1575
Zdycham sobie uprzejmie.
- Dzień bez pracy - poinformował mnie Prezes, gdy zakotwiczyłam w chałupie przed osiemnastą.
Ciuteńkę mnie zirytował. Minimalnie. W związku z powyższym rozpisałam szybki przetarg na wykonanie jutrzejszego obiadu i jego oferta wygrała. Niespodziewanie pozyskany czas przeznaczyłam na gadanie przez telefon. A niech mam.
Z zabawniejszych zdarzeń urodzinowych.
Wpada roześmiany kolega Mariusz.
- Wreszcie będę mógł bezkarnie się z tobą całować!
- A ciastko chcesz?
- Piekłaś?
- Piekłam.
- Wszystkie ciastka.
Nakładam ciastka, podaję, w tym momencie dzwoni telefon. Dyrektor mnie oczekuje. Uśmiecham się do Mariusza przepraszająco, rozkładam ręce i ruszamy do windy. On na pierwsze, ja na trzecie.
- Zadzwonię do ciebie, jak tylko od niego wyjdę.
Wychodzę po paru minutach, solennie wykonuję obietnicę, wsiadam na trzecim, zjeżdżam na pierwsze. Czekam, czekam, nie ma. Wyłażę z tej windy, bo może ktoś też chce się przewieźć. Odjeżdża. W tym momencie zza węgła wyskakuje Mariusz.
- Strasznie się grzebałeś.
- Winda nam uciekła?
- Widzisz? Żebyś nie mógł z gołą babą w windzie?!
- Zdążyłaś coś zdjąć od trzeciego?! O, cholera! Jestem idiotą!!!
W końcu wpycha te ciastka. Na to drzwi się otwierają, raźnym krokiem wtarabania się Mały Piotr.
- A ty co? Nie masz jakichś zajęć? - burczy na Mariusza. - Gap się w ciastko, jak dostałeś, bo ja tu mam ważną sprawę do załatwienia.
- Asiu, zdejmij szpilki, on może nie doskoczyć - mści się natychmiast Mariusz.
Mały Piotr składa mi piętrowe życzenia, każde z nich podsumowując całusem. Z mariuszowego kąta dobiegają niewyraźne, lecz z całą pewnością wyjątkowo obraźliwe komentarze. Piotr obraca głowę, patrzy w bok z pogardą i rzuca w przestrzeń:
- Chciałem z Joasią odtańczyć z tej okazji tango, ale odmówiła. Więc sam odtańczę!
I tańczy solo! Pięknie!!!
Nawet Mariusz nie wytrzymuje. Płaczemy ze szczęścia. Zapracował sobie na ciastko - nie ma dwóch zdań.
Dzwoni druga-mama. Drugi-tato wyrywa jej telefon i śpiewa! A on potrafi. Jednakowoż nie ma szansy przesadnie się rozwinąć, ponieważ telefon zostaje mu skonfiskowany i przestawiamy się na wymianę aktualności oraz ustalanie, czy jest jakiś moment i jakieś miejsce, żeby się spotkać.
Miły dzień. A wokół tylu fajnych ludzi.
Lubię.
- Dzień bez pracy - poinformował mnie Prezes, gdy zakotwiczyłam w chałupie przed osiemnastą.
Ciuteńkę mnie zirytował. Minimalnie. W związku z powyższym rozpisałam szybki przetarg na wykonanie jutrzejszego obiadu i jego oferta wygrała. Niespodziewanie pozyskany czas przeznaczyłam na gadanie przez telefon. A niech mam.
Z zabawniejszych zdarzeń urodzinowych.
Wpada roześmiany kolega Mariusz.
- Wreszcie będę mógł bezkarnie się z tobą całować!
- A ciastko chcesz?
- Piekłaś?
- Piekłam.
- Wszystkie ciastka.
Nakładam ciastka, podaję, w tym momencie dzwoni telefon. Dyrektor mnie oczekuje. Uśmiecham się do Mariusza przepraszająco, rozkładam ręce i ruszamy do windy. On na pierwsze, ja na trzecie.
- Zadzwonię do ciebie, jak tylko od niego wyjdę.
Wychodzę po paru minutach, solennie wykonuję obietnicę, wsiadam na trzecim, zjeżdżam na pierwsze. Czekam, czekam, nie ma. Wyłażę z tej windy, bo może ktoś też chce się przewieźć. Odjeżdża. W tym momencie zza węgła wyskakuje Mariusz.
- Strasznie się grzebałeś.
- Winda nam uciekła?
- Widzisz? Żebyś nie mógł z gołą babą w windzie?!
- Zdążyłaś coś zdjąć od trzeciego?! O, cholera! Jestem idiotą!!!
W końcu wpycha te ciastka. Na to drzwi się otwierają, raźnym krokiem wtarabania się Mały Piotr.
- A ty co? Nie masz jakichś zajęć? - burczy na Mariusza. - Gap się w ciastko, jak dostałeś, bo ja tu mam ważną sprawę do załatwienia.
- Asiu, zdejmij szpilki, on może nie doskoczyć - mści się natychmiast Mariusz.
Mały Piotr składa mi piętrowe życzenia, każde z nich podsumowując całusem. Z mariuszowego kąta dobiegają niewyraźne, lecz z całą pewnością wyjątkowo obraźliwe komentarze. Piotr obraca głowę, patrzy w bok z pogardą i rzuca w przestrzeń:
- Chciałem z Joasią odtańczyć z tej okazji tango, ale odmówiła. Więc sam odtańczę!
I tańczy solo! Pięknie!!!
Nawet Mariusz nie wytrzymuje. Płaczemy ze szczęścia. Zapracował sobie na ciastko - nie ma dwóch zdań.
Dzwoni druga-mama. Drugi-tato wyrywa jej telefon i śpiewa! A on potrafi. Jednakowoż nie ma szansy przesadnie się rozwinąć, ponieważ telefon zostaje mu skonfiskowany i przestawiamy się na wymianę aktualności oraz ustalanie, czy jest jakiś moment i jakieś miejsce, żeby się spotkać.
Miły dzień. A wokół tylu fajnych ludzi.
Lubię.
szczęściara ! a nawet SZCZĘŚCIARA !!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję - nie wnoszę zastrzeżeń ;)
UsuńFajnie masz :) i kolegów fajnych w pracy :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Asiu, spełnienia marzeń :*
Dziękuję, Elu.
UsuńWszędzie są ludzie fajniejsi i mniej fajni. Wolę pisać o tych pierwszych, bo jest weselej. No, chyba że ktoś się wybitnie zasłuży, jak PANI ;)
Ale jak to wszyscy o tych urodzinach , nic nie uda się ukryć!
OdpowiedzUsuń:)
Poczta pantoflowa zawsze ma się znakomicie. Znając tę zasadę, byłam przygotowana.
Usuń