1894

Całkowicie przez przypadek dowiedziałam się właśnie, że w delegację wyjeżdżam... jutro.

Szkoda że nikt mi nie powiedział. Ciekawe, co by było, gdybym przyszła sobie normalnie do roboty i na miejscu natrafiła na opór społeczny w postaci ludzkości przekonanej, że nie powinno mnie tu być. Staram się dopatrywać plusów. Na przykład: że wracam w piątek, a nie w sobotę. Staram się dopatrywać, bo właśnie mnie powiadomiono, że:
1. przewidziano uroczystą kolację w stylu "suknia bez plec, krótki rękaw", a ja planowałam zabrać glany - wyłącznie;
2. przewidziano atrakcje w stylu "wieczór w góralskiej chacie", o czym się zaraz barwnie wypowiem;
3. przewidziano wyjazd na basen, jw.

Uwaga, teraz będzie barwna wypowiedź:
1. nie znoszę uroczystych kolacji, nadęcia, wysrania i spędzania czasu z ludzimi, którymi nie jestem zainteresowana, a bardziej nie znoszę tylko...
2. jebanej góralskiej muzyki, folkloru i rustykalności, bo jestem z miasta i mam bardzo wrażliwy słuch;
3. nie cierpię dotykać się z ludźmi, z którymi nie jestem blisko, o rozbieraniu się przez grzeczność nie wspomnę.

Może mam autyzm. Może. Na pewno posiadam bruzdę i ona za to odpowiada. W ogóle nie czuję wyrzutów sumienia. Taka jestem - jak się komuś nie podoba, może mnie w delegacje nie wysyłać.

I teraz proszę o odpowiedź na krótkie pytanie:
PO KI CHUJ JA TAM JADĘ?!
Odpowiedzi można zamieszczać w komentarzach. Przyjmujemy formę literacką, metodę dramy, piosenkę aktorską, a nawet i taniec. Jak ktoś sobie życzy, proszę zrobić performance, nakręcić komórką, umieścić w internetach i podlinkować.

Najciekawsze wypowiedzi zostaną stosownie nagrodzone.

PS Przed chwilą rozmawiałam z Szefem, który też będzie w Zakopanem, tylko na innej imprezie i w innym miejscu.
- Szef się nie luzuje przesadnie.
- Dlaczego?
- Bo ja tam przyjdę.
- Do nas przyjdziesz?
- Pewnie.
- A to ja się bardzo cieszę. I zapraszam cię. Przyjdź.

Komentarze

  1. Ktoś musi za inteligencję robić na takich wyjazdach. reszta sie bedzie nadymać, pić i rozbierać a ty …. a ty to potem opiszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja będę się alienować i zarabiać na opinię wrednej suki. Taki mam plan.

      Usuń
    2. bardzo dobry plan. mnie robienie za wredną sukę nie bardzo wychodzi. mało wiarygodna chyba jestem . czekam na wskazówki albo kierunek chociaż.

      Usuń
  2. Usmialam sie :) Jedziesz bo musisz? Ja mam podobny stosunek do delegacjii, swiata i ludzi, jak jade to staram sie znalezc dobre strony - np. patrze czy mam tam znajomych i nadrabiam towarzyskie braki. A jak bylam na niepotrzebnym szkoleniu z nowej ustawy (ktora umiem sama przeczytac) to spedzilam pol dnia w Muzeum Powstania Warszawskiego.
    PS. a tak na marginesie podczytuje Cie od jakiegos czasu, ale nie wiedzialam,z e Ty to Ty :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w jakim sensie ja to ja? W sensie naszej ostatniej dyskusji na fb?
      A może któraś mnie obgaduje?! Zeznawaj mi tu zaraz!

      Usuń
    2. No więc donoszę uprzejmie, że zostałyśmy kilka dni temu znajomymi na fb, a ja nie wiedziałam że Ty to moje waterloo :)) Ale już wiem :) I obecuję się udzielać :)

      Usuń
    3. A to rzeczywiście zabawna historia. W tę stronę (tzn. ktoś czyta mój blog, potem niezależnie mnie poznaje i efekt "aha") chyba jeszcze nie było.

      Usuń
  3. Punkt pierwszy ciężko bo gdzie tu się porządnie odpicować poza znajomym terenem w postaci fryzjerki i innych niezbędnych przydasiów? Trzeci punkt, heh, rozbieranie w "miejscu pracy", po prostu supcio. Ale drugi przebija wszystko. Ja ze wsi, lubię folk, ale nie góralskie i-a-i-a po skrzypcach.

    Nie wiem, zachoruj może?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachorowanie odpada.
      Fryzjer mi niepotrzebny przy tak krótkich włosach.
      Gdy słyszę i-a-i-a to mam ochotę wziąć piłę i pomóc im przepiłować te skrzypeczki. Może nawet to zrobię.

      Usuń
  4. Och, w korpo to było właśnie tak. Impreza integracyjna, na której wszyscy chlejemy i śmiejemy się, bo jak nam dobrze tu, w tej firmie, jesteśmy jak jedna wielka rodzina, co nam oczywiście nie przeszkodzi skakać sobie do gardeł po powrocie i takie tam smaczki. Zawsze mnie zdumiewał ten drastyczny rozdźwięk między rzeczywistością integracyjną a rzeczywistością rzeczywistą. No ależ nie mogę nie jechać, muszę być! Bo się wszyscy cudownie integrujemy. Może ja też mam autyzm, bo jakoś nieszczególnie tych integracji pragnęłam. Nie rozumiałam też, dlaczego firmę stać na takie utylizowanie pieniędzy, a podwyżki są czysto hipotetyczne, a za byle pierdołę ucinają całą premię, gołą podstawę zostawiwszy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po ki chuj tam jadę, toż dobrze mi tu.
    No dobra, chlać mogę i do utraty tchu.
    I może mi siły tak precz w pizdu pójdą,
    Lecz ja wolę doma, więc pytam, na chuj to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie piję z obcymi, taką mam zasadę. Tzn. piję, ale symbolicznie. Bardzo.

      Usuń
  6. Jest to jeden z powodów, dlaczego nie pracuję w niczym zbliżonym, wyjazdy integracyjne tudzież inne delegacje omijałabym wielkim łukiem, co zupełnie nie spotkałoby się z zachwytem szefostwa, trudno, pozostanę więc sama sobie steram itd i do wielkiego bogactwa nie dojdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolorki: do bogactwa pewnie dojdziesz (może już doszłaś) tylko pieniędzy (wielkich) nie będziesz miała:).

      Usuń
    2. Przepraszam, że się wtrancam. Pokazać Wam wyciąg z konta?!

      Usuń
  7. hmmmm możesz pokazać:) ja mam męża w szkole, niskich dochodów się nie wystraszę;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym uprzejmie zaprzeczyć teorii, jakbym ja miała, bo jeżdżę w delegacje. Powiedziałabym Wam, co myślę o tych delegacjach, ale mam nóż i grożę sobie, żebym się zamknęła, bo palce utnę.

      Usuń
  8. E tam... ja tam lubię jeździć w delegacje... byle do dużego miasta i w okresie wyprzedażowym... nawet z noclegiem łykam, a jak się trafi jeszcze miasto gdzie znajomki sa jakieś to HOHOHO... ale taka Wisła... to mnie nie kręci ... Zakopane zaś... gdyby się trafiło z raz mogłabym... z sentymentu i dla wspomnień... choć też z alienacja w tle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdziłam prognozę pogody...

      Usuń
    2. po kropkach wnoszę, że nie szczególnie dobrze rokujące, albo przynajmniej zupełnie niekorelujące z twoimi potrzebami...

      Usuń
  9. Nienawidzę takich pracowych wyjazdów/spotkań/spędów. Ostatni - dzięki buku - nieobowiązkowy odbył się kilka dni temu. Ludzie, którzy latami skaczą sobie do gardeł i czule patrząc w ślepia za plecami obrabiają dupę na potęgę chętnie przyleźli na spotkanie z darmową wyżerą i ochlajem. Wyrzyg.

    OdpowiedzUsuń
  10. W celach reprezantacyjnych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reprezentatywnych chyba. Reprezentatuję Inną Grupę Społeczną fabryki.

      Usuń
  11. Pokichuj, pokichuj - na zdrowie ;-)

    Ja - jako rasowy mizantrop - utożsamiam się niemal z każdym demotywującym wersem o awersji do okazjonalnej integracji przymusowej. Przez trzy lata stachanowki w korpo opanowałam do perfekcji sztukę uników i kamuflażu, wymigując się skutecznie od wszelkich rautów i spotkań. Stadne wprowadzanie do rzeczywistości elementu baśniowego, żarty z okolic rozporka i dancyngy - nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle mi się udaje - jak Tobie. Ale tym razem derekcja mnie przygwoździła.

      Usuń

Prześlij komentarz