No i się posypało

Donoszę uprzejmie, że nadmiar obowiązków w końcu musiał odbić mi się czkawką. Dziś doszło do takiej scysji z kierownikiem, że mało się nie pobiliśmy. W efekcie ja siedziałam zamknięta w pokoju i płakałam, kierowniczek się miotał i oczy mu wychodziły z nadmiaru ciśnienia, a wszyscy starali się zniknąć z widoku. Szczęśliwie nadmiar emocji doprowadził do zdjęcia ze mnie części obowiązków, choćby drobnych, ale za to pracochłonnych i kłopotliwych.
Nie wiadomo tylko dlaczego to się musi odbywać kosztem takich emocji. Muszę popracować nad sobą, wiadomo, że on nie przestanie wpychać mi na plecy wszystkiego, co się da. Ja sama musze trochę zwolnić i przede wszystkim nie sprawiać wrażenia, że podołam, że zdążę, że nie ma sprawy.
Jest sprawa.
Jest masę spraw i nawet ja nie nadążam.

Komentarze