1247

Życie jest takie niesprawiedliwe.

Nie dość, że po wizycie w przychodni (okupionej krwią i blizną, dojechać tam i odsiedzieć w poczekalni było koszmarem) leżę martwym bykiem, co i tak nie jest komfortowe, bo zastanawiam się jedynie, czy bardziej mnie boli, jak leżę na lewym boku, na prawym, czy na wznak; nie dość, że rujnuję sobie wątrobę jakimiś koszmarnymi lekami przeciwbólowymi, które i tak nie skutkują; to jeszcze jestem oblegana przez koty, z których każdy chce leżeć ze mną, a najlepiej na mnie*.
A potem nagle trzaska okno i ten kot, co się akurat dorwał do leżenia mi na brzuchu, wystrasza się niezwykle, w ułamku sekundy cały się najeża, podskakuje i zwiewa, w skoku wydrapując mi dziurę w palcu na pół centymetra.
I jakby tego było mało, oglądam film o handlu dziewczynkami, który jest STRASZNY. I nie chcę go oglądać, nie chcę tego wiedzieć, ale muszę. Człowieczeństwo mi każe.

W czwartek jadę na badania i rentgen, w piątek znowu do lekarza z wynikami. Może wątroba wytrzyma.

Oczywiście nikt mi nie powiedział, że muszę mieć do zdjęcia opróżnione jelita. Inaczej zaciemnią obraz. I po co wtedy w ogóle pstrykać? Ale pani w rejestracji nie informuje. Może nie ma tego w zakresie obowiązków. W końcu jej nie boli, nie?
Człowiek musi sam wiedzieć. Wszystko. A jak nie wie, to jego problem. I jego ała w plecach.

Narzekam sobie trochę, ale przestanę bardzo szybko. Bo na świecie jest mnóstwo o wiele ważniejszych rzeczy.


* Ale strzeliłam sienkiewiczowskie zdanie. No, no.

Komentarze

  1. aż tak? nie podoba mi się to.
    trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  2. a Ty sama jechałaś do przychodni?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspolczuje naprawde,bo doskonale wiem jak to jest. Nie ma wyjscia,musisz swoje odlezec - mnie pomagalo lezenie na wznak,z nogami zgietymi w kolanach i ulozonymi na podstawionym krzeselku,po paru godzinach juz bywalo lepiej.Leki,fakt,rąbią zoladek i watrobe straszliwie,ja ostatnio,choc boje sie zastrzykow,zdecydowalam sie jednak na takie leczenie.Trzymaj sie,bidaku..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostałam m.in. końską dawkę witaminy B. Dzięki niebiosom (!) - nie w zastrzykach. Choć z drugiej strony po takim zastrzyku pacjent zapomina, że bolały go plecy z uwagi na długotrwałe i uporczywe skupienie na bolącym siedzeniu.

      Usuń
  4. Ach, och, kuruj się! A kotom poleć kłaść się na obolałym, no przecież mądrość ludowa głosi, że kot chorobę wyciąga, a co dopiero tyle kotów:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz