1877

Niosą mnie emocje i dlatego powiem to, co mam do powiedzenia, czy się to komuś podoba, czy nie. To mój kawałek Internetu. Dano mi prawo do wypowiadania się autorytarnie, emocjonalnie i inne -nie, ile tylko chcę. Jak się komu nie podoba, to wynocha. Publikując informacje o moim życiu, nie zarabiam ani grosza. I nie zamierzam. Dzięki temu jestem wolna i mogę sobie mówić, co chcę. W czym wydajnie pomaga mi różowe, wytrawne, hiszpańskie.

Opowiem Wam historię mojej znajomości z Chudą. Nigdy nie poruszałam tego tematu, ale teraz uważam rzecz za istotną, więc poruszę. Przy tym ostrzegam na wstępie, że jestem stronnicza, uporczywie zafiksowana i mam na ten temat swoje zdanie, którego nic nie zmieni. Tym samym ostrzegam, że może się nie podobać. I w dupie to mam. Owszem - fajnie się obserwuje, jak to przestałam prowadzić (zgodnie z definicją martuuhy) blog niszowy. Ale w końcu nie dla taniej popularności się tu produkuję. Czemu się produkuję? Z przyzwyczajenia. Dlaczego zaczęłam? Nie mam pojęcia. Ale skoro jest Was tu jakaś liczba dziennie, to mam szansę dotrzeć do kilku osób i wykorzystam to. Mało tego, będę działać podprogowo, manipulować i wykorzystywać zależności. I co mi zrobicie.

Czytam blog od-rana-do-wieczora praktycznie od jego zaistnienia. Wtedy były inne czasy, mniej chłamu, a i tak Chuda się wyróżniała. Inteligentna, dowcipna, samokrytyczna, lekka i przyjemna. Chciało się wracać, nie tylko mnie. Tłumy waliły - i walą do dziś. Nie zawdzięcza tego ładnemu kształtowi tyłka, tylko wiedzy, umiejętnościom, zdolnościom i pracy. To są cechy, które cenię. Będę je ceniła, póki tchu w piersiach. Bo demokracja to jest taki ustrój, który byle chłystkowi pozwala powiedzieć, co mu tam w duszy gra. Miałeś, chamie, złoty róg. Mówi. Niestety. Kurwa.

Pewnego dnia, a zarobiona byłam w cholerę (ale doskonale pamiętam), Chuda napisała do mnie maila. Zatkało mnie, nie powiem. Bo wiecie... CHUDA. Gdzie ona, gdzie ja. Nie ma porównania. Na jej blog wchodziły codziennie tysiące osób. A ja byłam nikim. Anonimowym pikselem. W tym mailu opisała chęć pomocy chłopczykowi, choremu na rdzeniowy zanik mięśni typu pierwszego - czyli naszemu Mikołajkowi. I poprosiła, żebym dała jakiś swój tekst do antologii.

Jak wspominałam, zarobiona byłam wtedy po kokardę. Mail przeleciał przez wyżyny mojej świadomości, ale trafił. Nie zastanawiałam się wiele, przecież sama jestem matką, wygrzebałam jakiś post i wysłałam Chudej, nie bardzo wiedząc, co z tego wyniknie. I tak, nie zdając sobie sprawy z rozmiaru przedsięwzięcia, znalazłam się pośród Sław Internetu: Teściowej, Chudej, Drugiej-Mamy, Pierwszej-Żony, że o innych nie wspomnę. Jak to się stało, że Chuda mnie znalazła... nie wiem do dziś. W końcu nie prowadzę blogu parentingowego (booszsz... jak ja nienawidzę tego słowa). Od kiedy to pojęłam, jestem wdzięczna. Wyrosłam na znajomości z kobietami, co to nie mają sobie równych.

A potem tak już jakoś poszło. Mam na półce książkę, której jestem współautorką, choć wstydzę się trochę własnego współuczestnictwa. Bo jest żenujące na tle sław, z którymi przyszło mi tam koegzystować. Potem życie mi się zapętliło i zaproponowałam Chudej, że będę jej biegać po sprawunki, bo akurat mam czas. Dzięki temu awansowałam na redaktorkę części drugiej i trzeciej MbL, choć do dziś nie czuję, bym na to zasłużyła. Wystąpiłam w telewizorach (ale nie chciałam, przysięgam, i do dziś czuję niesmak, bo nie poszło, jak miało i było w scenariuszu, chociaż telewizory uzgadniały to ze mną pińcet razy). Wyrosłam na Chudej i na Macierzyństwie. Do dziś najwięcej wejść mam z Jej blogu. Mimo że trochę mi się udało zapracować na własną markę.

Tempus fugit, tempora mutantur, każdy musi jeść, nawet gdy ma trzysta kilo niedowagi, jak Chuda (wierzcie lub nie - wygląda niczym niedożywiony silnie wróbelek), i na utrzymaniu trzech młodzieńców, co to będą robić na taśmie na nasze emerytury. Czasy się zmieniły, jak wspominałam, więc rozsądny człowiek wykorzystuje wszelkie zasoby własne, żeby uzyskać pięć groszy i zatkać nimi gęby progenitury. Chuda nie odbiega od tego schematu, bo ma ludzi w domu. A ludzie jedzą. Po naszemu: ją.

I dlatego oburza mnie do granic możliwości, gdy na je blog przychodzą anonimowe, jedna z drugą, gwiazdeczki, i wyrzygują, że im się nie podoba linkowanie do serwisu Onet. Wyjaśnię Wam: Chuda robi coś takiego, bo jej za to płacą. Pieniądze, uzyskane w ten sposób, przeznacza na wyżywienie dzieciątek. Nie zauważyłam, żeby kupowała sobie za to złote łańcuchy, wyuzdane obuwie (jak ja) lub/i wczasy zagraniczne. I dlatego fochy czytelniczek, co to nigdy w życiu dla nikogo bezinteresownie nic, tak bardzo wyprowadzają mnie z równowagi. Bo - widzicie - zanim Chuda zaczęła odcinać jakiekolwiek kupony od własnej, tymy ręcamy wypracowanej popularności, najpierw oddała to niepełnosprawnemu dziecku. I kto wie jeszcze komu. Bo ona już taka jest - nie obnosi się z rzeczami, które robi dla innych ludzi w sposób prawdziwie biblijny (niech nie wie ręka prawa, co robi ręka lewa). Ot, zwyczajnie - niezwyczajnie: dobry człowiek. Z kościami.

Wy, którzy Chudej nie znacie, wierzcie mi na słowo: jest cudna. Absolutnie wyjątkowa, zainteresowana bytem drugiego człowieka, nieobojętna, nieprzechodząca mimo, nastawiona na dawanie. Podziwiam ją i szanuję, jak mało kogo. To ona, jedna z nielicznych, pozwala mi ufać, że można być katolikiem i głęboko wierzącą, skromną, cichą osobą w jednym. A przy tym mieć niebywałe poczucie humoru, dystans do samej siebie, trzeźwy umysł i dryg. Cała Dorotka, cała ona.

Pomóżmy jej zarobić pięć złotych. Klikajmy w te linki na jej blogu, bo dzięki temu dokładamy się do utrzymania jej dzieci. Zanim się o to pokusiła, zrobiła wiele, ponad miarę, dla innych. Oddała, co miała. A i dziś wykorzystuje przecież wyłącznie własny warsztat. Umiejętność trafiania do ludzkich serc. Nie ukradła tego, tylko wypracowała.
I dlatego uważam, że wypowiadanie się na temat nieodpowiedniego - zdaniem czytelników - prowadzenia przez Chudą blogu, jest karygodne. Pokażmy, proszę, że jest inaczej. Zapraszam Was wszystkich do wyrażenia opinii w komentarzach u Chudej. Obrońmy ją - ona swoją energię oddała słabszym i bardziej potrzebującym. Byłoby niegodne, gdybyśmy nie odwdzięczyli się tym samym.
Niegodne - rozumie ktoś jeszcze to słowo w spauperyzowanym do granic możliwości świecie?!

Komentarze

  1. I nagle cisza zaległa... To teraz szybciorem do Chudej i wyklikac co trza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyklikać ją! Nie będzie sobie taka nieklikana w kącie siedziała!

      Usuń
  2. Doskonale to rozumiem. Blog jest moim źródłem dochodu i tylko on. Mówiąc inaczej jestem zawodową blogerką. Trochę hardcore. Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że się sprzedałam jakimś markom, że na blogu są reklamy, żetekst jest sponsorowany itp. Zawsze. To bardzo boli, ale nauczyłam się olewać i robić swoje. Ile razy bym nie wyjaśniła, i tak jakiś komentarz się trafi. Dlatego kibicuję Chudej z całego serca, bo jest kobietą wielką i to, co robi, jest nie do przecenienia. I gratuluję relacji z Onetem. Mnie żadnej propozycji nie złożyli, dranie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ładnie odpowiadasz na zarzuty, że tekst sponsorowany. Przecież tak właśnie jest i nie ma się czego wstydzić. Oby wszystkie sponsorowane teksty były na takim poziomie, jak Twoje.
      Oprócz tego o Aygo, bo to już była przesada ;)))))

      Usuń
  3. Ta jest! Należy dodać że Chuda jest osobą wielu talentów i piecze przepyszne ciasteczka, którymi na dodatek chętnie się dzieli. Idę na od-rana w ramach demokracji dać komuś po gębie! Co nam będą Chudą obrażać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak. Piecze pyszne ciasteczka, przygotowuje pyszne posiłki i chętnie się tym dzieli. Nie wymyśliłam do tej pory, jak się oprzeć. Ale pracuję nad tym!

      Usuń
  4. Asiu, rozumiem twój wkurw ale czy to warto? Są ludzie i ludziska, niektórym się nie wytłumaczy. Trolle internetowe z pseudo zasadami, z moralnością na wierzchu i prawdą na sztandarze. Nie wkurwiaj się będziemy klikać Dororke :))i tak klikamy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście że warto. Zawsze warto się wkurwiać w sprawach, które są tego warte :)

      Usuń
  5. Przeczytałam w Polityce ile zarabiają znani blogerzy i zmiękły mi nogi;) może krzywo komentujący również przeczytali i zawiść ich pali;)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Radzę z dużym dystansem podejść do tego, co wypisują rozmaite media na temat zarobków blogerów. Poza tym, owszem, ja się z pisania utrzymuję, ale wcześniej przez prawie 6 lat budowałam sobie markę. I to był gigantyczny wysiłek.

      Usuń
    2. Zastygam z czołem na podłodze.
      i dziękuję :)
      A potem wstanę i pójdę kliknąć Chudą w ziobro.

      Usuń
    3. Chwała z rana jak śmietana :-) Moje wybujałe ego poczuło się cudownie dopieszczone :-)

      Usuń
    4. @kruszyna ale takie teksty jak u Zombiego podsycają wyobraźnię tłumów :)
      http://www.zombiesamurai.pl/reklama-weekend/

      Usuń
    5. Nie ma żadnych przepisów, które powstrzymywałyby kogokolwiek od zrobienia tego samego, co Zombie. Wystarczy wypracować sobie taką poczytność, jaką on ma, prawda? Ludzie są zawistni, ale sami niczego nie robią. Zakasać rękawy i zarobić 15 koła. Przecież to łatwe, nie?
      Buchacha!

      Tyle wejść, co u niego w weekend, to u mnie jest przez miesiąc. A produkuję się prawie osiem lat.

      Usuń
    6. @oisaj zauważ, że tam jest mowa o 15000 za akcję organizowaną raz na kilka miesięcy. Po drugie bloger oferuje reklamę po byku i mnóstwo swojej roboty wokół tego. To naprawdę nie jest wygórowana kwota. Po trzecie 50 tys odsłon bloga w weekend. To daje zaniżając jakieś 1,5 mln odsłon miesięcznie. To są statystyki rzucające na kolana. Ja mam sześciokrotnie mniejsze. Takiej popularności nie buduje się w tydzień. Najgorsze jest właśnie takie myślenie: założę bloga, będę gówno robił i nieźle zarabiał. Ludzie myślą, że człowiek sobie pieprznie notkę w pół godziny, a kasa sama płynie. Ja nad moimi blogami siedzę 8-10 godzin dziennie. To jest normalna praca.

      Usuń
    7. @kruszyzna. Mnie tego nie trzeba tłumaczyć, bawię się w blogowanie od 3,5 roku, byłem, jestem i będę niszowym blogerem, trochę brak talentu, trochę determinacji. Ale jeśli ktoś początkujący, lub nie zajmujący się tym w ogóle zobaczy taką kwotę to od razu zapisze sobie w głowie, że blogery to kase koszą jak zboże :)

      Usuń
    8. a propos kwot, że się tak dopiszę to zawsze radzę zapoznać się z cennikiem w takim naj, albo innej przyjaciółce, no nawet w mamo to ja ;) Za paseczek z logiem płaci się tam w dziesiątkach tysięcy - a bywa, że i ok 100 tyś. Zawsze mnie śmieszy to gadanie, że blogerzy są sprzedajni, chcą bóg wie ile za byle co itp. Telewizję oglądacie? Gazety kupujecie? Do sklepu chodzicie? Wszyscy chcą żyć, a to jest praca taka jak każda inna, naprawdę nie ma się czym podniecać :)

      Usuń
    9. Ludzie są zawistni i co im zrobisz...

      Usuń
  6. Klikam,chociaz akuratnie nie jestem w temacie, bo co mnie tam maluchy,jak mam dorosłe córki,a wnukow na horyzoncie (uf) brak,
    ale lubię czytać to co lekkim piórem napisze Dorotka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z tego samego powodu. Lubię czytać teksty Chudej czy Kruszyzny dla samej przyjemności czytania - bo są dobre. Tematyka mnie nie dotyczy, ale parę dobrze skleconych zdań to radość dla oka.

      Usuń
  7. Już włażę na Chudą i klikammm ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Internety donoszą: dziki lokator siedzi na Chudej ;-) #przprszm

      Usuń
    2. Czy Dziki Lokator bierze pod uwagę, że Chuda to nie jest taki przydomek z przymrużeniem oka? ;))

      Usuń
    3. Oj tam, oj tam, będzie dyszeć jak Kazio spod szafy, ale przeżyje, musowo! ;))

      Usuń
    4. W razie czego wykorzystamy ją w charakterze manekina do pierwszej pomocy ;)

      Usuń
  8. Weszłam i zobaczyłam, że przecież i tak tu zaglądam czasem :-). To teraz tym bardziej będę!
    Amelia

    OdpowiedzUsuń
  9. O masz! Już lecę do Chudej, czytać i bronić1

    OdpowiedzUsuń
  10. Klikam i tak, za to wszystko co tu napisałaś. I bardzo się cieszę. Że uda jej się choć trochę zarobić. Dziękuję za ten tekst . Dobra z Ciebie kobieta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcę taki znaczek. Może być w stylu: wzorowy przedszkolak ;)

      Usuń
  11. Niejeden ktoś rozumie. Znaczy się to słowo rozumie. Jego znaczenie. I wagę. A jeśli są tacy, co nie rozumią i gdaczą, dziobią albo i plują, to cóż.. człek człekowi nie dorówna, powiedział miszcz Wyspiański.
    Chuda! lecę do Ciebie i klikam. I klikać będę.
    Gośka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja bym klikała ale jestem tępa i nie wiem w co:-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W link, który prowadzi do artykułu na Onecie. Nie jesteś tępa - ja najwyraźniej nieprecyzyjnie się wyraziłam. Upraszam o wybaczenie - zwalam na hiszpańskie.

      Usuń
  13. Chudą czytam, Chudą lubię i w artykuły zazwyczaj kilkam. A na półce mam książkę "Mamo dasz radę!". No.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie, słusznie - ja też mam. Z dedykacją autorki :)
      Sprzedam ją kiedyś i kupię helikopter!

      Usuń
    2. Ja to mam bez dedykacji :( To kiedyś może choć na śmigło starczy? ;)

      Usuń
  14. no popacz i moja przygoda z blogami zaczęła się od Chudej , nie pamiętam czy z wp czy z onetu było przekierowanie pamiętam że z jakiejś głównej trafiłam na bloga i odkryłam nowe !!! bardzo spodobało mi się to co przeczytałam i od tamtej pory codziennie wracałam , zostało mi do dziś !i nie czeba mnie namawiać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja przygoda z blogami nie zaczęła się od Chudej, ale rzeczywiście dość szybko na nią trafiłam. Na szczęście.

      Usuń
  15. niegodne - pozbawione godności
    Jeszcze czasem ktoś rozumie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Polecam, żeby ludzie w końcu zajęli się sobą, a nie innymi. Czy robią to z zazdrości, nie mi oceniać, ale niechże tą energię przeniosą na rozwijanie się :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wzruszyliście mnie wszyscy bardzo, dziekuje serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę uprzejmie - odpowiem w imieniu wszystkich :)

      Usuń
  18. PRzechodziliśmy to z Lilką kiedy miała od 7 do 10 tygodni. Tyle czasu zajęły badania. Sprawdzaliśmy lamblie, toxo, wszystko. Miała łysy zadek, odparzoną śluzówkę i sraczkę po 10 razy dziennie, czasem z czystej krwi.... Doszło nawet do uwypuklenia się samego odbytu. Diagnoza? ostra alergia pokarmowa. 2 miesiące wyłącznie na karmie gastro intestinal (dla kotów z jelitowymi problemami), zero jakiegokolwiek innego żarcia, mycie kociego tyłka po biegunce ciepłym wacikiem i smarowanie sudocremem dla dzieci pomogło w 100 procentach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czemu tutaj akurat ten komć wpadł, ale dzięki za wszystkie uwagi :D

      Usuń

Prześlij komentarz