1441
Ktoś mi zrobił zimę. A myślalam, że była umowa - nie będzie zimy w tym sezonie. Albo przynajmniej nie tu. W górach to niech se. Co mi tam. Ludzie lubią zimę w górach, a jak lubią w mieście, to niech się przeniosą do jakiegoś miasta w górach. To jest bardzo prosty proces - bierzesz, sie przeprowadzasz. I już. Masz widoki, ośnieżone szczyty, oscypek i śnieg. A ja mam święty spokój.
No komu to przeszkadzało - pytam się! Komu?! Kto znowu czuł drzazgę w bucie, że mi auto do podłoża nie przymarza? Czy ja nie mówiłam, że lumpenproletariat nie załapał się na garażowanie i musi kilofem odkuwać? Przepraszam bardzo... czy ja komuś zawadzam? Siedzę sobie cichutko w kąciku, na demonstracje nie chadzam, dekoltem w oczy nie świecę. Bez sensu są dekolty w dresie. Jedną parę butów sobie kupiłam i wielkie mi mecyje - na wyprzedaży. No coooo? Nie będzie mi tu nikt żałował 59,70 zł! Jedne takie były, akurat w moim rozmiarze. Miały się kurzyć w sklepie? Co? Że mam już z pięć par różowych? No mam. Czy ja Wam sprawdzam, co tam macie i ile? A takich nie mam i w końcu za prezesa zaskórniaki.
Więc może prezes? Muszę pójdę na górę, się mu poprzyglądam podejrzliwie. Bo dziś tak jakby zagajał, że zimno, a dni krótkie, że Hiszpania. A może to była zasłona dymna, bo odkrył te buty w szafie na pięterku, gdzie je wetknęłam przemyślnie, gdyż nie na ten sezon i po co ma się denerwować?
A wiecie, że znam kogoś, kto przytulił parę od Louboutina? Jezuuuuu. Jak będę duża i dojrzała, to kopnę w dupę Jogobellę i kupię sobie szpilki od Louboutina. Naprawdę. Nie mam pewności, że będę w nich chodzić, ale może postawię na środku szklaną gablotkę. I do gablotki. A raz w roku, na przykład w urodziny (swoje lub Louboutina, do wyboru), to je wyjmę stamtąd, założę i nawet zrobię ze dwadzieścia kroków. Po domu. Tylko muszę dobrze wyliczyć, żeby mi tych krokow wystarczyło od gablotki i z powrotem.
No, ludzie, jakie on robi szpilki... Tu westchnęła rozpaczliwie.
Absolutnie poza zasięgiem.
Apetyt Wam zaostrzę. Chuda ma plan na notkę. To będzie bardzo kąśliwa notka. Jest na co czekać.
(Taką awangardę tu odwalam).
A na osłodę - zapomniane zdjęcie. Wykonane w podróży do drugiej-mamy w zeszłym roku (owszem, znowu się kilka miesięcy nie widziałyśmy, przecież wiem! Nie słucham Cię, tralalalalala).
Tak, wiem, że się nie robi zdjęć w czasie jazdy. Już byście dali spokój.
No komu to przeszkadzało - pytam się! Komu?! Kto znowu czuł drzazgę w bucie, że mi auto do podłoża nie przymarza? Czy ja nie mówiłam, że lumpenproletariat nie załapał się na garażowanie i musi kilofem odkuwać? Przepraszam bardzo... czy ja komuś zawadzam? Siedzę sobie cichutko w kąciku, na demonstracje nie chadzam, dekoltem w oczy nie świecę. Bez sensu są dekolty w dresie. Jedną parę butów sobie kupiłam i wielkie mi mecyje - na wyprzedaży. No coooo? Nie będzie mi tu nikt żałował 59,70 zł! Jedne takie były, akurat w moim rozmiarze. Miały się kurzyć w sklepie? Co? Że mam już z pięć par różowych? No mam. Czy ja Wam sprawdzam, co tam macie i ile? A takich nie mam i w końcu za prezesa zaskórniaki.
Więc może prezes? Muszę pójdę na górę, się mu poprzyglądam podejrzliwie. Bo dziś tak jakby zagajał, że zimno, a dni krótkie, że Hiszpania. A może to była zasłona dymna, bo odkrył te buty w szafie na pięterku, gdzie je wetknęłam przemyślnie, gdyż nie na ten sezon i po co ma się denerwować?
A wiecie, że znam kogoś, kto przytulił parę od Louboutina? Jezuuuuu. Jak będę duża i dojrzała, to kopnę w dupę Jogobellę i kupię sobie szpilki od Louboutina. Naprawdę. Nie mam pewności, że będę w nich chodzić, ale może postawię na środku szklaną gablotkę. I do gablotki. A raz w roku, na przykład w urodziny (swoje lub Louboutina, do wyboru), to je wyjmę stamtąd, założę i nawet zrobię ze dwadzieścia kroków. Po domu. Tylko muszę dobrze wyliczyć, żeby mi tych krokow wystarczyło od gablotki i z powrotem.
No, ludzie, jakie on robi szpilki... Tu westchnęła rozpaczliwie.
Absolutnie poza zasięgiem.
Apetyt Wam zaostrzę. Chuda ma plan na notkę. To będzie bardzo kąśliwa notka. Jest na co czekać.
(Taką awangardę tu odwalam).
A na osłodę - zapomniane zdjęcie. Wykonane w podróży do drugiej-mamy w zeszłym roku (owszem, znowu się kilka miesięcy nie widziałyśmy, przecież wiem! Nie słucham Cię, tralalalalala).
Tak, wiem, że się nie robi zdjęć w czasie jazdy. Już byście dali spokój.
ale co Cię kręci w tych szpilkach Louboutina ?? czewrona podeszwa ? czy może nózie nie bolą ? no nie wiem nie przemawiają do mnie , mam szpilki za 80 zł i wyglądam w nich mrrr a i wygodne są no tylko czewronej podeszwy nie mają
OdpowiedzUsuńTak wyprofilowanych szpilek, jak od Louboutina, to nie ma. Geniusz w czystej postaci. Nie pomyślałam o podeszwie, to mi nie robi.
UsuńJa to tylko do obuwia sportowego sie nadaję, prawdziwych szpilek w życiu na odnóżach nie posiadałam,więc nie wiem jak to jest.
OdpowiedzUsuńByle obcasik a nogi mnie bolą i od razu wskakuję w tzw,,meszty" :)))
Zapewne nie jesteś odosobniona :)
UsuńTo juz wiesz,za co cie pokaralo,tralalalalal:)
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo, bardzo niegrzeczna. Istnieje podejrzenie, że będziesz się smażyć w piekle :P
UsuńDopiero przed chwilą obejrzałam Cię w DD TVN i chciałam powiedzieć, że masz bardzo fajny głos :) Miło się Ciebie słucha.
OdpowiedzUsuńPo prostu Magda
Bardzo, bardzo ryzykowne stwierdzenie!!! ;-)
UsuńAle: dziękuję.