1757

Z nieznanych przyczyn moja poranna notka się zapisała, a nie opublikowała.

Myślę sobie, że już wiecie, a tu figa. Ale ponieważ wydarzenia się toczą, to piszę kolejną i publikuję od razu, bo co mi tam. Otóż.
Pojechaliśmy z Edkiem na kontrolę i zabraliśmy Zośkę do przeglądu technicznego, kompletnie zapominając, że do badań krwi musi być na czczo. W każdym razie Edward w porządku. Kupa rozintegrowana. Dostał drugą dawkę antybiotyku oraz olej parafinowy na dwa strzały, do pobudzenia pracy jelit. Problemu nie będzie, bo on dość chętnie, a nawet gdyby, to można mu polać żarcie. Natomiast.

I tu przepraszam Kaczkę, która jest prezeską fanklubu Zochy, że ją trochę zmartwię. Bo okazało się, że nasz okaz zdrowia i charakteru ma problem, zidentyfikowany częściowo, co utrzymuje mi ciśnienie w górnych rejestrach.
Sprawa pierwsza: dwa trzonowce do usunięcia. Nie wiem, jak to się stało. Żyję z kotami od 35 lat i NIGDY ŻADEN nie miał problemu z zębami. Kupujemy porządną karmę, która ma za zadanie ściągać kamień. A tu coś takiego.
Sprawa druga: Zosia ma powiększone węzły chłonne podżuchwowe i nie wiadomo od czego. Może od tych zębów. Ale może od nerek. A nerki, to wiecie...
W każdym razie w weekend do przeglądu jadę Zośka i Karol. Bo ten jeszcze nie był. Obu zrobimy badania krwi w kierunku wątrobowym i nerkowym. Jeśli wyjdą dobrze, to umawiamy naszą królewnę do dentysty. A co z ryżym - to się dopiero okaże.

***

Dzwoni do mnie pani pośredniczka i jest nadaktywna, tzn. usiłuje mi wmówić, że jest mnóstwo chętnych na dom, który wisi w ogłoszeniach od trzech miesięcy (a przynajmniej do tylu się przyznała) i właściciele obniżyli cenę o 50.000. Ja rozumiem - ona mnie jeszcze nie zna, to nie wie, że mnie się dziecka w brzuch nie wciska.

Pojedziemy go obejrzeć w sobotę, bo Prezes jutro wybywa do stolnicy. Co prawda pani pośredniczka usiłowała wykazać wyższość oglądania w tygodniu nad niższością oglądania w weekendy, ale ona mnie jeszcze nie zna, więc nie wie, że... Aha, to już było.

***

W fabryce jakaś teksańska masakra piłą mechaniczną. Chciałam przypomnieć, że ja mam podobno pracę siedzącą. Dlaczegóż więc TAK bolą mnie nogi?!

Mamy praktykanta. To kolejny praktykant, który może się zniechęcić do pracy w zawodzie, poprzez kontakt z tym wariatkowem. A przynajmniej do pracy w fabryce. Na spotkaniu porannym był po prostu zwyczajnie przerażony. Na popołudniowym jego oczy urosły do wielkości spodków. Wszystko przez momenty humorystyczne. Np. Szef ogłasza światu wyjazd na kolejną konferencję (tak, jadę - tak, znowu do Zakopanego...), odczytuje listę uczestników, przekazuje mi ją, a ja widzę jakiś kulfon. Tedy, nie tracąc czasu na stosowną doprofesorską człobitność, przerywam mu wpół zdania:
- Ale halo. Co Szef tutaj nabazgrolił?
Następuje radość społeczna, wersja alfa, gdyż Szef jest znany z.
Burczy pod nosem, bo mu przerwałam, bo śmiałam zapytać, bo publicznie. A potem zawiesza się nad kartką, gdyż nie umie przeczytać sam po sobie.
Następuje radość społeczna, wersja beta.
W końcu odszyfrowuje i oznajmia:
- Wymyśliłem temat wykładu dla pana dyrektora.
Następuje radość społeczna, wersja gamma. Bardzo rozbuchana.
Szef odczytuje w końcu, co tam nabazgrolił. W sali zapada martwa cisza. Szef się rozgląda, po czym jak nie huknie:
- SPOCZNIJ!!!
Powietrze opuszcza płuca zgromadzonych, chichocik przybiera na sile, praktykant lekko zsiniały. Ja sobie bimbam, jak zawsze.

Tak więc znowu Zakopane. Chyba wyrobię życiową normę w krótkim czasie. Czterdzieści lat tam nie byłam, więc muszę skoczyć pińcet razy z rzędu, by wyrównać zaległości. Zakopane to nowy Ustroń. Ustroniem rzygam, bo tam się ciągle jeździło w delegacje. No to mam zmianę. Że też nikt nie wpadnie na możliwość zorganizowania konferencji nad morzem. Głąby.

Komentarze

  1. Zoske chcecie mi wyszczerbic?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojoj,Biedna Zocha,ale chociaz z Edwardem dobrze. Rozumiem Twój stan z powodu chorób w rodzinie,bo mam tak samo.

    W Zakopanem nie byłam jeszcze,chociaz bardzo pragnęłam swego czasu.Nie doczekalam sie.
    Rzuć myśl , że może nad morzem ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzucę, jeśli my będziemy organizować. Tym razem to są gościnne występy.
      Swoją drogą zastanawiam się, czy ja tam jadę z urzędu, czy Szef zażąda ode mnie jakiegoś wykładu. To dopiero będą jaja.

      Usuń
  3. Gdyby Cię to ciekawilo to notka była widoczna w feedly długo zanim została opublikowana na blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ z całą pewnością nacisnęłam "opublikuj". To nie był błąd ludzki - o czym świadczy feedly.

      Usuń

Prześlij komentarz