1873

Kupiłam sobie książkę. Znowu.


To nie jest w Waszym interesie, bo może mnie wessać. A przecież mam jeszcze ledwo co zaczętego nowego Pratchetta i trylogię Ziemiańskiego "Pomnik cesarzowej Achai". Tak, miałam przeczytać wcześniej, zabrałam się, odświeżyłam sobie trylogię "Achaja", a potem odciągnęło mnie do innych czynności. W każdym razie sytuacja jest zadowalająca, bo przy łóżku leży już 5 książek i to wcale nienajcieńszych. Przystojna sytuacja.

Warunki do czytania są wielce sprzyjające, gdyż niespodziewanie zrobił się cholerny listopad. Przy tym obie dyrekcje ciągały mnie dziś po budynku na wyprzódki, za pomocą sekretarek popiskując: szybko, szybko, chodź tu!!! I raz, że od mojego latania zrobił się przeciąg, a w przeciągu to wiadomo, a dwa, że na z nagła zaimprowizowanej naradzie u naczelnego zmarzłam jak cholera.
Przy tym ubawiłam się setnie, wpadłszy w trwający już od jakiegoś czasu kocioł.
- O, jesteś! Zamów sobie kawę, czy co tam chcesz - przywitał mnie, po czym wysilił się na dowcip - Albo nie. Trzeba oszczędzać. Nie zamawiaj.
- Za późno - odpowiedziałam leniwie. - Już zamówiłam.
- Będę chyba musiał porozmawiać z sekretarką.
- Słusznie, to pana sekretarka.

Kawa jednak za ogrzewanie nie wystarczyła. Ja pijam kawę z wiadra, więc takie filiżanusie, to wiecie... Może siedem naraz, ale jedna - żart. Poza tym nie zdążyłam jeszcze zjeść śniadania. I zrobiło mi się zimno, a ci gadali i gadali. Czy wspominałam, że nie cierpię bicia piany? Nawet jeśli wspominałam, to podkreślę raz jeszcze: nie-cier-pię! Uważam to za absolutnie idealną stratę czasu, szczególnie w porze śniadania. A wiedziałam, że one tam na górze na pewno zrobiły już sałatkę i kto wie, czy nie zeżarły!

Nie zeżarły. Podobno pochyliły się nad moją niedolą, gdyż albowiem poszła plota o nowym projekcie, co to musi mieć kierownika. Więc uznały, że skoro wezwano mnie na gwałt to pewnie w tej sprawie. I rzeczywiście, acz nie do końca.
Cóż... trzeba się będzie przemykać pod ścianami.
Albo i urlop wezmę, co mi przysługuje. Zawsze to jakiś sposób na przeczekanie.

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Tej drugiej trylogii jakoś nie przeczytałam, więc postanowiłam sobie odświeżyć pierwszą, bo to jednak dawno było. A co? To jakaś siara?

      Usuń
    2. Trzeci tom, to siara :)

      Usuń
    3. Trzeci tom to świadectwo braku umiejętności zamykania wątków ;)

      Usuń
  2. Czy to przeze mnie? :)
    PpM

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Andruta też również i ubolewam nad zakupem tej pozycji przez Łoterloo. Otóż robi ona taką rzecz: o, to krótkie, przeczytam se. Oj,pośmiałam się, jeszcze mini rozdzialik zatem.
    Nagle okazuje się, że kula ziemska jako i zegar się pokręciwszy, czytelnicy bloga nóżkami poprzebierawszy a tu człek z Andrutkiem się zabawiał! ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Andrusa (vel Andruta- taki słodki i okrąglutki ;) kupiłam sobie szykując się na pobyt w szpitalu, wypełniony nieprzyjemnymi zabiegami.
      Po wszystkim miałam nawet Autorowi wysłać podziękowania za to, że jego książka pomogła mi przetrwać kolonoskopię ;).
      Czy to dla autora komplement, nie wiem, ale Andrus pewnie by się ucieszył ;)
      PS2 Urlop albo termos z naparem (plus odrobina ostentacji w trakcie spożycia na spotkanku), jeśli mogię cuś.

      Usuń
    2. O tak, są takie książki, niestety. Krótkie formy, które prowokują do jeszcze jednego rozdzialiku. Człowiek ocknie się zwykle koło 4 rano. A fe!

      Myślę, że to jest WIELKI komplement dla autora. Ja bym była dumna.

      Usuń
  4. Zazdroszcze ksiazek troszkie. Mam caly stos, ale w weekend skonczylam nowego Goodkinda i mam depresje po-ksiazkowa, wobec czego nie wiem co czytać, bo mi smutno.
    Nie mogę się doczekać urlopiku, bo to oznacza ze sobie nawioze ksiazkow w normalnym języku! O ile mi się do plecaczka zmieszcza. Jeśli nie to chyba sobie paczkę sama posle.
    U mnie jesień jest całą zimę. Czekam na lato jak na zbawienie (bo wtedy pojedziem na urlop! Ha! Do ZIMNYCH krajów! Cieple są przereklamowane.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że mnie powiadomisz o tym urlopie :)

      Usuń
    2. Pewno że powiadomie :) jak juz do niego dojdzie, to wszystko będzie wiedzieć ;)

      Usuń
    3. Trzymam Cię za słowo. I mam świadków!!!

      Usuń
  5. Mam nadzieję, że kiedyś dorwę w bibliotece:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno. Książka jest z 2011. A wywiad z Marią Czubaszek chyba jeszcze lepiej.

      Usuń
  6. Wiesz,w naszej bibliotece to nie ma zbyt wiele , ale czasem się trafi coś fajnego,jak np. ostatnio czytana przeze mnie ksiązka Jachimka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że zasoby biblioteczne (prócz obeznania bibliotekarzy) odzwierciedlają również zasoby gminy. Gdy gmina przy kasie, to i na książki jest.

      Usuń

Prześlij komentarz