1409
Oglądam sobie film Niepamięć (se też obejrzcie, jak chcecie). Nówka, z ubiegłego roku, klasyka gatunku science-fiction, czyli świat postapokaliptyczny.
I chcę się dowiedzieć, czy w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej coś zezarło wszystkich aktorów. Bo, proszę szanownego państwa, Tom Cruise jest już po pięćdziesiątce, a ciągle obsadza się go w rolach młodych wojowników. Kamaaan! Facet w osiemdziesiątym ósmym grał w Rain Manie (i już wtedy bliżej mu było do trzydziestki niż do dwudziestki)! Na jego szacownym obliczu naprawdę widać cud chirurgii plasycznej - oboje z Nicole Kidman jednak mają coś nie teges. Oraz technologii komputerowej obróbki wizualnej.
Więc myślę sobie: czy oni nie mają żadnych obiecujących aktorów młodego pokolenia, ci Amerykanie? O facetach mówię, bo oczywiście Cruise'owi partneruje dziewuszka niewiele starsza od mojej córki, ale to temat na osobną dysertację, czyli znów o dyskryminowaniu kobiet w przestrzeni publicznej. A może sam pan Tom obawia się jakichś sensowniejszych ról? Takich, gdzie nie błyska się hollywoodzkim uśmiechem, tylko trzeba okazać zmarchę, bo dzieki niej właśnie gra się twarzą?
Nie lubię Toma Cruise'a. Taki drewniany mi się wydaje. Martwa gęba (i nie botoks mam na myśli, tylko deficyty w aktorskich umiejętnościach). Gdyby przyszło do zagrania jakichś bardziej skomplikowanych emocji, a nie można by przy tym biec, strzelać i machać rękami, toby sobie nie poradził. Przynajmniej dotąd nie widziałam, więc niech mnie ktoś z błędu wyprowadzi jakby co.
Zaraz mi ktoś wywlecze, że niedawno narzekałam na Afflecka. Nic za to nie mogę, że mam skłonność do facetów, którzy nie zabijają urodą. No mam. Po stokroć bardziej cenię błysk myślenia w oku. A najbardziej, jak im coś mądrego z ust ulatuje. Bardzo przepraszam. I nie zamierzam się poprawić.
Jestem niezadowolona i to mi psuje odbiór. Aha! Odbiór psuje mi też plastikowy pistolet, pozbawiony wagi. No proszę...
PS Znajdź 10 szczegółów. (I nie mam tu na myśli szczegółu w postaci Dustina Hoffmana, który zestarzał się pięknie, z godnością i KOCHAM GO - mój typ).
Update
Jestem nieco opóźniona i nawet nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Więc z tytułu tego opóźnienia, dopiero wczoraj obejrzałam po raz pierwszy Skórę, w której żyję Almodovara. I powiem Wam jedno - przeszedł sam siebie. Koniecznie!
I chcę się dowiedzieć, czy w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej coś zezarło wszystkich aktorów. Bo, proszę szanownego państwa, Tom Cruise jest już po pięćdziesiątce, a ciągle obsadza się go w rolach młodych wojowników. Kamaaan! Facet w osiemdziesiątym ósmym grał w Rain Manie (i już wtedy bliżej mu było do trzydziestki niż do dwudziestki)! Na jego szacownym obliczu naprawdę widać cud chirurgii plasycznej - oboje z Nicole Kidman jednak mają coś nie teges. Oraz technologii komputerowej obróbki wizualnej.
Więc myślę sobie: czy oni nie mają żadnych obiecujących aktorów młodego pokolenia, ci Amerykanie? O facetach mówię, bo oczywiście Cruise'owi partneruje dziewuszka niewiele starsza od mojej córki, ale to temat na osobną dysertację, czyli znów o dyskryminowaniu kobiet w przestrzeni publicznej. A może sam pan Tom obawia się jakichś sensowniejszych ról? Takich, gdzie nie błyska się hollywoodzkim uśmiechem, tylko trzeba okazać zmarchę, bo dzieki niej właśnie gra się twarzą?
Nie lubię Toma Cruise'a. Taki drewniany mi się wydaje. Martwa gęba (i nie botoks mam na myśli, tylko deficyty w aktorskich umiejętnościach). Gdyby przyszło do zagrania jakichś bardziej skomplikowanych emocji, a nie można by przy tym biec, strzelać i machać rękami, toby sobie nie poradził. Przynajmniej dotąd nie widziałam, więc niech mnie ktoś z błędu wyprowadzi jakby co.
Zaraz mi ktoś wywlecze, że niedawno narzekałam na Afflecka. Nic za to nie mogę, że mam skłonność do facetów, którzy nie zabijają urodą. No mam. Po stokroć bardziej cenię błysk myślenia w oku. A najbardziej, jak im coś mądrego z ust ulatuje. Bardzo przepraszam. I nie zamierzam się poprawić.
Jestem niezadowolona i to mi psuje odbiór. Aha! Odbiór psuje mi też plastikowy pistolet, pozbawiony wagi. No proszę...
PS Znajdź 10 szczegółów. (I nie mam tu na myśli szczegółu w postaci Dustina Hoffmana, który zestarzał się pięknie, z godnością i KOCHAM GO - mój typ).
1988 |
2013 |
Jestem nieco opóźniona i nawet nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Więc z tytułu tego opóźnienia, dopiero wczoraj obejrzałam po raz pierwszy Skórę, w której żyję Almodovara. I powiem Wam jedno - przeszedł sam siebie. Koniecznie!
Ostatnio, w krótkim czasie obejrzałam ze trzy filmy z Robertem De Niro, który, jak wino. A na Kruza to i oczu szkoda i czasu, bo można wtedy przecie łazienkę umyć, albo po kartofle polecieć do sklepu z większym pożytkiem
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga. De Niro jak Hoffman. No po prostu niektórzy mają to coś, a niektórzy nie.
Usuńa tam,czepiacie się;)))))
OdpowiedzUsuńPłaskim twarzom (w sensie, że bez wyrazu) mówimy stanowcze NIE.
UsuńOstatnio odkryłam, że mam ulubionych aktorów (nie podejrzewałabym). Mianowicie Robina Williamsa i Meryl Streep. Z naciskiem na Meryl. Ona jest CUDOWNA.
No, ja tez się sekretnie kocham w Meryl, Williamsa za to nie cierpię, ale trochę mniej niż Kruza.
UsuńOn mi się z kimś kojarzy, to może dlatego. Poza tym aktorzy charakterystyczni rzadko są obojętni w odbiorze. Nie mam żalu, jeśli Ci o to ;)
Usuń(Naprawdę nie cierpisz go w roli pani Doubtfire? W Stowarzyszeniu Umarłych Poetów? Łał).
W "Stowarzyszeniu..." go jeszcze lubiłam, nie pamiętam, kiedy mi się tak porobiło, ale od kilku lat go nie mogę.
UsuńNie przejmujmy się tymi drobnymi różnicami. Vive la différence, jak mawiają Francuzi (nie o tym, ale oj tam) ;o)))
UsuńMeryl i owszem, mam sentyment do tej pani, ale już do pana R.W nie.
OdpowiedzUsuńWyszystkie tylko wybrzydzacie. Idę od Was!
Usuńza to ,,Skóra.." dobra jest!
OdpowiedzUsuńOfszem!
Usuń