1637

Gdyż ponieważ wstałam dziś o 4. 45

!!!

powinnam już znajdować się w niebycie. I byłabym się znajdowała, gdyby nie fakt, że w sklepach wciąż jeszcze są jakieś wina do wypicia. Musujące.

Chciałam w tym miejscu zaprzeczyć, jakobym była alkoholiczką. Otóż nie. Alkoholik bowiem tym się różni, że musi. A ja lubię. Okresowo, niestety. Gdyż albowiem wszystko łatwiej przetrwać w stanie nieważkim, co zdarza mi się nader rzadko. Tak, też żałuję. Myślę, że żałuje również silna grupa, ponieważ w nieważkości jestem wesolutka.

Zapomniałam powiedzieć matce, że od pierwszego nadal świadczę pracę. Karygodne. I ona teraz ma żal. Z powodu stresu pourazowego. W sumie to nie ma się co dziwić i nawet posiadłam wyrzut sumienia. Matka (jest tylko jedna) sądziła bowiem, że zasilę szeregi marginesu społecznego, jak to mam w zwyczaju. A tu, panie, figa. Nie dość, że umowę przedłużyli, podwyżkę dali, to jeszcze gustowny kabiniecik mi się trafił. Niebędący (przypadkowo) schowkiem na mopy. No nie wiem.

Czy ktoś może orientujesie, gdzie jest, do cholery, moje dziecko?!
Odczuwam dojmujący brak w lokalu mieszkalnym.
Prezes też nieobecny.
Zdałoby się jakąś imprezę, ale mam hedoniczne podejście i nie sprzątam po gościach. Tedy koncepcja upadła. Ja, wino musujące (butelek dwie), matka biologiczna mego syna chrzestnego. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że po powrocie do domu stwierdziłam aromat alternatywny, dobywający się z łazienki. Ile - pytam się, ILE kup mogą zrobić dziennie koty w silnej grupie sztuk 3 (słownie: trzy)?!

I poszła posprzątać.

Komentarze

  1. Wyznam , że też lubię... W związku z czym - pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie to się wstydzą przyznać.

      Usuń
    2. Eeee tam.
      A jeszcze co do butów Twych w liczbie 2 (choć na zdjęciu występują w liczbie pojedynczej) - pasjami podziwiam i fance vel "butofance" się nie dziwię.A pasjami, bo ja tylko na sportowo i na płasko.

      Usuń
    3. A ja tylko na szpili (wyłączając prowadzenie samochodu, bo szkoda zapiętków). W naturze jest równowaga.

      Usuń
  2. 4.45 jest dla leszczy. 4.15 wstaje słoneczko i aktywuje się mała delikatna koteczka z dzwoneczkiem. Kupa to mało. Dać żreć! Natentychmiast!
    Uszanowanie.
    Amelia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żreć jest podstawą egzystencji. Zdejmij dzwoneczek ;)))

      Usuń
  3. Nie zdejmę! Przedsiębiorcze dziewczynki muszą być lokalizowalne!
    amelia

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ skąd! Słuch ma, że ho ho!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wiesz... kot ma niesłychanie czuły słuch. Człowiek nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić, co i jak słyszy kot (dlatego np. nie pozwalam słuchać w domu głośnej muzyki ani krzyczeć). Myślałaś, co czuje Twoja kotka, kiedy dzwonienie tuż przy uchu towarzyszy każdemu jej ruchowi? To coś na kształt średniowiecznej tortury. Ktoś Ci podpowiedział takie rozwiązanie?

      Usuń
  5. Generalnie chodziło o lokalizowalność Kici... A dzwoneczek w zasadzie jest dzyndzelkiem, który uderza w brzeg miski, przy której kicia spędza sporo czasu. Większość moich znajomych kotów zaopatrzona jest w coś takiego, a to na ptaszki, a to w celu lokalizacji właśnie. To się zasugerowałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałabym, żebyś się czuła napadana przeze mnie - absolutnie nie to było moim celem. Ja po prostu... wiesz... zastanawiam się, o czyj komfort chodzi mnie. Zapytałam, czy Twoja Kicia jest głucha, bo moi znajomi mają głuchego kota, który nosi dzwoneczek, ponieważ muszą mieć go na oku - on na wołanie nie przyjdzie. I to jest dla mnie zrozumiałe. Natomiast ptaki, hmmm, to jest instynkt. Mnie np. mniej by chodziło o słabe ptaki, które i tak nie przeżyją, jeśli dają się upolować domowemu kotu. Natomiast zastanawiałabym się, czy mój ukochany kot nie dostaje pierdolca od dźwięku, którego ja może nie słyszę. Ale on tak. 24h na dobę.
      Moje koty ciągle włażą pod nogi. Chyba uważają to za punkt honoru. Klniemy jak szewcy, tańczymy jak baletnice, rozlewamy i upuszczamy, i sądzimy... że wolimy koty. Niż kotlet, który nam właśnie upadł przez tego cholernego darmozjada!!! Który w dodatku porwał nam obiad i morduje go w kąciku ;))))

      Usuń
  6. Nie czuję się napadana, ależ skąd, też się zastanowiłam, gdyż kicie dobro leży mi sercu bardzo :-). Kot duży czarny dzwoneczka odmówił, więc nie nosi, kicia zaakceptowała i nie wygląda na kogoś straumatyzowanego. Poza tym w nocy poznaję po obróżce, kto aktualnie mi chodzi po głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja poznaję po... nie wiem po czym. Po kocie ;)))))

      Usuń

Prześlij komentarz