1737
Skupmy się na plusach.
Pierwszy jest taki, że napisałam w końcu mój rozdział do książki.
Drugi jest taki, że nawet ładna bibliografia mi wyszła.
Trzeci jest taki, że oddałam to Szefowi do kontroli jakości.
Czwarty jest taki, że od razu się za to zabrał.
Piąty jest taki, że przeczytał połowę i jego uwagi są kosmetyczne. Póki co.
Pierwszy minus: nie zdążył doczytać do końca. Jutro ciąg dalszy nastąpi.
Drugi minus: przerwał przed częścią, która może go nie usatysfakcjonować w sensie merytorycznym, a to jest kawałek, na który uparł się dyrektor.
Szósty jest taki, że zadzwoniłam do mojego lokatora i poinformowałam go o konieczności sprzedaży lokalu, który zamieszkuje, a on się ucieszył i powiedział, że chętnie kupi.
Siódmy jest taki, że to mieszkanie jest małe i powinien dostać kredyt od strzału.
Pierwsza ambiwalencja: prawdopodobnie mogłabym dostać więcej. Ale lubię święty spokój. Mniej ruchów, więcej luzu.
Ósmy jest taki, że wsparłam dziś kobietę w potrzebie, przekazując jej dwie suknie wieczorowe, w które i tak się nie wbiję, bo mi człowiek Asia urósł. Niestety nie do góry. Ale za to dwa przedmioty mniej do przeprowadzania.
Dziewiąty jest taki, że koleżanka postanowiła mi za te kiecki zapłacić, więc odzyskam, co zainwestowałam. Radość, nie?
Dziesiąty jest taki, że prawdopodobnie uda nam się z Zuzią wreszcie pójść do ginekologa, co wcale nie jest proste, gdy usiłuje się zgrać dwa cykle i wolne terminy.
Nie zapominajmy też, że żyję i mam się dobrze. A Szef na koniec naszego spotkania jeszcze mnie zawrócił od drzwi, żeby mi powiedzieć, że ładnie wyglądam. To co się mam nie cieszyć, jak jest z czego. Oby passa trwała.
Update
I przybył nam jeden obserwator. Jak miło. Dzień dobry, tuli, tuli.
Pierwszy jest taki, że napisałam w końcu mój rozdział do książki.
Drugi jest taki, że nawet ładna bibliografia mi wyszła.
Trzeci jest taki, że oddałam to Szefowi do kontroli jakości.
Czwarty jest taki, że od razu się za to zabrał.
Piąty jest taki, że przeczytał połowę i jego uwagi są kosmetyczne. Póki co.
Pierwszy minus: nie zdążył doczytać do końca. Jutro ciąg dalszy nastąpi.
Drugi minus: przerwał przed częścią, która może go nie usatysfakcjonować w sensie merytorycznym, a to jest kawałek, na który uparł się dyrektor.
Szósty jest taki, że zadzwoniłam do mojego lokatora i poinformowałam go o konieczności sprzedaży lokalu, który zamieszkuje, a on się ucieszył i powiedział, że chętnie kupi.
Siódmy jest taki, że to mieszkanie jest małe i powinien dostać kredyt od strzału.
Pierwsza ambiwalencja: prawdopodobnie mogłabym dostać więcej. Ale lubię święty spokój. Mniej ruchów, więcej luzu.
Ósmy jest taki, że wsparłam dziś kobietę w potrzebie, przekazując jej dwie suknie wieczorowe, w które i tak się nie wbiję, bo mi człowiek Asia urósł. Niestety nie do góry. Ale za to dwa przedmioty mniej do przeprowadzania.
Dziewiąty jest taki, że koleżanka postanowiła mi za te kiecki zapłacić, więc odzyskam, co zainwestowałam. Radość, nie?
Dziesiąty jest taki, że prawdopodobnie uda nam się z Zuzią wreszcie pójść do ginekologa, co wcale nie jest proste, gdy usiłuje się zgrać dwa cykle i wolne terminy.
Nie zapominajmy też, że żyję i mam się dobrze. A Szef na koniec naszego spotkania jeszcze mnie zawrócił od drzwi, żeby mi powiedzieć, że ładnie wyglądam. To co się mam nie cieszyć, jak jest z czego. Oby passa trwała.
Update
I przybył nam jeden obserwator. Jak miło. Dzień dobry, tuli, tuli.
Ty masz dziesięć i pół plusa, a ja tyleż godzin przed komputerem.
OdpowiedzUsuńSzef za pół plusa? Nie powiem mu - padłby na serce.
UsuńNa świecie jest jednak równowaga! Się przestałam dziwić, że od lat za chwilę dwóch mam niż i regres, skoro innym się powodzi. Niech się powodzi! :) Zaczłonkowałam się w końcu, a co! Możesz wpisać na listę sukcesów ;)
OdpowiedzUsuńTo jest tak, że ja się na równi cieszę za spraw ważnych, jak i głupot. Natomiast staram się wypierać niepowodzenia. Dzięki temu światu wydaje się, że moje życie jest pasmem szczęścia.
UsuńAle właściwie, czemu nie? Żyję przecież. to już niezły sukces.
Dokładnie moja metoda! Przekuwać i wypierać :)))
UsuńWidzisz? Bycie na liście powoduje, że Ci się udziela. Od jutra pasmo sukcesów!
UsuńMoże nawet młode ziemniaki zjemy?
UsuńZjemy u siebie. Ja u siebie, Ty u siebie. Niczym Tuwim i Słonimski.
UsuńDobre fluidy unoszą się w powietrzu :-)
OdpowiedzUsuńOdpowiem, korzystając ze wskazówek Księgi...
UsuńIDŹCIE I ROZMNAŻAJCIE SIĘ ;D
Nie ma szans, JESZCZE! :-)
OdpowiedzUsuńMiałam na myśli fluidy!
UsuńPozytywnie to wygląda, zauwazyła Amelia. Miłego dnia :-)
OdpowiedzUsuńBardzo sobie tu cenimy zdanie Amelii :)
UsuńJakiś krótki kursik byś zrobiła - "Jak patrzeć na swoje życie, żeby widzieć same pozytywy".
OdpowiedzUsuńMyślę, że ten pogląd wynika z wady wzroku... ;)
Usuń@kolorki
UsuńNie słuchaj jej.
@Mama Piotra
Małpo. Nawet Ci kawy nie dam, zobaczysz!
Ponoć pomagają różowe okulary :)
UsuńU mnie to kwestia wdzięczności.
Usuń