1579

Jeśli ktoś ma do mnie jakąś sprawę, to śmiało - proszę dzwonić. Zostawiłam telefon w domu.

W ogóle nastrój mam jakiś leniwie wiosenny i całkowicie piątkowy. Muszę wyznać, że aż tak piątkowego nastroju nie miałam już dawno. W dodatku przyszło mi do głowy, że mogę zamknąć się w pokoju i pospać, ponieważ nie mam telefonu i nie da się mnie zlokalizować. Rozważam.

Ponieważ zapomniałam nie tylko elektronicznej smyczy, o poranku (tak, spóźniłam się też do pracy, ale nikt nie zauważył... chyba...) w pobliskim spożywczaku spotkałam kolegę. Jednego z tych sześciu, co wiecie. Każdy kupował coś, co go w jakiś sposób określa (akcesoria, atrybuty itd.) - on bułę, ja fajki. Mogę nie żreć, nawet dość długo. Pracować bez kawy - miałam - i fajek - dokupiłam - niestety nie. Wystarczy, że regulamin przewiduje trzeźwość pracownika. Na więcej poświęceń mnie nie stać.

Jako że zaszedł mnie od tyłu - co w owym spożywczaku jest dość łatwe, bo przy ladzie może przebywać tylko jedna osoba, którego to komunikatu nie muszą wywieszać na obślinionym karteluszku, gdyż ustawili zasieki z towaru handlowego, dzięki czemu odchodząc od kasy nie ma się żadnych myśli o reklamacjach (nie uwzględnia się), ponieważ człowiek rozważa, jak zniknąć nie kultywując ocieractwa - miał możliwość oglądu różnych partii i nie mam tu na myśli politycznych*. Nie wiem, co tam sobie myślał, zwerbalizował natomiast:
- Jakie piękne buty...
Odczułam mrowienie.
- Nie ma takiej opcji, żebyś pożyczył - odparowałam natychmiast, lustrując jego stopę, wielkości może nie przerażającej, ale i tak generującej nadmiar aromatu alternatywnego**. Podkreślam, że aromat się nie rozchodził, ale wyobraźnia działała.

Pantofelki są zbudowane z czerwonego atłasu i na piętach mają kokardy. Podejrzewam, że włączyły mu się, skwapliwie skrywane, projekcje erotyczne. Na miejscu małżonki raczej bym się cieszyła, bo może się jej dostać nowe obuwie i to całkowicie bez okazji.

Buty te budzą w fabryce (i nie tylko) wiele emocji. Jest to również jedyny projekt, wypuszczony przez firmę Kazar, który - prócz wartości wizualnych - nadaje się przy okazji do noszenia. Po prostu ktoś się pomylił albo i też zatrudnili projektanta, który nie nienawidził kobiet. Jednakowoż zwolnili go natychmiast po wypchnięciu rzeczonej partii na rynek, albowiem nie po to Kazar latami budował swą markę w oparciu o niezaprzeczalną wartość, że ich butów nie da się nosić, żeby jeden przypadkowy projektant to zepsuł***.

Odkryłam natomiast jakiś czas temu sieć sklepów Centro. Jest to zjawisko dość ciekawe, ponieważ zdarza im się całkowicie odpalone wzornictwo, w dodatku w oszałamiających cenach. Najdroższe pantofle, jakie tam widziałam, kosztowały bodajże 159,99 zł****. Standardem są ceny 59,99 zł, a w okresie wyprzedażowym można kupić buty nawet za 15 zł. Hurtem (im liczba par większa, tym cena niższa). Dodatkowo panie sprzedawczynie, zachęcone przez klientkę, nabywającą np. 3 pary w cenie regularnej, chętnie dorzucają do zestawu dajmy na to ze dwie torebki.
Lubię.

Ze spraw kompletnie odpalonych - w Centro nadal można kupić buty projektu Vicini. Zapewniam Was, że w warunkach naturalnych (i ze skór naturalnych) buty te chodzą za ciężkie tysiące. Dolarów. Jak się udało namówić projektanta do tej współpracy - nie mam pojęcia. Pewnie na zawsze pozostanie to tajemnicą handlową.

Niech mnie ktoś przegoni, żebym zaczęła pracować.
Ozusmaryja, jak mi się nie chce.




* A teraz Państwo liczy, ilukrotnie złożone jest to - nieomalże sienkiewiczowskie - zdanie.
** Zasada jest taka, że im stopa większa, tym smród dotkliwszy. Zanim zaczniecie dyskusję, proponuję przeanalizować wszystkie napotkane przypadki. Fakt znania jednego mężczyzny śnieżnego (Wielka Stopa), któremu nie jechało, nie jest powodem, by zaprzeczać regule.
*** Zanim zaczniecie dyskusję, poświęćcie chwilę na przemyślenie faktu, że mam w szafie przynajmniej 100 par butów, a przez moje stopy przewinęło się ich znacznie więcej. I może to sugerować, że wiem, co mówię. Fakt znania jednej pary obuwia z Kazara, którą dało się nosić, nie jest powodem, by zaprzeczać regule.
**** Nie, to nie są buty ze skóry. Ale ja nie przepadam za myślą, że ktoś umarł, żebym miała ładne szpilki.

Komentarze

  1. No dobrze.Zyrafy - byly. Owce-byly. Karol-byl.Zoska-byla. Edward Pieknogebny - byl. A jakby tak buciki teraz poleciec? Przez weekend bys obfotografowala (jest takie slowo? Powinno byc) I w poniedzialek o poranku by poszlo. a komciow by nikt nie zliczyl...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kopnąć Cię w tablicę rejestracyjną? Dopiero my parę setek książek przenieśli z sypialni do tych półek w gabinecie, które zaistniały (cała fantastyka, na ten przykład, nadal oczekuje), a Ty chcesz, żebym wyjęła 100 par butów i zrobiła im zdjęcia? OSZALAŁAŚ ŻEŚ?!

      Usuń
  2. cesarzowa to ma klawe życie i sto par butów. i jak pięknie cesarzowa wytycza co wolno komentować a czego nie wolno. szukam bucików, bo na wiosnę mam jedną parę, bo dwie inne mi się znudziły. i nie mogę znaleźć takich, które mnie zachwycą. no ale u nas nie ma takich sklepów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba przyznać, że z Tobą to mi się zupełnie nie udaje...

      Usuń
  3. w temacie smrodliwym - noszę rozmiar 37. Uff. ;-).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz