1751
Kot nadal zatkany. Odmawia posiłków. Zaproponowałam mu kolejne 2 cm tego czegoś, co ma mu wypchnąć to coś stamtąd. Pożarł radośnie, po czym wlazł do torby papierowej i siedzi.
W międzyczasie otrzymałam odpowiedź od państwa domkowych. Proponują nam cenę o 80.000 zł wyższą niż zaplanowana. Tym samym domkowi w lesie powiedzcie "papa". Tak, też mi przykro.
No to drążę dalej. Znalazłam dom - dla odmiany - parterowy. I trochę w inną stronę. Jutro jedziemy go zobaczyć. Metraż domu i działki podobny. Tylko jest nowszy i tańszy - jak podejrzewam, sprzedający zapoznali się z cenami nieruchomości ZANIM zamieścili ogłoszenie.
Z tego wszystkiego cykl mi się skrócił do 23. dni. No, rewelacja. Nie zarobię w fabryce na tampony. I tak mam krótki, bo 26-, 27-dniowy. Wolałabym mieć ponad trzydzieści, ekonomiczniej by wyszło. Ale może to już początki menopauzy. Co tu kryć - człowiek nieco przechodzony. Wzdech. Pora na ten dom, naprawdę. Bo jak jeszcze poczekam, to kosiarka może mnie za sobą pociągnąć do centrum wsi. Mnie i balkonik.
A tak na marginesie - kluczem wyszukiwania jest odległość od mojej pracy. Prezes, oglądając wybrane przeze mnie nieruchomości, zmienia na bieżąco lokalizację biura. W sumie gdy się pracuje w korpo, to można korzystać z możliwości sieci, nieprawdaż? Nie tu, to tam. I tak to stałam się osią wszechświata, czyli wszystko kręci się wokół mnie.
Zaesemesowałam do Potomstwa: "nie będziesz mieszkać w lesie - można rozpocząć radowanie się". Odpowiedź przyszła natychmiast: "znam cię, znajdziesz nowy las". W związku z powyższym przesłałam jej namiar na nieruchomość, która w obrębie działki posiadała garaż z małym mieszkankiem nad (poza obrębem samego domu). Ostrzega, że w takiej sytuacji może nie wyprowadzić się nigdy. Zwłaszcza że nad garaż prowadzi milion schodów, więc prawdopodobnie nigdy bym do tego śmietniska nie wlazła. Za 10, 15 lat po prostu byśmy to podpalili i upiekli kiełbaski.
Trochę mi smutno. Prezesowi chyba też, bo podsumował, że trzydzieści kafli by dorzucił. Ale osiemdziesiąt to już przesada. Cóż... życie toczy się dalej.
W międzyczasie otrzymałam odpowiedź od państwa domkowych. Proponują nam cenę o 80.000 zł wyższą niż zaplanowana. Tym samym domkowi w lesie powiedzcie "papa". Tak, też mi przykro.
No to drążę dalej. Znalazłam dom - dla odmiany - parterowy. I trochę w inną stronę. Jutro jedziemy go zobaczyć. Metraż domu i działki podobny. Tylko jest nowszy i tańszy - jak podejrzewam, sprzedający zapoznali się z cenami nieruchomości ZANIM zamieścili ogłoszenie.
Z tego wszystkiego cykl mi się skrócił do 23. dni. No, rewelacja. Nie zarobię w fabryce na tampony. I tak mam krótki, bo 26-, 27-dniowy. Wolałabym mieć ponad trzydzieści, ekonomiczniej by wyszło. Ale może to już początki menopauzy. Co tu kryć - człowiek nieco przechodzony. Wzdech. Pora na ten dom, naprawdę. Bo jak jeszcze poczekam, to kosiarka może mnie za sobą pociągnąć do centrum wsi. Mnie i balkonik.
A tak na marginesie - kluczem wyszukiwania jest odległość od mojej pracy. Prezes, oglądając wybrane przeze mnie nieruchomości, zmienia na bieżąco lokalizację biura. W sumie gdy się pracuje w korpo, to można korzystać z możliwości sieci, nieprawdaż? Nie tu, to tam. I tak to stałam się osią wszechświata, czyli wszystko kręci się wokół mnie.
Zaesemesowałam do Potomstwa: "nie będziesz mieszkać w lesie - można rozpocząć radowanie się". Odpowiedź przyszła natychmiast: "znam cię, znajdziesz nowy las". W związku z powyższym przesłałam jej namiar na nieruchomość, która w obrębie działki posiadała garaż z małym mieszkankiem nad (poza obrębem samego domu). Ostrzega, że w takiej sytuacji może nie wyprowadzić się nigdy. Zwłaszcza że nad garaż prowadzi milion schodów, więc prawdopodobnie nigdy bym do tego śmietniska nie wlazła. Za 10, 15 lat po prostu byśmy to podpalili i upiekli kiełbaski.
Trochę mi smutno. Prezesowi chyba też, bo podsumował, że trzydzieści kafli by dorzucił. Ale osiemdziesiąt to już przesada. Cóż... życie toczy się dalej.
buuuuuuuuuuuuuuuu:( już się do tego domku przywiązałam:(
OdpowiedzUsuńJa też.
UsuńEeee... nastepny dom bedzie lepszy. Czuje w starych kosciach.
UsuńCóż... Jak sprawozdałam koleżance Marcie: widać nie był dla mnie.
UsuńU nas wypalił dopiero trzeci:) Pierwszy okazał się być w stanie "do ponownego wybudowania", za drugi trzeba było płacić "na już", a ja się bałam, że tak szybko mieszkania nie sprzedamy i dopiero trzeci zaskoczył:))
UsuńNo to dwa mamy za sobą ;)
UsuńNa Sabusię zawsze działa tłuste mleko ( w tym celu migiem do sąsiadów na fermę mleczną ), parę łyków i już pędzimy na łączkę :)), natomiast Astka w rozdzinie nadal jest wspominana jako ta, co w obsłudze psa miała na wyposażeniu gruche do lewatywy....
OdpowiedzUsuńNie chce mleka. Poza tym... obawiałabym się mu je dać po tych pastach przeczyszczających.
UsuńNa Sabcie nie działa pasta, tabletki i inne dupstwa, to wymyśliliśmy z naszym przyjacielem Wetem że może by tak mleczko i działa ;))
UsuńJak go w nocy pokręci, to mi nikt nie pomoże. Lepiej poczekam do rana. I tak mamy umówioną wizytę powtórną.
UsuńZnaczy kupa i kot i chałupa, no się opuściłam, Anonimowa sprzątała to i kciuków nie trzymała, ale winy na siebie za nic... Metody finansowanie też nie znalazła, choć chadzała po wądołach, rozłogach-głównie wietrząc dziecię; Anonimowy lotto zaproponował, no w końcu z tej delegacji będzie musiał wrócić prawda?! A to teraz do Szanownej Moje-Słoneczko się zwracać? Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo - zwracaj się. Przecież nie będę Ci żałować ;)))
Usuń