1411
Nie mam przesadnych trudności z pozyskiwaniem tematów do pisania. Pomijając oczywistą umiejętność gadania o niczym w nieskończoność, robienia z igły wideł czy lania wody, ma się rozumieć. To mam opanowane do perfekcji, czego dowód znajdziemy w notce 1410. Wystarczający, jak podejrzewam. Poza tym życie co chwilę przynosi mi jakieś atrakcje, więc luz. Na przykład dzisiaj.
Obecnie będzie przerwa na reklamę.
Bo ten komputer to został podniesiony, ale zegar sfiksował. Oczywiście prezes, który już się wszak wysilił, nie miał w planie pocić się po raz wtóry. Przesz nie będę płakać z powodu zegara, bo mi się wymydli. Ale to wkurzające jest.
Pomyślałam, pomyślałam i napisałam mail do Oisaja, gdyż jest on znanym powszechnie dobrym człowiekiem i kobiecie w potrzebie nie odmówi, kijek poda, jak ją w bagno wciąga. Coś ją wciaga, ma się rozumieć, a nie Oisaj.
I co powiecie? Znalazł problem. Zdalnie. I nawet poinstruował, jak rozwiązać. Dobry człowiek, nie ma to tamto. W związku ze związkiem, teraz ta przerwa na reklamę. Oisaj prowadzi bardzo fajny blog o książkach, który nazywa się Tramwaj nr 4. Ponieważ jest nie tylko dużym czytelnikiem, ale i tatą, to recenzuje tam pozycje i dla większych, i dla małych. O Oisaju pisałam już na MbLu. Nie tylko my, czyli tzw. CIAŁO, go doceniamy, ludzkość takoż - otrzymał bowiem nagrodę eBuka 2013 dla najlepszego bloga książkowego. I nawet można tam sobie Oisaja obejrzeć, a także posłuchać. Bo ostatnio ma wrzutki filmowe.
Oisaj jest współautorem Macierzyństwa bez lukru 3 i wypowiada się na ważki temat: czy dzieci powinny być nam wdzięczne. W dodatku w parze z Matką Sanepid. (Bezwzględnie powinny, nie ma to tamto - przyp. autorki). Bardzo zgrabnie się wypowiada, co chciałabym podkreślić. Świetnie się bawiliśmy, redagując ten tekst. Pewnie również dlatego, że Oisaj jest po prostu... sympatyczny. Gdyby mu gdzieś wystawał guzik Lubię to, ja bym nacisnęła. Polecam Wam więc blog Tramwaj nr 4 - ze serca.
Koniec bloku reklamowego.
Zegarek w laptoku hula jak ta lala, zrobiłam więc na obiad kurczę z suszonymi śliwkami i nad podziw mi wyszło. Zwłaszcza w aspekcie premierowym. W takich sytuacjach nigdy nie wiemy, co to będzie. A tu proszę. Niespodzianka. I sernik upiekłam, bo po świętach tato nagle zaczął dopominać się powtórki (a mama, na moje dictum, że sernik ten ma się najlepiej, gdy wychodzi z lodówki, odparła: nie zdążyłam włożyć).
No i wisienka na torcie. Będąc kobietą w wieku postbalzakowskim dowiedzieć się, że jest się obiektem westchnień znacznie młodszego człowieka pci całkowicie przeciwnej - bezcenne. Młodzieńcze... you made my day! W dodatku bez namalowanej urody. Słodkie, nie?
Chwilowo zamilkł, może czuje się zawstydzony bezpardonowym atakiem na mą dziewiczą świeżość, hehehe. Jednakowoż obiecuję sobie jeszcze wiele atrakcji. Nieźle się zaczyna ten rok.
Obecnie będzie przerwa na reklamę.
Bo ten komputer to został podniesiony, ale zegar sfiksował. Oczywiście prezes, który już się wszak wysilił, nie miał w planie pocić się po raz wtóry. Przesz nie będę płakać z powodu zegara, bo mi się wymydli. Ale to wkurzające jest.
Pomyślałam, pomyślałam i napisałam mail do Oisaja, gdyż jest on znanym powszechnie dobrym człowiekiem i kobiecie w potrzebie nie odmówi, kijek poda, jak ją w bagno wciąga. Coś ją wciaga, ma się rozumieć, a nie Oisaj.
I co powiecie? Znalazł problem. Zdalnie. I nawet poinstruował, jak rozwiązać. Dobry człowiek, nie ma to tamto. W związku ze związkiem, teraz ta przerwa na reklamę. Oisaj prowadzi bardzo fajny blog o książkach, który nazywa się Tramwaj nr 4. Ponieważ jest nie tylko dużym czytelnikiem, ale i tatą, to recenzuje tam pozycje i dla większych, i dla małych. O Oisaju pisałam już na MbLu. Nie tylko my, czyli tzw. CIAŁO, go doceniamy, ludzkość takoż - otrzymał bowiem nagrodę eBuka 2013 dla najlepszego bloga książkowego. I nawet można tam sobie Oisaja obejrzeć, a także posłuchać. Bo ostatnio ma wrzutki filmowe.
Oisaj jest współautorem Macierzyństwa bez lukru 3 i wypowiada się na ważki temat: czy dzieci powinny być nam wdzięczne. W dodatku w parze z Matką Sanepid. (Bezwzględnie powinny, nie ma to tamto - przyp. autorki). Bardzo zgrabnie się wypowiada, co chciałabym podkreślić. Świetnie się bawiliśmy, redagując ten tekst. Pewnie również dlatego, że Oisaj jest po prostu... sympatyczny. Gdyby mu gdzieś wystawał guzik Lubię to, ja bym nacisnęła. Polecam Wam więc blog Tramwaj nr 4 - ze serca.
Koniec bloku reklamowego.
Zegarek w laptoku hula jak ta lala, zrobiłam więc na obiad kurczę z suszonymi śliwkami i nad podziw mi wyszło. Zwłaszcza w aspekcie premierowym. W takich sytuacjach nigdy nie wiemy, co to będzie. A tu proszę. Niespodzianka. I sernik upiekłam, bo po świętach tato nagle zaczął dopominać się powtórki (a mama, na moje dictum, że sernik ten ma się najlepiej, gdy wychodzi z lodówki, odparła: nie zdążyłam włożyć).
No i wisienka na torcie. Będąc kobietą w wieku postbalzakowskim dowiedzieć się, że jest się obiektem westchnień znacznie młodszego człowieka pci całkowicie przeciwnej - bezcenne. Młodzieńcze... you made my day! W dodatku bez namalowanej urody. Słodkie, nie?
Chwilowo zamilkł, może czuje się zawstydzony bezpardonowym atakiem na mą dziewiczą świeżość, hehehe. Jednakowoż obiecuję sobie jeszcze wiele atrakcji. Nieźle się zaczyna ten rok.
Prywatnie i nie na temat: dlaczego zjada moje komentarze na bloxie u martuuhy??? Się pytam?
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że może Cię traktować jako spamiarę. Nie pamiętam już, jak to jest z narzędziami bloksa, ale myślę, że zainteresowana liczbą komciów martuuha z pewnością to sprawdzi. Kto by nie chciał wiedzieć, co Ty masz do powiedzenia?!
Usuńno właśnie...
UsuńDajmy jej szansę ;)
UsuńObawiam się, że mogę się tylko zatroskać. U mnie wszystko wolno pisać, się logować nie trzeba, banów nie mam, więc jedyne co, to mogło bloxowym systemem nie przepuścić, jeśli użyłaś na przykład słowa "ultramaryna", albo innych z "czarnej listy"
Usuń(nie wiem, dlaczego, ale wiem, bo sprawdziłam, że ultramaryna jest na tej czarnej liście)
I co teraz? *załamuje ręce*
a! bywało, że ktoś po wyartykułowaniu niebanalnego, dyskretnie skrzącego inteligencją komentarza, zadowolony z siebie radośnie wdusza "anuluj". Tak tylko mówię. Nie to, żebym Cię o to podejrzewała. Ale uprzejmie możesz nie pytać, skąd wiem ;)
UsuńMusiało być jednak tych przypadków więcej, gdyż potem podmienili guzik "anuluj" na "podgląd". ;)
UsuńTak to jest, jak się głupawo guziki umieszcza. Ci wspominałam, że mam w telefonie odwrotnie zielony i czerwony. Ileż to się połączeń odrzuciło...
UsuńZ ciekawostek - po aktualizacji iOSa w systemie nie ma funkcji odrzucenia połączenia na zablokowanym ekranie. Weź mi wytłumacz czemu. A ja często odrzucam, gdy mam z kimś umowę, że oddzwaniam, żeby nie marnować środków. I trochę mnie brak tej funkcjonalności wquervia. Komu to przeszkadzało?!
A do mojej miednicy to jakoś nie chciałaś oddzwonić, Ty to ale jesteś!
UsuńAle odebrałam telefon z kieszeni. Krzyczałam: halo, halo, mów do mnie ty martuuho! A kieszeń milczała wyniośle.
UsuńPodła.
Na pasku kłamstw mnie wiodła...
Raz miednica, mieszkanka Kieszeni,
Usuńnosząc w sobie oznaki tłamszenia
dzwonić chciała koniecznie,
z Aśką gadać bezzłocznie
za nic miała groźbę szydzenia.
Pewna Aśka zamieszkała w Szybie
Usuńczuła, że na jej wianek ktoś dybie.
Niby z tego się śmiała,
ale czuła bez mała,
że się z wiankiem nie da dłużej w Szybie.
Raz mieszkance szarego Śląska
Usuńtrafiła się gratka niewąska:
choć postbalzakowską już była
i siwizna jej skroń oprószyła
Młodzian widząc ją z zachwytu aż kląska.
Ale nie czymasz rytmiki.
Usuńza to faktów
UsuńRaz martuuha, co pochodzi z centrali
Usuńchciała unieść swe ciało na fali.
Szybko pierś więc wypięła
i się mocno nadęła...
A tu ludzie starania olali.
I nie będziesz mi tu!!!
UsuńRaz martuuha z tej Polski, co w środku,
chciała pobyć samotnie w wychodku.
Więc się boczkiem przemyka,
ludzkich spojrzeń unika,
żeby zdusić widownię w zarodku.
Jakbym kiedyś zakumała, o co chodzi w stopach, amfibiach, czy amfibrach oraz o pozostałych platfusach, to może było lepiej.
UsuńA tak, to na ogół są lepieje ;-)
Limeryk jest trudny, jak cholera. Ja się przynajmniej staram trzymac rymu i rytmu. Gorzej z dramatyzmem.
UsuńPewien martuuh pochodził z daleka.
Przypominał z daleka człowieka.
Lecz gdy puścić mu wodze,
każdy budzi się w trwodze
i zostaje samotny kaleka.
Idę sę. Szkól się.
wychodkiem we mnie? taaaak?
Usuńa masz!
Redaktorce uczonej z Chorzowa
zamarzyła się kariera filmowa
do stolicy jechała
buty wypucowała,
a to nie film, lecz tv śniadaniowa.
Przemądrzałej martuuże z Poznania
Usuńnie dość było werbalnego lania.
Więc się ciągle rzucała
aż raz w tyłek dostała
i udała się pilnować prania!!!
:P
skąd wiesz o praniu??????
UsuńCóż w końcu można robić w Poznaniu w piątek po północy...
UsuńRaz martuuha idąc wprost na manowce
OdpowiedzUsuńpodpuszczona przez językoznawcę
limeryki pisała
choć nie całkiem umiała
dobre chęci tylko mając w wymówce
Raz martuuha z poznańskich bezdroży
Usuńna łoterloo się zaczęła srożyć.
Jakieś kity bez mała
na nią wciąż wymyślała,
bo się chciała do języka wdrożyć.
Normalnie... jesteś złośliwą małpą!!!
uwielbiam Was! :-)
OdpowiedzUsuńAle wszstkich na świecie czy jakąś węższą grupę? Bom ciekawa!
UsuńWymianę rymów między J i M :).
OdpowiedzUsuńNajs :)
Usuń