1736
Temat zdominował wszystko.
W domu o domu. W pracy o domu. Przez telefon o domu. Staram się odkleić od tego i z Zuzią rozmawiać o sesji. Zuzia nie chce rozmawiać o sesji. O domu też nie chce, więc różnicy to nie robi.
Wczorajsza ponad 2-godzinna pogaduszka z Matką Chrzestną opiewała na:
- ogrzewanie,
- kominek,
- piec typu koza,
- próżnienie szamba,
- remont kuchni,
- remont łazienki,
- remont jako zjawisko,
- konieczność napicia się przed remontem, w trakcie i po.
Matka Chrzestna szaleje, bo chce mieć mnie blisko. Ja też chcę ją mieć, więc jesteśmy w tej kwestii zgodne.
Poza tym Dzik z matką też się wyprowadza na jesieni. W związku z powyższym musiałyśmy ustalić jakąś lokalizację, która nam będzie w miarę po drodze. No to ustaliłyśmy. Jeśli obie wylądujemy zgodnie z planem, będziemy do siebie miały 17 km. Albo się znajdzie jakąś drogę przez wsie. Bo nie wiem, czy se Państwo zdaje sprawę, ale postanowiłam być ze wsi. Dla odmiany. Nie ma powodu, żeby całe życie być z miasta.
I teraz pomyślałam, że ta hipotetyczna przeprowadzka może być punktem wyjścia do zmiany nazwiska, którą planuję od lat. Nie, nigdzie nie wychodzę. Po prostu od dawna chcę odczepić mojego byłego małżonka, który mi siedzi na drugim członie. Zuzia zezwoliła już dawno, ale nie chciało mi się przechodzić przez kołowrót wymiany dokumentów. A w tej sytuacji i tak będę musiała.
No to mamy ustalone.
Co by tu jeszcze zmienić w swoim życiu?
W domu o domu. W pracy o domu. Przez telefon o domu. Staram się odkleić od tego i z Zuzią rozmawiać o sesji. Zuzia nie chce rozmawiać o sesji. O domu też nie chce, więc różnicy to nie robi.
Wczorajsza ponad 2-godzinna pogaduszka z Matką Chrzestną opiewała na:
- ogrzewanie,
- kominek,
- piec typu koza,
- próżnienie szamba,
- remont kuchni,
- remont łazienki,
- remont jako zjawisko,
- konieczność napicia się przed remontem, w trakcie i po.
Matka Chrzestna szaleje, bo chce mieć mnie blisko. Ja też chcę ją mieć, więc jesteśmy w tej kwestii zgodne.
Poza tym Dzik z matką też się wyprowadza na jesieni. W związku z powyższym musiałyśmy ustalić jakąś lokalizację, która nam będzie w miarę po drodze. No to ustaliłyśmy. Jeśli obie wylądujemy zgodnie z planem, będziemy do siebie miały 17 km. Albo się znajdzie jakąś drogę przez wsie. Bo nie wiem, czy se Państwo zdaje sprawę, ale postanowiłam być ze wsi. Dla odmiany. Nie ma powodu, żeby całe życie być z miasta.
I teraz pomyślałam, że ta hipotetyczna przeprowadzka może być punktem wyjścia do zmiany nazwiska, którą planuję od lat. Nie, nigdzie nie wychodzę. Po prostu od dawna chcę odczepić mojego byłego małżonka, który mi siedzi na drugim członie. Zuzia zezwoliła już dawno, ale nie chciało mi się przechodzić przez kołowrót wymiany dokumentów. A w tej sytuacji i tak będę musiała.
No to mamy ustalone.
Co by tu jeszcze zmienić w swoim życiu?
wiesz, nowe kąty... nowe - stare nazwisko... to może zupełnie nowe, albo jakieś niespodzianki ;)
OdpowiedzUsuń(spoko - jestem złośliwa, gdyż mnie to wieszczono kilka miesięcy temu... więc skrzętnie robię "podaj dalej")
Jeśli sugerujesz zamążpójście, to raczej nie, bo nam to nie konweniuje finansowo. Ale nawet gdyby... i tak nie zmienię nazwiska. Mam swoje :)
Usuńżartuję :) po własnym rozwodzie, pierwsze co zrobiłam to wróciłam do panieńskiego nazwiska :)
Usuńi gdyby przypadkiem, jednak, coś jakoś kiedyś jeszcze mi przez głowę przebiegło o zmianie stanu cywilnego - to byłoby też z opcją pozostania przy swoim :) no chyba, że Pan miałby jakoś zniewalająco powalające nazwisko, które niezwykle dobrze komponowałoby się z moim imieniem i... no nie wiem - numerologicznie, albo coś ;)
A ja nie wróciłam - ze względu na Zuzię. Ale ona już jest dorosła :)
UsuńMoże zmiana fryzury? To zawsze robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńChyba na łyso.
UsuńBlond! Albo ostro rudo !
UsuńTo już było.
UsuńNa blond nie zrobię, bo mi włosy wyjdą. Jak rozjaśniasz ciemne, to masz 3 h z głowy u fryzjera. A rudy mi się strasznie wypłukuje. Odpada.
Pozostaje łysy :)
PS Miałam taki pomysł i kiedyś go zrealizuję.
Po zmianie nazwiska i domu, już niewiele pozostaje do zmieniania;)) Może jakiś nowy kotek;P?
OdpowiedzUsuńKotek to może nie (póki co nie). Na pewno na pierwszy strzał pójdzie pies.
Usuństanowisko na lepiej płatne
OdpowiedzUsuńTu westchnęła.
UsuńMasz coś do zaproponowania? Bo chętnie.
Chwila na reklamę: Szef ciągle mówi, że jestem mądra, bardzo obowiązkowa i wyjątkowo skuteczna.
Koniec przerwy.
a ogrzewanie jakie?
OdpowiedzUsuńOgrzewanie to najsłabszy punkt, czyli do zmiany. Elektryczne.
Usuńuuuu
UsuńTo nie jest wyrok śmierci, tylko inwestycja.
UsuńWodę w wazonie?
OdpowiedzUsuńBilon?
Poglądy?
Punkt widzenia?
:*
Dziękuję.
UsuńUf.
Asiu, Ty ja zwykle z rozmachem :-)
OdpowiedzUsuńNo wiesz... długo siedziałam w norze, to mi się skumulowało.
UsuńCo tam remonty, co tam szambo i koza! A nawet dziura w dachu!
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest niczym w porównaniu z przyjemnością picia porannej kawusi na tarasie w leniwą sobotę.
W piżamce albo innym stroju niedbałym...
Jesteś jeszcze bardziej lekkomyślna niż ja :)
UsuńNie w tym rzecz. Domu nie mam, więc żadne problemy związane z jego posiadaniem mnie nie dotyczą. Moja rodzina ma, i twierdzi że dopóki sił im starczy i zdrowie pozwoli (mieszkają na wsi zabitej dechami) to do miasta nie wrócą.
UsuńNatomiast kawusi wypijanej na tarasie, snucia się po ogrodzie w piżamie, zrywania owoców prosto z drzewa etc. doświadczyłam osobiście ;)
A tak. To jest milusie.
UsuńAczkolwiek nie można tego rozważać w oderwaniu od dziury.