1962

Satynowe pantofle są piękne. Bardzo eleganckie, zdecydowane i... trochę burdelowe. Mam kilka par, najbardziej lubię te czerwone z kokardami na piętach - zaprawdę przywodzą ludziom myśli nieczyste. Od lat mam również pomarańczowe, kupione na Allegro, obszyte czarnym tiulem, wprost stworzone do zakładania w parze z czarnym koronkowym gorsetem. Oczywiście wkładam je do czegoś zupełnie innego, bo latanie po fabryce w koronkowym gorsecie mogłoby się źle skończyć (dla wszystkich), a nigdzie indziej nie chodzę.

Satynowe pantofle są więc piękne i pociągające oraz... niemożliwe do utrzymania w czystości. Po prostu nie ma na to sposobu, wypróbowałam już nawet najbardziej wyuzdane, ścierałam, prałam pianą, gumowałam. Nie i koniec. Tkanina jak tkanina - brudzi się, zwłaszcza że przy ziemi, i nic na to nie poradzisz. W związku z powyższym, choć buty - poza zabrudzeniem - są w stanie idealnym (ile razy można wyjść w pomarańczowych, satynowych pantoflach z czarnym tiulem, nawet będąc mną?!), postanowiłam wziąć z nimi rozwód.

A że dokonywałam dziś czystki etnicznej, wyciągnęłam je z szafy (tak, mam szafę na buty), skropiłam łzą, zamachnęłam się i... w ostatniej chwili walnęłam je do pralki. Co mi szkodzi - pomyślałam. - Jeśli się rozwalą i tak planowałam je wyrzucić. I co Państwo powie? Wyprane, czyściutkie, nienaruszone. Chyba wymienię fleczki.

Nie wiem, ile prań przetrwają w całości, ale jeszcze trochę razem pomieszkamy. Mówiłam już, że traktuję rzeczy podmiotowo? Rozmawiam z nimi, negocjuję, czasem się dogadujemy. Wyraźnie nie chciały się buciki ze mną rozstać. Ani chybi jest im tu dobrze. Rozdział ten poświęcam również łaskawej uwadze kotów. Czy koty wią, ile jest kotów w potrzebie?! NO!

Komentarze

  1. (z dąsem wymalowanym na obliczu)
    Proszę proszę, a jak ja tu ostatnio piskłam o trudności w utrzymaniu tego typu obuwia, to mię ZAKRZYCZANO, żem przyziemna.

    To mówiłam ja, praktyczna Iwona, właścicielka martensów i oficerek (które łatwo się czyści).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, wiesz... Dzieci też są kłopotliwe w utrzymaniu ich w czystości, a mino wszystko nie rezygnujemy z posiadania ;)

      Usuń
    2. To jest jeden z powodów, dla których nie posiadam dzieci. Okropnie się brudzą.

      Usuń
    3. I, bywa, cholernie trudno je doczyścić. Moje się czasem tak upaćka farbą do włosów, że zastanawiam się, czy nie wyrzucić.

      Usuń
  2. Jesteś DAMĄ. Zawsze miałom takie podejrzenia, ale teraz to już bezdyskusyjnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam raz w życiu, na ślubie własnym, pięęęęęękne i, co zaskakujące, baaaardzo wygodne. Czego ja z nimi nie robiłam, żeby im przywrócić choć cień zatraconej weseliskiem urody:( w końcu wywaliłam ze łzami w oczach i nigdy więcej się nie odważyłam nabyć. A trzeba było w pralce wyprać!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiany rozpoczynają się tuż poza granicą strefy komfortu, a kwadrat to cztery ;))))
      To nie jest uwaga bez związku, hehehe.

      Usuń
  4. Ja tak walnęłam do prania poduszkę z pierza i pierwsze pranie przetrwała, ale potem lunęła na nią ulewa i trza było ponownie wyprać. I tego już poduszka nie strziymała - dobrze, ze mi się pralka nie zatkała pierzem :)

    Zdjęcie butów, jak również zdjęcie szafy mile widziane byłoby ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, właśnie nie wiem, ile prań przetrwają buty, ale nawet jeśli już żadnego, to i tak zyskały drugie życie.

      Zdjęcie tych butów już tu było, ale dawno, bo też dawno je kupiłam. Szafa niestety nie jest taka, jak myślisz, ale podejmuję działania w kierunku realizacji NASZYCH marzeń ;)

      Usuń
  5. No trudno. To rocznicowa dla mnie notatka, więc się dopiszę, chociaż gdyby Waterloo widziała moje buty...., a sposób ich kupowania...., toby mnie tu nie wpuściła, absolutnie.
    Z okazji rocznicy (mojej) życzę sobie i wszystkim doniesień z terenu fabryki jeszcze przez wiele lat.
    Fabryka na pewno nikogo lepszego nie miała, nie ma, i mieć nie będzie.
    Czworolist

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz