1623
Jestem wyczerpana.
Tak sobie siedzę w fotelu - Prezes wyjechał na dwa dni do Warszawy, a dziecko poszło robić prezentację - owinięta kocykiem i nie mam siły wstać, żeby przynieść sobie dzbanek z herbatką. Jednak się trochę martwię. No bo się okazało, że tych danych statystycznych to się nie da przetworzyć. Podejrzewałam od dawna, ale teraz mam pewność. Naszłam tego ekonomicznego, posiedzieliśmy sobie razem pół godziny, nawet po jednej stronie biurka, tej z widokiem na laptop.
- Ja wiem, czego ty oczekujesz, ale to niemożliwe. To znaczy właściwie możliwe, w Berlinie na konferencji widziałem, jak to się robi, ale... - zawiesił się.
- Nie aluj. Zrób - zachęciłam bez zbędnych ceregieli.
- W zasadzie mogę zrobić. Mogę zrobić z tego doktorat. Wpadnij za dwa lata.
- Musimy oddać materiał do końca czerwca.
- Nie ma opcji. Naczelny przecież o tym wie.
- Nie wie.
- No co ty?
- Powiedział mi, że mam pójść do ciebie, a ty przygotujesz wszystkie potrzebne informacje.
- Żartujesz sobie?
- A wyglądam? Mamy podpisaną umowę na tę książkę, a ty mi mówisz, że albo się z niej nie wywiążemy, albo wyjdziemy na idiotów. Powiedz mu to. TY mu to powiedz. Jesteś dyrektorem.
- Eeee, nie. Aż takim dyrektorem nie jestem.
- Właśnie że jesteś. Finansowym. I ekonomicznym. Widziałam tabliczkę na drzwiach i sekretarka mówiła o tobie "pan dyrektor". Więc pójdziesz tam ze mną, powiesz mu to, a potem wymyślicie, jak wybrnąć z bagna.
- Jesteś dość wymagająca.
- A ty jesteś dyrektorem. To dyrektoruj.
W międzyczasie naczelny nam zbiegł. Nadal jestem w punkcie wyjścia.
Za to wcześniej, nim posiadłam Wiedzę, przyszedł do mnie we własnej, naczelnej osobie. I przywiódł nowego pracownika. Zgaduj - zgadula, jakiej płci. Testosteron zaczyna mi wywalać uszami. Nie powinno tak być, żeby spokojnej kobiecie przyznawać ciągle pracowników płci intruziej. To męczące i irytujące. Ecce homo w wersji z cyckami. W dodatku jest brzydki. I nierozgarnięty, co udało mi się złapać w pierwszej rozmowie. To mnie zmartwiło najbardziej, bo za tym pracownikiem pójdą nowe obowiązki. Gdyby choć był ładny, to starałabym się myśleć, że co prawda kretyn, ale jest przynajmniej na czym oko zawiesić, a tak?
Że co? Że jestem seksistką? A kto mi zabroni? Tylko facetom wolno? Mężczyźni nader często cedzą złośliwie przez zęby, że: przecież mamy równouprawnienie, więc o co ci chodzi? No, skoro mamy równouprawnienie, to ja też mogę komentować wygląd czyjegoś tyłka. A żałość ogarnia.
Właściwie to nawet nie popatrzyłam. Zatrzymałam się na twarzy i mi się odechciało.
Do tego dałam sobie wyciąć zbędny pieprzyk. I teraz mam porażającą dżunglę sterczących szwów. Taki mały pieprzyk, a tyle supełków. I swędzi jak diabli.
Tak sobie siedzę w fotelu - Prezes wyjechał na dwa dni do Warszawy, a dziecko poszło robić prezentację - owinięta kocykiem i nie mam siły wstać, żeby przynieść sobie dzbanek z herbatką. Jednak się trochę martwię. No bo się okazało, że tych danych statystycznych to się nie da przetworzyć. Podejrzewałam od dawna, ale teraz mam pewność. Naszłam tego ekonomicznego, posiedzieliśmy sobie razem pół godziny, nawet po jednej stronie biurka, tej z widokiem na laptop.
- Ja wiem, czego ty oczekujesz, ale to niemożliwe. To znaczy właściwie możliwe, w Berlinie na konferencji widziałem, jak to się robi, ale... - zawiesił się.
- Nie aluj. Zrób - zachęciłam bez zbędnych ceregieli.
- W zasadzie mogę zrobić. Mogę zrobić z tego doktorat. Wpadnij za dwa lata.
- Musimy oddać materiał do końca czerwca.
- Nie ma opcji. Naczelny przecież o tym wie.
- Nie wie.
- No co ty?
- Powiedział mi, że mam pójść do ciebie, a ty przygotujesz wszystkie potrzebne informacje.
- Żartujesz sobie?
- A wyglądam? Mamy podpisaną umowę na tę książkę, a ty mi mówisz, że albo się z niej nie wywiążemy, albo wyjdziemy na idiotów. Powiedz mu to. TY mu to powiedz. Jesteś dyrektorem.
- Eeee, nie. Aż takim dyrektorem nie jestem.
- Właśnie że jesteś. Finansowym. I ekonomicznym. Widziałam tabliczkę na drzwiach i sekretarka mówiła o tobie "pan dyrektor". Więc pójdziesz tam ze mną, powiesz mu to, a potem wymyślicie, jak wybrnąć z bagna.
- Jesteś dość wymagająca.
- A ty jesteś dyrektorem. To dyrektoruj.
W międzyczasie naczelny nam zbiegł. Nadal jestem w punkcie wyjścia.
Za to wcześniej, nim posiadłam Wiedzę, przyszedł do mnie we własnej, naczelnej osobie. I przywiódł nowego pracownika. Zgaduj - zgadula, jakiej płci. Testosteron zaczyna mi wywalać uszami. Nie powinno tak być, żeby spokojnej kobiecie przyznawać ciągle pracowników płci intruziej. To męczące i irytujące. Ecce homo w wersji z cyckami. W dodatku jest brzydki. I nierozgarnięty, co udało mi się złapać w pierwszej rozmowie. To mnie zmartwiło najbardziej, bo za tym pracownikiem pójdą nowe obowiązki. Gdyby choć był ładny, to starałabym się myśleć, że co prawda kretyn, ale jest przynajmniej na czym oko zawiesić, a tak?
Że co? Że jestem seksistką? A kto mi zabroni? Tylko facetom wolno? Mężczyźni nader często cedzą złośliwie przez zęby, że: przecież mamy równouprawnienie, więc o co ci chodzi? No, skoro mamy równouprawnienie, to ja też mogę komentować wygląd czyjegoś tyłka. A żałość ogarnia.
Właściwie to nawet nie popatrzyłam. Zatrzymałam się na twarzy i mi się odechciało.
Do tego dałam sobie wyciąć zbędny pieprzyk. I teraz mam porażającą dżunglę sterczących szwów. Taki mały pieprzyk, a tyle supełków. I swędzi jak diabli.
to nowy do Ciebie? Będziesz mu kazować?
OdpowiedzUsuńTo każesz mu się na oczy nie pokazywać i z czaszki :)
Będę mu kazować.
UsuńDobry pomysł. Zaczynam ćwiczyć od jutra - tylko polecenia telefoniczne i mailowe.
Cholera, jeden przylezie... On lubi tak sobie pobyć w mojej aurze, cholera, cholera jasna, psiakrew.
stwierdzam, że ja za mało kazuję. nikogo nie sprawdzam, wierzę na piękne oczy. może mam zbyt miękki styl zarządzania?
UsuńGdybym moim nie kazowała, to nie budziliby się przy otwieraniu drzwi od pokoju.
UsuńNajpierw pogadaj o kasie zasadniczej. jak się okaże że te statystyki będziecie jednak po nocach ręcznie na kalkulatorku robić to potargujesz się o premię. przypominam, że pracujesz również dla pieniędzy nie tylko dla przyjemności, więc trochę nieprzyjemności trzeba wkalkulować. mojej roboty nie da się mieć w tyłku po godzinach, ale się staram wypierać. trzymam kciuki żeby choć Tobie udało się nie myśleć w domu o robocie.
OdpowiedzUsuńJa tego nie zrobię, bo nie umiem. Trzeba coś wymyślić.
UsuńNaprawdę uważasz, że nie pracuję wyłącznie dla przyjemności?!
przyznaj się, że Cię kręci robota
UsuńAleż oczywiście. Jak Ci pokażę pasek, to zrozumiesz, że nie robię tego dla pieniędzy. Wyłącznie dla funu.
Usuńmasz na mysli kwitek od wypłaty czy inny pasek?
UsuńOd pończoch, querva.
Usuńa propos krzywej. szukam pomysłu dla młodego na przekleństwo atrakcyjne dla pięciolatka, a nie krzywdzące uszu dorosłych. ostatnio namiętnie mówi kupa i dupa dwadzieścia razy dziennie. prośby ani groźby nie działają. udawanie że się nie słyszy też nie pomaga.
UsuńCzym jest nazwa? To, co zwiemy różą, pod inną nazwą równie by pachniało.
UsuńChcialam jedynie napisac, ze Panpaniscus to sie zna na bank na statystyce i przetwarzaniu danych naukowych http://putorana.blox.pl/html A w dodatku juz ma ten doktorat.
UsuńUderz, jestem pewna, ze wyslucha i popchnie w dobra strone :-)
Bardzo Ci dziękuję, kochana, za wsparcie, ale nie o takie statystyki chodzi :(
Usuńczy już mówiłam że jutro i pojutrze mam L4 a w przyszłym tygodniu urlaub?
OdpowiedzUsuńJestem z Ciebie bardzo dumna :)))
Usuńw związku z tym naniosłam jakieś 15000 kartek do czytania i opisania
Usuńprzydałby mi się choć jeden brzydki i niezbyt mądry asystent
UsuńNo tak... U sąsiada trawa zawsze zieleńsza.
Usuńbuciki dojechali?
OdpowiedzUsuńDojechali. Nawet je obejrzałam, ale byłam zbyt zmęczona, by się cieszyć.
Usuństrona mi się nie odświeża. czyżby podwyżka była taka powalająca że nie masz siły pisać?
OdpowiedzUsuńKopłabym Cię z zadek, gdybym miała siłę podnieść odnóże.
Usuń