1918
Dziś mamy notkę symboliczną, czyli 512. w tym roku. Niniejszym gadulstwem przebiłam rok 2007, który tak naprawdę łączył w sobie przeniesienie z dawnego donosze-uprzejmie, gdzie zaczęłam bełkotać 17 listopada 2006.
Notka jest również symboliczna z uwagi na jej numer, odzwierciedlający rok, w którym udało się nam wreszcie wyzwolić spod ciężkich butów zaborców i zatriumfował język polski. Nie wiem, jak Wam, ale mnie, biednej polonistce, to dość bliska sercu data.
Od jakiegoś czasu miałam chęć na podsumowania, ale odbieracie mi możliwość. Myślałam sobie bowiem, że co 100.000 przebiegu coś na ten temat burknę. Polowałam na 200.000, ale ani się obejrzałam, a tu było 205. No, nic - pomyślałam - poczekam na 300. I co? Dup - 313. Normalnie przeciąg. Czyli że co? Jestę jusz celębrytką?
Oczywiście założyłam sobie Google Analytics, żeby wyśledzić, ile Was naprawdę jest, ale za cholerę nie umiem tego obsługiwać. Chyba się udam do Kruszyzny na karne petycje, bo wiem, że ona umi. Ona z tego żyje, je, pije, więc śledzi. Oczywiście w stosunku do Kruszyzny to ja jestem piksel i mam tego świadomość, bo mimo wszystko nie jestem aż znowu taka głupia, ale uwielbiam swój status, który - z racji wieku - przeniósł mnie wreszcie do loży szyderców. To jest status wiedźmy, czyli kobiety, która wie. Po prostu lubię wiedzieć dla samej przyjemności.
Poza tym mam pewne niepopularne w dzisiejszych czasach hobby. Uwaga, będzie wyznanie. Jeśli kto wrażliwy, odwraca wzrok. Już? Dobra, to piszę. Mianowicie... ja się lubię uczyć. Ani chybi nadrabiam braki z lat szczenięcych, kiedy to lubiłam imprezować. Sprawa jest o tyle zabawna, że moja (połączona z przyjemnością) umiejętność szybkiego przyswajania wiedzy zadziwia nie tylko roczniki przyszłe, lecz równie przeszłe. Np. taki Szef, było nie było 20 lat ode mnie starszy, nadal nie potrafi ogarnąć, że ja się orientuję, o co chodzi. I trudno mi wytłumaczyć mu, że mnie po prostu ciekawi świat.
Nigdy nie potrafiłam odpowiedzieć na pytanie, dotyczące zainteresowań. Jak tu dokonać wyboru, skoro WSZYSTKO jest ciekawe? Od ziarnka piasku do stacji kosmicznej. Ostatnio np. zgłębiam temat, czy samobójcy, wybierając metodę samounicestwienia, kierują się analizą przypadku czy też może łapią, co mają pod ręką. Przy tym lubię wchodzić w interakcje i nie wstydzę się pytać. A ludzie, zaskoczeni moim mówieniem wprost, często mi odpowiadają. Fajnie, nie?
Tak, interesowałam się również tak ważką sprawą jak kolor kupy. I już wiem.
No to, Moi Drodzy, wszystkiego najlepszego dla mojej gadatliwości.
A dla Was życzenia zdrowia, wytrwałości i żeby się Wam wzrok nie pogorszył. Wiecie, że Was kocham, prawda?
Notka jest również symboliczna z uwagi na jej numer, odzwierciedlający rok, w którym udało się nam wreszcie wyzwolić spod ciężkich butów zaborców i zatriumfował język polski. Nie wiem, jak Wam, ale mnie, biednej polonistce, to dość bliska sercu data.
Od jakiegoś czasu miałam chęć na podsumowania, ale odbieracie mi możliwość. Myślałam sobie bowiem, że co 100.000 przebiegu coś na ten temat burknę. Polowałam na 200.000, ale ani się obejrzałam, a tu było 205. No, nic - pomyślałam - poczekam na 300. I co? Dup - 313. Normalnie przeciąg. Czyli że co? Jestę jusz celębrytką?
Oczywiście założyłam sobie Google Analytics, żeby wyśledzić, ile Was naprawdę jest, ale za cholerę nie umiem tego obsługiwać. Chyba się udam do Kruszyzny na karne petycje, bo wiem, że ona umi. Ona z tego żyje, je, pije, więc śledzi. Oczywiście w stosunku do Kruszyzny to ja jestem piksel i mam tego świadomość, bo mimo wszystko nie jestem aż znowu taka głupia, ale uwielbiam swój status, który - z racji wieku - przeniósł mnie wreszcie do loży szyderców. To jest status wiedźmy, czyli kobiety, która wie. Po prostu lubię wiedzieć dla samej przyjemności.
Poza tym mam pewne niepopularne w dzisiejszych czasach hobby. Uwaga, będzie wyznanie. Jeśli kto wrażliwy, odwraca wzrok. Już? Dobra, to piszę. Mianowicie... ja się lubię uczyć. Ani chybi nadrabiam braki z lat szczenięcych, kiedy to lubiłam imprezować. Sprawa jest o tyle zabawna, że moja (połączona z przyjemnością) umiejętność szybkiego przyswajania wiedzy zadziwia nie tylko roczniki przyszłe, lecz równie przeszłe. Np. taki Szef, było nie było 20 lat ode mnie starszy, nadal nie potrafi ogarnąć, że ja się orientuję, o co chodzi. I trudno mi wytłumaczyć mu, że mnie po prostu ciekawi świat.
Nigdy nie potrafiłam odpowiedzieć na pytanie, dotyczące zainteresowań. Jak tu dokonać wyboru, skoro WSZYSTKO jest ciekawe? Od ziarnka piasku do stacji kosmicznej. Ostatnio np. zgłębiam temat, czy samobójcy, wybierając metodę samounicestwienia, kierują się analizą przypadku czy też może łapią, co mają pod ręką. Przy tym lubię wchodzić w interakcje i nie wstydzę się pytać. A ludzie, zaskoczeni moim mówieniem wprost, często mi odpowiadają. Fajnie, nie?
Tak, interesowałam się również tak ważką sprawą jak kolor kupy. I już wiem.
No to, Moi Drodzy, wszystkiego najlepszego dla mojej gadatliwości.
A dla Was życzenia zdrowia, wytrwałości i żeby się Wam wzrok nie pogorszył. Wiecie, że Was kocham, prawda?
Wznoszę toast za Twoje donoszenie, oby szeroko i daleko się rozniosło. Myślę, że sprawia wszystkim wielką uciechę, porusza sumienia i wrażliwość :)
OdpowiedzUsuńOch, aż mnie kusi, żeby walnąć: jak toast? Ty, matka sześciorgu?! Powinnaś być bezustannie trzeźwa jak świnia ;)
UsuńNo, wiesz? Ja jestem jak Leon Zawodowiec. Szkło jest, mleko też. Zaczęła się szkoła, skończyły się procenty i promile. Ale na szyi noszę biżu w kształcie sowy. Tak, żeby się w oczy rzucało. Zaczepił mnie tydzień temu jakiś "zbłądziwszy na Pradze literat" i z tematu na temat przeskakując ("Jak dojść do...?", "A może na kawę?", "Czy pani samotna?", "Co oznacza ta sowa?" oraz, ha,ha, ha - "Zapomniałem w końcu, jak dojść do...") wydarł ze mnie, że przez znajomość kultury flamandzkiej tę perwersję uprawiam. Z uwagi na powiedzenie "pijany jak sowa" :)
UsuńStrach się bać, że użyłaś słowa "perwersja". ;))))
UsuńSto lat, sto lat, od Amelii, kur i kotów! Ja też się lubię uczyć, no i lubię odkrywać, że coś wiem na różne dziwne tematy :). Obyś nam donosiła jak najdłużej i jak najuprzejmiej :)
OdpowiedzUsuńZaraz tam najuprzejmiej. A wyrazy?!!
Usuńekhm wzruszyłam się. Chyba jakiś przedłużony baby blues pff i niech kochana cię wena nie opuszcza. Piąteczka!
OdpowiedzUsuńTo nie baby blues. To ja, manipulatorka ;)
UsuńŚwiat jest ciekawszy z Tobą Asiu. Dzięki, że piszesz i jesteś. I tak ma być do końca mojego świata. Howgh!
OdpowiedzUsuńPatrzcie ją, jaka skąpa! Dokądś się wybierasz, hę?!
UsuńWcale się nie wybierasz, dziś po mnie przebiegłaś bez dania racji!!!
Głębokie ubolewanie nad brakiem czasu na rozdawanie racji ;) Następną razą będę mniej spóźniona mam nadzieję:)
UsuńDzięki czemu nie będziesz zmuszona po mnie przebiec, tylko się zatrzymasz i z całą mocą nadepniesz mi na odcisk :D
UsuńA my kochamy Ciebie! Jak jeden mąż. Albo raczej jedna żona.
OdpowiedzUsuń(Czy notki terenowe będą?)
Iwona
Co się, z przeproszeniem, kryje pod tym uroczym tytułem? Jakoś tak słabo trybię ostatnio. No, dobra - zawsze. Ale mogę mówić, że ostatnio?
UsuńTfu, badania terenowe :-) Albo notki o badaniach terenowych. Tych gadulcowych, no. Wybacz moją niekomunikatywność. Trybię dzisiaj jeszcze wolniej, ponieważ właśnie wróciłam z czternastogodzinnej wycieczki do stolycy.
OdpowiedzUsuńIwona
Aaaa! Nie będzie, bo mi gadu strasznie muli w komputerze. Przyznaję, że nie jest to demon prędkości, niestety. Ale kiedyś se kupię nowy i wtedy...
Usuń!
Dzięki tobie dowiedziałam się że uwielbiam donosy. Powiem nawet że zaczynam wykazywać symptomy uzależnienia i dobrze mi to robi. Rozwijaj swoje gadulstwo ile możesz , ja nie mam nic przeciwko a nawet jestem za.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że nie oskarżasz mnie, jak liczne tłumy, jakobym była winną oplucia tego i owego. W takich sytuacjach uprzejmie odsyłam do Kaczki. Osobiście sobie pluję dzięki niej (polecam fragment ostatniej notki o paleniu trzylatków).
UsuńWszystkiego najlepszego, ! :))))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńNiech nam żyje i donosi ile wlezie.
OdpowiedzUsuńŻyje, je i tyje?
UsuńNie wiecie! Bo skont?
OdpowiedzUsuńNadejszła sroga zima i ja, która dotąd podśmiewałam się z Twojego kangurzego stroju, teraz Ci zazdraszczam...
No to już wiecie :)
UsuńPodśmiewałaś się z kłulika (jakoś to lepsza nazwa niż kangur)?! A wiesz, jak mi w nim obecnie dobrze? Masz za karę!
SENTYMENT -1918 - rocznik mojej babci - dzięki Bogu w zdrowiu :)
OdpowiedzUsuńOoooo, no rzeczywiście. Dużo zdrowia dla babuni!
UsuńKolor kupy akurat wim. Dzięki tej wiedzy tajemnej odkrylim chorobę nr 267817 w rodzinie.
OdpowiedzUsuńZiarnko piachu tez śledziłam. Podobież skąd się biorą białe szparagi a skąd zielone (wiem, to trywialne), dlaczego latem ma się bielsze zęby, dlaczego latem skóra ciemnieje, a włosy jaśnieją, jak działa peryskop, dlaczego spinacz nie tonie, jak widzi mnie kot, że oko strusia waży więcej niż jego mózg, ach! Świat jest ciekawy a ja ciągle tak mało wiem! A z racji Alzheimera coraz mniej.
Więc oby nam otoczki mielinowe nie zanikały, krew wartko przenosiła tlen i hormony, nie kumulując tłuszczu podskórnego!
Oby klawiatura giętka stukała wartko to, co język z mózgu wylizuje! I oby jak najbardziej tam było szaro, a na zewnątrz kolorowo!
Wiwat!
Im więcej człowiek wie, tym bardziej wie, jak mało wie. Świat jest FASCYNUJĄCY!
UsuńJa też Cię kocham :)
OdpowiedzUsuńPrzedstawisz wyniki badań samobójców? Bo ja bym wybrała tabletki nasenne, gdyż nade wszystko lubię spać ;) No i się takiego syfu po sobie nie zostawia jak przy przecięciu żył.
Najokropniejszy sposób na popełnienie samobójstwa to całopalenie. Przynajmniej ja tak uważam. Nigdy nie pojmę, co może się stać w głowie, żeby zrobić cos takiego. A wiesz, że są ludzie, którzy nie tylko oblewają się benzyną i podpalają, ale też ją dodatkowo piją? Tak na wszelki wypadek, żeby się lepiej hajcowało. Straszna śmierć. (O ile umrą, bo jak nie umrą, to też potem umrą, ale ile dodatkowych męczarni...).
Usuń