to znak, żeby nie uczestniczyć w imprezie, co to jest identyczna jak miliony innych, tylko spędzić czas w ulubiony przez siebie sposób?
Usuńach, żebyż to tak można było...
UsuńMuszę? Kto mnie zmusi?
UsuńChcę? Kto mnie powstrzyma?!
No cudne, i te kwiatki, i ta szpilka!
OdpowiedzUsuńAnonimową dziś z zaskoczenia cud-sandałki napadły, trzy razy się zapierała ale nie dała rady i od godziny swe oczy cieszy, a jutro ucieszy stopy.
A torebki, Anonimowa uwielbia torebki, na dźwięk słowa torebka Anonimowy zgrzyta zębami, Łoterloo by się pochwaliła?
Też lubię, ale nie posiadam (niestety) jakichś szczególnie oryginalnych, które warto byłoby prezentować na blogu. Obiecuję się jednak poprawić.
UsuńButy lovely - umiar, szyk, elegancja :)
OdpowiedzUsuń