1746
Trochę jestem zażenowana.
Topowym daniem u nas w domu są jednogarnkowe wariacje wokół papryki, pomidorów, cebulki, pieczarek i czosnku z piersią z kurczaka. Czasem, gdy poniesie mnie melanż, dorzucam doń cukinię albo seler naciowy, bakłażana czy co mi tam pod rękę podejdzie. Dziś pierś z kurczaka wymieniłam na suchą krakowską z indyka (Pikok robi wędliny, do których wchodzi np. 140 g mięsa wyłącznie! drobiowego na 100 g kiełbasy - i to jest normalne rozwiązanie, IMHO). Czasem surowe pomidory zamieniam na krajane z puszki - mniej roboty.
Ile bym nie zrobiła - zeżrą jednego dnia.
Pomyślałam kiedyś, że pożyczę od mamy taki wielki sagan, nawalę tam kilogramy produktów i poczekam na efekty. Jeśli pochłoną przez 24 godziny, to wymiękam.
Nie rozumiem fenomenu.
Ale faktycznie, jest smaczne i mało roboty.
PS Dziś za krojczego robi Prezes. Oświadczyłam, że idzie mu tak dobrze, że może ze mną zamieszkać. Przyjął entuzjastycznie.
PS 2 Jest zadowolony z siebie do tego stopnia, że stoi i kręci w garze.
PS 3 Zapomniał dodać czosnku i posunął się do siekania, bo uważa, że siekany jest lepszy niż przepchnięty przez praskę. Muszę go częściej eksploatować - stanowisko szefowej kuchni, która wydaje polecenia i jest odpowiedzialna wyłącznie za doprawianie, bardzo mi leży.
Update
Eksperymentuję ostatnio z kuminem.
Bardzo.
I dorzuciłam szczodrą garść makaronu.
Owszem, też.
Topowym daniem u nas w domu są jednogarnkowe wariacje wokół papryki, pomidorów, cebulki, pieczarek i czosnku z piersią z kurczaka. Czasem, gdy poniesie mnie melanż, dorzucam doń cukinię albo seler naciowy, bakłażana czy co mi tam pod rękę podejdzie. Dziś pierś z kurczaka wymieniłam na suchą krakowską z indyka (Pikok robi wędliny, do których wchodzi np. 140 g mięsa wyłącznie! drobiowego na 100 g kiełbasy - i to jest normalne rozwiązanie, IMHO). Czasem surowe pomidory zamieniam na krajane z puszki - mniej roboty.
Ile bym nie zrobiła - zeżrą jednego dnia.
Pomyślałam kiedyś, że pożyczę od mamy taki wielki sagan, nawalę tam kilogramy produktów i poczekam na efekty. Jeśli pochłoną przez 24 godziny, to wymiękam.
Nie rozumiem fenomenu.
Ale faktycznie, jest smaczne i mało roboty.
PS Dziś za krojczego robi Prezes. Oświadczyłam, że idzie mu tak dobrze, że może ze mną zamieszkać. Przyjął entuzjastycznie.
PS 2 Jest zadowolony z siebie do tego stopnia, że stoi i kręci w garze.
PS 3 Zapomniał dodać czosnku i posunął się do siekania, bo uważa, że siekany jest lepszy niż przepchnięty przez praskę. Muszę go częściej eksploatować - stanowisko szefowej kuchni, która wydaje polecenia i jest odpowiedzialna wyłącznie za doprawianie, bardzo mi leży.
Update
Eksperymentuję ostatnio z kuminem.
Bardzo.
I dorzuciłam szczodrą garść makaronu.
Owszem, też.
Oczywiście, że lepszy! I mniej zjadliwy.
OdpowiedzUsuńCzosnek nigdy nie jest mniej zjadliwy. Podobnie jak cebula. Jednego i drugiego pochłaniamy tony. Popijając cysterną mleka - kolejny fenomen.
UsuńLubi czosnek. Ale lubię nie wypalać sobie paszczy wyłącznie czosnkiem. Bo lubię też tę paprykę, tego pomidora i co tam jeszcze. Subtelniej i w zgodzie, a nie prawy prosty, między oczy. Wiesz, że to nie w moim stylu.
UsuńA kto powiedział, że zjadamy tę tonę czosnku w jednym daniu? Zostawiłam Cię samą w domu na pięć minut i rasizm pączkuje. A psik!!!
UsuńPrzez te czyste okna wlazł.
UsuńZmieniam zdanie. Nie myj.
UsuńA poza tym... zrobię Ci, gdy przyjedziesz. I będziesz to wszystko odszczekiwać.
Psa se kup, a nie mnie szczekać każesz :P
UsuńPoza tym - o co się ze mną kłócisz? Że czosnku nie pras(k)uję tylko siekam? Naprawdę?
Ja się nie kłócę. Ja tylko delikatnie zauważam, że gdy gotuję, to jakoś dziwnie nie wybrzydzasz. I nic nie wspominasz o wypalaniu paszczy. Hm, hm.
UsuńMam to i ja. I zawsze sie zastanawiam, jak to wyglada w zakladowej stolowce? To dopiero musi byc jakas czarna dziura.
OdpowiedzUsuńA kumin jest przepyszny. Czekam az Stefano wpadnie, ze mozna zen lody. A pewnie mozna.
Kaczko, nie mów nikomu, bo Prezes gdzieś przepadł, a ja korzystam i wyżeram z gara. Zastanów się, czy na pewno będziesz chciała tę kaszankę.
UsuńZastanów się, czy na pewno masz taki duzy gar :)
UsuńKUPIĘ!
UsuńOch, w jednogarnkowych na bazie papryki, czosnku i pomidorów to też walczę o podium już od kilku lat. Polecam eksperymenta podejrzane z ciecierzycą. Do tego wspomniany kumin (choć wolę naszą nazwę kmin rzymski) i kolendrę. Z tym, że najpierw po hindusku uprażyć lekko pogniecione w moździerzu. Do tego czosneczek. I na to reszta fantazji.
OdpowiedzUsuńNo i jestem głodna. Dziękuję bardzo.
Proszę uprzejmie. Służę.
UsuńZaczęłam rozważać różową soczewicę.
I zielona też piękna i smaczna. W ogóle lubię te nasze eintopfy* bo szybkie i różnorodne. Dodam kukurydzę i czerwoną fasolę - mam Meksyk. Dodam soczewicę czy ciecierzycę - mam Indie.
OdpowiedzUsuń* gwara wielkopolska, bom Pyra z urodzenia i dorastania
Na Śląsku to się nazywa tak samo. Pruskie, nie?
Usuńah ostatnio zauwazylam ten fenomen. Nawet zupe, ktora niegdys starczala (no dobra, mnie samej) na 3-4 dni, nagle (wtem!) znika w dzien jeden. Chyba musi smakuje, nie? ;)
OdpowiedzUsuń*Ach?
UsuńAch.
UsuńW przeciwieństwie do aha.
Owszem. Pyszne.
Dolączam sie do peanu na czesc eintopfów. Ja tez czesto i chetnie, w najwiekszym saganie. I ze strączkowymi (soczewice, fasole, ciecierzyca) bardzo, bardzo dobre są.
OdpowiedzUsuńZ tym ze bez papryki u nas. Ale za to kalafior czy brokul w kawalkach, jak sie tak w tych pomidorkach udusi... mniam!
Na szczęście właśnie zjadłam, bo byłoby źle.
UsuńJa też jestem wielbicielką. W sezonie letnim dowalam cukinię i kabaczka w ilościach hurtowych. Mój lubi zjeść konkretnie.
OdpowiedzUsuńTo donosiła Amelia. Amelia hodowczyni kur!
No, masz. Przepraszam kury. Ale u nas nie jada się świnki. I krówki też.
UsuńLidlowa "Polska surowa" cudnie wchodzi do jednogarnkowców
OdpowiedzUsuńYyyyy... A ja nie wiem, o czym rozmawiamy :(
Usuńkiełbasie?
UsuńRozmawiamy o produkcie kiełbasa polska surowa długo dojrzewająca z firmy Pikok. Zdecydowanie pasuje do tego typu produktów kulinarnych o których piszesz :)
UsuńAle powstała ze świnki, co ją eliminuje.
UsuńPani mi narobiła smaka i podała inspirację obiadową. Na razie jednak musi nam zejść ten (ta?) sztukamięs z łopatki świńskiej, co go (ją?) dusiłam przedwczoraj. No bo u nas dokładnie odwrotnie niż u Was - niejadki (albo ja tak fatalnie gotuję :])
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem. Na obiad nie byłam zaproszona ;)))
Usuń