1725

Zdążyłam.

Od rodziny oderwał mnie SMS od pracownika, że Szef wychodzi dziś wcześniej. Międląc w ustach przekleństwa, pożegnałam wszystkich, przeprosiłam ciocię-wdowę, że nie mogę zostać dłużej i poleciałam. Pracownik stał przed budynkiem z teczką w garści. Otwarłam tylko okno i po garach.

Do kombinatu jaworznickiego trafiłam dzięki precyzyjnym podpowiedziom Tomasza Knapika. Panie sekretarki już czekały, co mnie urzekło (powiedział im!). Zlokalizowały swojego dyrektora, zaproponowały kawę, ale wyglądało, że przybędzie naprawdę szybko, więc grzecznie podziękowałam. I słusznie, bo nie trwało to dłużej niż minutę. Podpisał dokumenty i powiedział:
- Zwróciła pani uwagę, jak ja się podpisuję?
Po czym puścił do mnie oko. No to na przyszłość mamy załatwione.

Do fabryki zdążyłam przed wyjściem Szefa. Ujrzawszy mnie w drzwiach swojego gabinetu, uniósł brwi.
- Przecież ktoś inny mógł mi to przynieść!
- Byłam w Jaworznie.
- Sama tam byłaś?!
- No tak...
- Wiesz... Nie sądziłem, że tak obowiązkowi ludzie jeszcze istnieją.
- Dyrektor chciał się ze mną umówić wczoraj w Katowicach, żebym nie musiała tam jeździć, ale nie umiałam tego zorganizować ze względu na obrót dokumentacji.
- Haha! On się wcale nie chciał z tobą umówić, żebyś nie musiała jeździć, on się po prostu chciał z tobą umówić!
Przemilczałam to.
- Już któryś raz zwracam ci uwagę - kontynuował - że jakiś facet chce się z tobą spotkać. A ty jakbyś tego nie widziała.
Przemilczałam to*.
- Strasznie mi ciebie dzisiaj brakowało - zmienił temat.
- Coś się stało?
- A był tu taki facet i dostęp do bazy naukowej mi pokazywał.
- Bierzemy? - zainteresowałam się.
- Nie mam zamiaru podejmować takich decyzji bez ciebie. Kazałem mu przyjść we wrześniu.
- Ale ja mam urlop tylko do jutra - zachichotałam.
- Postoi pod drzwiami, to nabierze odpowiedniego stosunku do twojej ważności.
- Aha. To skoro mamy czas do września, nie będę sobie tym zawracać mojej ślicznej główki.
- No i słusznie. Leć. I tak odgryzłem ci część urlopu. Zobaczymy się w poniedziałek albo we wtorek.

Upał.
Idę wypiaskować zęby. Poczuję łączność z plażą.



* Państwo zauważyło, jak się wyrobiłam przez ostatnie miesiące w milczeniu?!

Komentarze

  1. Uffff. Level zwyciężony! :)

    O tak, owszem, jesteś mistrzynią milczenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mawia moja mama: przysłowia są mądrością narodu. Tedy... mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Milczę sobie więc. I zazwyczaj dobrze na tym wychodzę.

      Usuń

Prześlij komentarz