1580
Kawałek książek my przenieśli. Zrobiło się wreszcie ciut swojsko. Przynajmniej na jednej ścianie. No, dobra. Na odrobinie drugiej również. Z niecierpliwością oczekujemy na całkiem nowy regał książkowy na ścianie trzeciej. Zastanawiam się, czy może nie łyknąłby książek z przedpokoju.
Cała fantastyka nadal zalega w sypialni. I inne też. Niestety. O tzw. gratach już nawet nie wspominam, cholerajasnapsiakrew. Przy okazji złożę oświadczenie. Uwaga.
Jak jeszcze raz usłyszę, że - dajmy na to - Słowacki, Gałczyński, Meissner albo i Suworow nie są nam potrzebni, to ktoś się wyprowadzi. W podskokach. Aż dziw, że Kapuścińskiego, Eco czy Lema nie tyka kijem myślowym.
Straszny pierdolnik książkowy mam. Staff stoi koło Andersena, Sienkiewicz koło Grassa i Has(z)ka, a Prus niebezpiecznie ociera się o podręcznik języka Java. Bardzo mnie to irytuje, bo mam swój system układania książek i trudno mi znieść Ćwierciakiewiczową przekładaną "Wodnikowym wzgórzem".
Przy okazji odkryłam, że mam w domu jedną książkę Paulo Coelho i teraz nie wiem, co o sobie myśleć. Nawet Zuzia dołączyła w tej nabrzmiałej znaczeniem ciszy i podle chichocząc odczytała ze dwa losowo wybrane zdania z pechowej książki, dokładając do tego jakąś kiepską teorię filozoficzną.
Tymczasem w sypialni nadal pierdolnik.
Zdjęcie obejmuje zaledwie jego fragment. Słabo mi już od tego. Pożądam porządku.
Na tę okoliczność zagoniłam córkę jednorodną do sprzątania w miejscach, w których sprzątnąć się da. Odrobinkę mi od tego ulżyło. Nie od zaganiania, tylko od wyniku.
Karol ukontentowan. Dom wreszcie zaczyna wyglądać jak dom.
Cała fantastyka nadal zalega w sypialni. I inne też. Niestety. O tzw. gratach już nawet nie wspominam, cholerajasnapsiakrew. Przy okazji złożę oświadczenie. Uwaga.
Jak jeszcze raz usłyszę, że - dajmy na to - Słowacki, Gałczyński, Meissner albo i Suworow nie są nam potrzebni, to ktoś się wyprowadzi. W podskokach. Aż dziw, że Kapuścińskiego, Eco czy Lema nie tyka kijem myślowym.
Straszny pierdolnik książkowy mam. Staff stoi koło Andersena, Sienkiewicz koło Grassa i Has(z)ka, a Prus niebezpiecznie ociera się o podręcznik języka Java. Bardzo mnie to irytuje, bo mam swój system układania książek i trudno mi znieść Ćwierciakiewiczową przekładaną "Wodnikowym wzgórzem".
Przy okazji odkryłam, że mam w domu jedną książkę Paulo Coelho i teraz nie wiem, co o sobie myśleć. Nawet Zuzia dołączyła w tej nabrzmiałej znaczeniem ciszy i podle chichocząc odczytała ze dwa losowo wybrane zdania z pechowej książki, dokładając do tego jakąś kiepską teorię filozoficzną.
Tymczasem w sypialni nadal pierdolnik.
Zdjęcie obejmuje zaledwie jego fragment. Słabo mi już od tego. Pożądam porządku.
Na tę okoliczność zagoniłam córkę jednorodną do sprzątania w miejscach, w których sprzątnąć się da. Odrobinkę mi od tego ulżyło. Nie od zaganiania, tylko od wyniku.
Karol ukontentowan. Dom wreszcie zaczyna wyglądać jak dom.
To jaki ten system?
OdpowiedzUsuńPodobne z podobnym. Teraz mam zupę z trawą i programowaniem.
Usuńwysokie z wysokimi, chude z chudymi, wszystko jasne :)
UsuńRozgryzłaś mnie. I najlepiej z jednej serii. Pochodzącej z Gazety Wyborczej.
UsuńW miarę możliwości nie używać.
He, he. Już wielokrotnie wymyślałam bardzo sprytny system układania książek, po czym natychmiast zapominałam na czym on polegał. Kończy się na systemie martuuhy. Ja wiem gdzie co mam. I tylko to się liczy.
OdpowiedzUsuńAle ja naprawdę mam system. Rzeczowy. I ten remont mi go zbulił!!!
Usuńmój system wygląda tak, że to, co bym chciała mieć pod ręką okazuję się mieć u rodziców - tak to najczęściej wygląda.
OdpowiedzUsuńU mnie jest tak, że to, co tato chciałby mieć pod ręką - na pewno jest u mnie. HA!!!
UsuńMożna się w tym dopatrzeć dążenia wszechświata do jako takiej równowagi :)
UsuńPoczekaj z 10, 15 lat, przez ten czas pracując nad wyprowadzaniem książek od rodziców. Po jednej, żeby się w oczy nie rzucało. I wtedy poszukamy następnej, która będzie nam to równoważyć. Albo dwóch.
UsuńA co masz Meissnera?
OdpowiedzUsuńOdpowiadam z niczego, czyli z głowy. Na pewno "Opowieść pod psem, a nawet pod dwoma" - to moja ukochana książka z dzieciństwa, którą zresztą czytuję w gorszych chwilach do dziś, pomijając skwapliwie ostatni rozdział części pierwszej, bo jest bardzo smutny. "Wiatr w podeszwach", "Dla zwycięstwa", "Sześciu z Daru Pomorza". Wydaje mi się, że coś jeszcze, ale (tu histeria) nie wiem, gdzie stoi.
UsuńMAŁO. Idę na Allegro.
No i dokupiłam cztery kolejne. Z przesyłką niecałe dwie dychy. Dzięki za upomnienie :D
UsuńMam system, nawet dobry, ale aktualnie planuję zakup większego mieszkania, bo półki mi się skończyły i system trafił szlag. Też miałam jednego Pablo, ale z obrzydzeniem (bo przeczytałam) sprzedałam na allegro.
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne podejście. Gdy mnie się półki (na różne rzeczy) kończą, to też kupuję większy lokal :)
UsuńMeissner... a niedawno zastanawiałam się nad nazwiskiem autora uwielbianych kiedyś opowieści myśliwskich. Dzięki za przypomnienie :D
OdpowiedzUsuńWciąż się nie lubi Coelho??
Proszę uprzejmie.
UsuńNie wiem, czy świat nie lubi Coelho. Mam wrażenie, że jest całkiem odwrotnie. Natomiast ja dostaję spazmów, czytając jego teksty. Są płytkie i nudne do porzygania.
Oj nie mów! Alchemik podobał mi się bardzo, bardzo.
UsuńI jeszcze ze dwie bym wymieniła...
Nigdy nie dyskutuję z gustami.
UsuńJa np. płaczę na kreskówkach. Niech ktoś spróbuje mi zabronić :)
Ja sobie tego Pablo kupiłam jeszcze zanim wybuchła popularność, zaczęłam czytać i po jakimś czasie zaczęło mi się wydawać, że ja już to znam, że gdzieś to czytałam. To wrażenie utrzymało się do końca książki. Nie pamiętam szczegółów, bo to było naprawdę bardzo dawno, ale miałam ciągle wrażenie wtórności i chyba nawet wtedy odkryłam z jaką inną książką to mi się kojarzyło. Dlatego.
UsuńJa to nawet sądzę, że on może nie chciał. Świat go uczynił prorokiem - niekoniecznie zgodnie z wolą zainteresowanego. Inna sprawa, że zapewne trzepie na tym niezłą kasę.
UsuńJa nie zabronię na pewno! Też płaczę :D
OdpowiedzUsuńZlikwiduj te kody, pliiiiis!
Po takim wezwaniu zlikwidowałam NATYCHMIAST :)
Usuń