1964

Update górny.

NOTKĘ TĘ, JAKBY NIE BYŁO - RÓWNOŚCIOWĄ, AUTORKA Z ROZKOSZĄ POŚWIĘCA SWOIM WIERNYM CZYTELNICZKOM, OBYWATELKOM O NICKACH:

KINIO      I     DORA.

NIECH ŻYJĄ!


Niech mi to ktoś wyjaśni, bo nie ogarniam.

Serial duński "Rząd" ("Borgen").
Scena: była pani premier u lekarza.
On zwraca się do niej per Birgitte.
Ona do niego: proszę pana.
Są mniej więcej w tym samym wieku, ale ona lepiej wygląda (musiałam). On - lekarz, OK. Ale ona była jeszcze przed chwilą najważniejszą urzędniczką w kraju!!! Stała na czele tego państwa, do jasnej cholery!

Wyprowadziłam się z równowagi i zamieszkałam w feministycznym betonie.

Komentarze

  1. Bo z pana jest nieokrzesany chamulec!
    A tak na marginesie, "tytuły" notek niebezpiecznie szybko zbliżają się do roku mojego urodzenia. Chyba uczczę to jakimś winkiem, no bo co w końcu.

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie sądzę. Zauważyłam w tym serialu pewną skłonność Duńczyków do relacji bardzo bezpośrednich. Jak jest w realiach - nie wiem. Ale może bywa tu ktoś z Danii i nam powie? Moi (głównie cisi) czytelnicy pochodzą z różnych, szalenie interesujących miejsc.

      Powiedz, który rocznik, notkę tę Tobie zadedykuję :)

      Usuń
    2. Ej, ej! Ja też chcę notkę! :D

      Usuń
    3. Jedyny słuszny. Najlepszy. Siedem jeden :-) Lece po flaszkie.

      Iwona

      Usuń
    4. Do Ciebie jeszcze ćwierć wieku :)

      Usuń
    5. Z Twoim tempem to i przed końcem urlopu się uwiniesz ;)

      Usuń
    6. O 71 to i moj rok zatem domagam sie choc akapitu dla mnie :-)

      Usuń
    7. Martuuha: Mam jeszcze czas na bycie stetryczałą ciotką. Póki co jestem ciotką żwawą i uwijającą się :P

      Zmorka: Zaklepane.

      Usuń
    8. O, skoro tak, to ja zamawiam 1976. Jedyny słuszny ;-)

      Usuń
    9. Idę do notesu. Założyłam notes! Zuzia zapytała, czy to kandydaci do uśmiercenia i co oznaczają liczby ;)

      Usuń
    10. Powiedz jej, żeby zaczęła się martwić, jak zaczniesz rysować kreseczki na ścianie. Tudzież w tym notesie ;) Wiesz, jak piloci myśliwców na samolotach.

      Usuń
    11. Gdybym miała drewnianą ramę łóżka, rżnęłabym ;)

      Usuń
  2. Hi hi hi, martuha, co racja to racja!
    Ale ciiiii, bo Łoterlo honorem się uniesie, tempo zwolni, a my zostaniemy bez lektury.

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, uważaj. Odwodnik była i przegapiła ten komentarz, a Oisajowi już kiedyś wkulała za takie gadanie! ;)

      Usuń
  3. Nie wiem jak w Danii, ale w Szwecji (co zbliżone kulturowo) jest tak, że premier sobie premieruje cały dzień a potem idzie na zakupy do supermarketu i nikt go nie zaczepi. Ot, pracę ma taką a nie inną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się to podoba. Choć podejrzewam, że jednak nie chodzi, bo nie ma kiedy. Jakby nie patrzeć, to jest robota na przynajmniej 16h dziennie.

      Usuń
  4. Mnie akurat mówienie po imieniu nie razi pod warunkiem, że równolegle i bez zdrobnień. 1970 proszę zadedykować mnie!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaklepane.
      Mnie też nie razi, ale z dokładnie tym samym zastrzeżeniem. A tu jakaś nierówność wyskoczyła. Było protekcjonalnie, czyli jak zawsze u lekarza. Taki medyczny kosmopolityzm.

      Usuń
  5. Skoro notki rocznikowe to ta jest moja!

    OdpowiedzUsuń
  6. ależ ty spostrzegawcza jesteś. Oglądałam ten serial i mnie się podobał bardziej niż amerykański odpowiednik ale może dlatego że ja jak oglądam to dziergam jednocześnie, więc uwage mam nieco rozdwojoną. Polecam Orphan Black/ chyba tek się pisze/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiedziałam, że ma amerykański odpowiednik. Nie sprawdzam, bo wersja duńska jest genialna i szkoda psuć sobie kontemplację.

      Usuń
    2. house of cards/ czu jakoś tak/ też lukałam ale jakoś mnie bardzo nie wciągnął moze dlatego że wiceprezydent jako seryjny morderca mnie nie przekonał. Borgen zdecydowanie fajniejszy i jakis taki ….prawdziwy.Może bardziej europejski? Natomiast jeszcze raz polecam orphan black. Wciągał i zaskakiwał. Przez pierwsze dwa odcinki myślałam że już wiem o co kaman a potem okazało sie że nie wiem nic. Już wiedziałam kto dobry a kto zły i też dupa. Lubię tak.No i Felix :)

      Usuń
    3. Odnotowuję... orphan black. Dobra.

      Usuń
  7. W oryginalnym tekście tak było, czy tłumacz ma taką dewiację?
    Czworolist

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tego nie oglądam, dlatego pytam.
      Czworolist
      Ale że Wy po duńsku......usiłujecie chociaż słuchać......a może i rozumieć.....
      Chapeau bas.

      Usuń
    2. Może jest tak jak w niemieckim i lekarz mógł powiedzieć po imieniu, a potem dalej na pani: "Birgitte, niech pani.. (coś tam)", ale tłumacz sobie uprościł i już tego "pani" nie dopisał, bo skoro po imieniu... Często tłumaczenia są słabe i niespójne, np. z angielskiego niektórzy też każde "you" tłumaczą "ty", nie patrząc na kontekst.
      Tłumaczka (ale nie filmów :)

      Usuń
    3. Ależ oczywiście! Aczkolwiek nikt normalny nie może tego sprawdzić, bo oni charkoczą po duńsku...

      Usuń
  8. AAAA i jesli chodzi o notki to ja też proszę o dedykację notki nr 1967. Znając twoją płodność to nawet może być dzisiaj albo jutro. Lecę do lidla po wino więc będę przygotowana.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja juz mam wino kupione i stoi obok.Od rana. Czeka na notke numer 1965.

    OdpowiedzUsuń
  10. Co za geriatryczne towarzycho!!!
    To ja też lecę do Biedy :) Rozsiądziem się z Małżem przed monitorem, bo to też na dniach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubie to ,normalnie sie zryczalam od smiechu :-)

      Usuń
    2. No sorry, geriatria pozdrawia :)))

      Usuń
    3. Prycham. Młodzież się znalazła.
      PANDEMIONIUM!!!

      Usuń
  11. O! To ja się wyrwę! Odnośnie paniowania a nie daty urodzenia ;-)
    Otóż, ogólnie przyjęte jest w krajach północnych, że do innych ludzi mówi się przez Ty. W Szwecji np. powiedzenie komuś Proszę Pani/Pana uchodzi za złe wychowanie tudzież chęć obrazy.Ot, taką rewolucję mieli kilkadziesiąt lat temu. W Danii i Norwegii jest podobnie. W Finlandii też. Dzieciaki w szkole czy przedszkolu też mówią do swoich nauczycieli po imieniu. Tak samo jak do sąsiadów, jeśli znają imię. Nikt nie powie "Pani Jakkonen, woda się Pani leje!" tylko "Hej, woda ci się leje". I nie ważne, że pani Jakkonen ma 80 lat, a Ty połowę tego.
    W drugą stronę, lekarz jest kimś, kogo imienia i nazwiska znać nie musisz. Wbrew pozorom. Dlatego się do niego mówi per Doktorze. Jeśli mówiła Panie doktorze, to coś faktycznie jest nie tak, albo chciała go obrazić. A że pani premier jest panią premier... jak ktoś już napisał wcześniej, jest panią premier w godzinach pracy. Po pracy jest taką samą Birgitte jak ja Agnieszka. I nikomu nic do tego. Co więcej, w przedszkolu, szkole, sklepie zaprzyjaźnionym, w czasie godzin pracy nadal może być Birgitte dla tych ludzi i nikomu to nie przeszkadza. Ot, inna kultura.
    Na mnie się obrażają profesorzy z uniwersytetów, że im paniuję/panuję, bo nie przechodzi mi przez usta/palce Drogi Harry czy Droga Hille do promotora. A powinno przejść, bo taka jest kultura.
    Mam nadzieję, że pomogłam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się.To ,że mówi się do kogoś po imieniu wcale nie musi być od razu wyrazem braku szacunku do pozycji danej osoby i funkcji społecznej.My inaczej wychowani,więc nam trudno to zrozumieć. U nas wracanie się do kogoś pani Krysiu, panie Janku, od razu brzmi i jest traktowane familiarnie, czego nie znoszę!

      Usuń
    2. Bardzo bym się odnalazła w tej kulturze. Po to ma człowiek imię, żeby się nim posługiwać. Ja się zwracam pani Krystyno, Panie Janie do klientów. A oni do mnie Pani Agnieszko. Żadnych Kryś, Jasiów i Agusiów. Przyjaciele córki mówią mi po imieniu (no dobra, niektórzy unikają), moi przyjaciele rozmaicie, mogą mi nawet Agusiować.
      Generalnie uważam, że mamy w Polsce lekkiego świra na punkcie szacunku wyrażanego formalnie, a pozwalamy się nie szanować realnie.

      Usuń
    3. Akozka: O, widzisz! Dzięki :) Mnie nie trzepnęło, że lekarz mówi do bohaterki po imieniu, tylko ta nierówność, o której wspomniała wcześniej Odwodnik. Ale ja jestem uczulona na lekarzy.

      Dora: Tak, mamy inną kulturę i można ją próbować zmieniać, ale powoli. Sama kilkakrotnie pisałam, że panijoasiowanie ze strony obcych osó, szczególnie telemarketerów czy innych sprzedawców, doprowadza mnie do piany na ryju.

      Odwodnik: Ale to nie są, jak przypuszczam, klienci, którzy dopiero co weszli. Też sobie tak wpół paniuję z zaznajomionymi osobami, np. moim brokerem. Ale nasza relacja trwa od dobrych kliku lat i można mówić o jakiejś zażyłości. Natomiast w ogóle nie mam problemu ze byciem "na ty" - ani ze starszymi (wychowałam się przy bracie starszym o 13 lat), ani z młodszymi, bo mi się nie wymydla.
      Może mamy świra, ale taka jest kultura naszych relacji. Nagłe jej przełamywanie nie działa dobrze.

      Usuń
  12. Wow, bardzo dziękuję niniejszym:)))))

    OdpowiedzUsuń
  13. To ja też, ja też! Tylko do mojej notki to jeszcze dwadzieścia lat z kawałkiem ;) 1988 poproszę!
    PpM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurza dupa - notatnik muszę zaprowadzić.

      Usuń
    2. No i popatrz jak żeśmy się ładnie z wieku wyspowiadały:) Dla mnie, jeśli można, to 1985 poproszę :)

      Usuń
    3. cichutko z kąta dołączam do 1985 :-)

      Usuń
    4. Dobrze przynajmniej, że masz resztki przyzwoitości, żeby tu...
      (Byle do notki 2000).

      Usuń
    5. To jak? Ściepka na notatnik z pipkadełkiem przypominającym? :P

      Usuń
    6. Wystarczy, że się będziecie ze swoimi oczekiwaniami trzymać tej notki :)

      Usuń
  14. Jeśli by to nie był kłopot, to ja proszę o dedykację w notce nr 1976, gdyż wtedy przyszłam na świat :D

    Strasznie mi się podoba, ze premier w Danii jest premierem w pracy a potem idzie do supermarketu na zakupy jak zwykły człowiek. A u nas nawet bliższa i dalsza rodzina premiera to od razu celebryci ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas mnóstwo ludzi jest straszliwie nadętych. A im kto mniej sobą prezentuje, tym bardziej potrzebuje być ważny.

      Usuń

Prześlij komentarz