Odpoczęłam troszkę

Zjadłam coś, zrugałam rodzinę i wypłakałam się.
Teraz mogę się wam przyznać do czegoś.
Wykonałam dzisiaj straszną, niewyobrażalną pracę. Pięć razy jechałam windą po wyrok. Pięć razy przez całą jazdę trzymałam się ściany, myśląc co powiem drugiej-mamie, jeśli coś poszło nie tak. Ona sama nie miała siły do tej windy dojść. Wiedziałam, że muszę, ale nade wszystko chciałam zatkać uszy i po prostu uciec.

Za tę straszną pracę spotkały mnie aż trzy nagrody:
pierwsza – gdy zobaczyłam na pustym wcześniej miejscu łóżko z drugim-tatą, któremu bardzo coś się nie podobało;
druga – kiedy na burym, szpitalnym korytarzu druga-mama wzięła mnie za ręce, przytuliła się do mnie i powiedziała mi na ucho coś bardzo ważnego
i trzecia – kiedy pod poprzednią notką zobaczyłam komentarz Misi.

Warto było, Misieńko.
Fajni ci się starzy trafili, wiesz?

Komentarze