1742
Zapomniałam opisać pewne niedawne zdarzenie, które doprowadziło mnie prawie do łez szczęścia.
Otóż po pracy udaję się na zakupy. Niewiele mam do kupienia, a za to niezbyt się spieszę. Stoję z koszykiem przy kasie w Lidlu i rozpoczynam leniwą kontemplację rzeczywistości. Przede mną trzy osoby: pani, która kończy pakować zakupy, pani z nieprzesadnie dużą liczbą produktów (ale jednak) oraz mój bohater z puszką piwa - sztuk 1 (słownie: jedna). Skupmy się na nim.
Uczciwej postury mężczyzna, w trudnym do określenia wieku, najpewniej młodszy niż można by przypuszczać, gdyż uporczywe przebywanie w zakładach opiekuńczo - żywieniowych z okratowanymi oknami zwykło ludzi postarzać. Na widocznych spod ubrania częściach bohatera tatuaże, wynikające bezpośrednio z subkultury penitencjarnej. Na przedramionach tzw. sznyty w ilościach hurtowych. Strach pomyśleć, co mu wcześniej z żołądka usuwano. Jednym słowem - człowiek spodziewa się wszystkiego.
Kobieta przy kasie przekłada siatki do kosza. W tym momencie nasz bohater zwraca się do poprzedzającej go w kolejce damy.
- Szanowna pani! Czy byłaby pani tak łaskawa i przepuściła mnie? Mam tylko jedną rzecz.
Pani, wytrącona z myśli o czymś całkowicie zewnętrznym, obraca się do pytającego i zastyga. Po krótkiej chwili wybąkuje:
- Proszę.
Nasz bohater przemieszcza się zgrabnie koło niej, odwraca i kontynuuje:
- Bardzo dziękuję. Niezwykle pani uprzejma.
Kobieta uśmiecha się dla przyzwoitości, pewnie myśląc, że zapłaci mu za to piwo, byle sobie poszedł. Zadowolony mężczyzna zajmuje miejsce przy samej kasie i raz jeszcze zwraca się do niewiasty:
- Chciałbym podkreślić, że jest pani wyjątkowo uprzejma. I jestem pani prawdziwie wdzięczny.
Kasjerka przesuwa piwo przez czytnik, mężczyzna płaci i, odchodząc, raz jeszcze kłania się pani, która go przepuściła w kolejce.
- Szalenie pani dziękuję. Jest pani naprawdę uprzejma.
Wyraz twarzy interlokutorki - bezcenny.
Mój zapewne też - całą energię pożytkuję na pilnowanie, by się nie posikać.
Otóż po pracy udaję się na zakupy. Niewiele mam do kupienia, a za to niezbyt się spieszę. Stoję z koszykiem przy kasie w Lidlu i rozpoczynam leniwą kontemplację rzeczywistości. Przede mną trzy osoby: pani, która kończy pakować zakupy, pani z nieprzesadnie dużą liczbą produktów (ale jednak) oraz mój bohater z puszką piwa - sztuk 1 (słownie: jedna). Skupmy się na nim.
Uczciwej postury mężczyzna, w trudnym do określenia wieku, najpewniej młodszy niż można by przypuszczać, gdyż uporczywe przebywanie w zakładach opiekuńczo - żywieniowych z okratowanymi oknami zwykło ludzi postarzać. Na widocznych spod ubrania częściach bohatera tatuaże, wynikające bezpośrednio z subkultury penitencjarnej. Na przedramionach tzw. sznyty w ilościach hurtowych. Strach pomyśleć, co mu wcześniej z żołądka usuwano. Jednym słowem - człowiek spodziewa się wszystkiego.
Kobieta przy kasie przekłada siatki do kosza. W tym momencie nasz bohater zwraca się do poprzedzającej go w kolejce damy.
- Szanowna pani! Czy byłaby pani tak łaskawa i przepuściła mnie? Mam tylko jedną rzecz.
Pani, wytrącona z myśli o czymś całkowicie zewnętrznym, obraca się do pytającego i zastyga. Po krótkiej chwili wybąkuje:
- Proszę.
Nasz bohater przemieszcza się zgrabnie koło niej, odwraca i kontynuuje:
- Bardzo dziękuję. Niezwykle pani uprzejma.
Kobieta uśmiecha się dla przyzwoitości, pewnie myśląc, że zapłaci mu za to piwo, byle sobie poszedł. Zadowolony mężczyzna zajmuje miejsce przy samej kasie i raz jeszcze zwraca się do niewiasty:
- Chciałbym podkreślić, że jest pani wyjątkowo uprzejma. I jestem pani prawdziwie wdzięczny.
Kasjerka przesuwa piwo przez czytnik, mężczyzna płaci i, odchodząc, raz jeszcze kłania się pani, która go przepuściła w kolejce.
- Szalenie pani dziękuję. Jest pani naprawdę uprzejma.
Wyraz twarzy interlokutorki - bezcenny.
Mój zapewne też - całą energię pożytkuję na pilnowanie, by się nie posikać.
Szkoda, że mnie tam nie było :)))))
OdpowiedzUsuńfidy
Ba!
UsuńPrzecudnej urody zjawisko. Pytanie wypycha się na zewnątrz: Jak on tak potrafi? A może właśnie z tego te sznyty? l proszę: człowiek na książkę jak na dłoni.
OdpowiedzUsuńA wyglądał tak, że spieprzałabyś na drugą stronę ulicy.
UsuńCudne. Z drugiej jednak strony to ludzkie życiorysy bywają nieźle pokręcone.
OdpowiedzUsuńAle i tak posikałabym się pod tą kasą.
Jeśli podejrzewasz, że to był jakiś intelektualista, który się zapił i po pijoku napadał na kioski lub poszedł siedzieć za rozboje, to rozwiewam Twoje podejrzenia. To był najprawdziwszy margines społeczny z dziada pradziada :)
UsuńPiękny macie margines ;)
Usuń"Piękny" to jest słowo nieco na wyrost...
UsuńScena do filmu!:)
OdpowiedzUsuńTaka etiuda o obserwacjach sklepowych na śląsku ;)
UsuńSuper :) W schronisku dla bezdomnych w ktorym pracowalam zima, bylo paru wytatuowanych delikwentow, bywalcow kiosku w miejscowym parku i smakoszy najtanszego piwa, ktorzy opowiadali swoje historie tak ladnym i poetyckim jezykiem, ze nie moglam sie nasluchac.
OdpowiedzUsuńPodsumowując zupełnie poważnie: stoczyć się jest bardzo łatwo, w drugą stronę to już tak nie działa.
Usuń