Dziś jest bardzo dobry dzień

Wiosna, panie sierżancie!!!

Dziś jest taki dzień, który co roku zatrzymuje mnie na chwilę, cieszy i pobudza do rozmyślań.
Wiosna po prostu wybuchła. Zobaczyłam dziś drzewo calusieńkie w kwiatach. Szpalery zielonych krzewów, liście, liście, liście.
Drugi-tata przeżywa dziś szczyt formy. Jest absolutnie przytomny i kosmicznie złośliwy. A to oznacza, że właśnie wrócił z dalekiej, trudnej podróży. Poinformowałam go więc, że nie będę się z nim wdawała w jakiekolwiek dysputy, tylko poczekam, aż będzie godnym partnerem (czytaj: nie przewróci się, jak go delikatnie popchnę) i wtedy powrócimy do tych wszystkich kwestii, które był łaskaw na mój temat wygłosić. Nie wyraził entuzjazmu.
Druga-mama musiała nas dziś trochę oburczeć, bo tak się rozkręciliśmy w opowiadaniu dowcipasów, aż czynnik nadzorujący uznał, że jeszcze chwila, a drugiemu-tacie głowa pęknie.
No to przestaliśmy. Znaczy – ja przestałam. Dowcipkować.
Rozkręciłam się tak, bo to, co dziś zobaczyłam nadzwyczajnie podniosło mnie na duchu.

Witaj, drugi-tato. Długo cię nie było…

Dodatkowymi atrakcjami były dziś wizyty. Wyobraźcie sobie, że poznałam wreszcie Krynię! Od razu przypadła mi do gustu. Mówię wam – ekstra babka! Bardzo ładna, elegancka, inteligentna, dowcipna. Ho, ho! Myślę, że nasza znajomość może się rozwinąć :o)
Ale najpiękniejszą chwilą dzisiejszego dnia była wizyta dzieci. O, przepraszam! Młodzież przyjechała! O psiekrwie, jak oni wyrośli! Kacper i Kajtek… no faceci po prostu, a Zuzia… Kochani, jak ją widziałam ostatnio, to była brzydkim kaczątkiem. A dzisiaj? Tak, tak, dzisiaj zobaczyłam łabędzia.
To wszystko oczywiście nastroiło mnie nostalgicznie i zastanawiam się teraz nad upływem czasu. Nie wiem, niestety, kiedy to się wszystko odbywa. Sama niedawno jeszcze nosiłam na rękach malusią dziewczyneczkę, a teraz mam w domu naburmuszoną nastolatkę, która uważa, że jestem starym, zrzędnym pudłem.
Złapałam się na tym, że widzę tylko poniedziałki i piątki, że wszystko leci, pędzi, gna, że…

A co wam tam będę przynudzać!
:o)

Komentarze