1606
Wczoraj na dobranoc był post, bijący rekordy popularności, z czego wnioskuję, że temat butów jest nośny. U zmorki z kolei podobnie sprawa ma się ze zmywarką. No to dzisiaj niszowo. Bo się wkurzyłam.
Za pośrednictwem FB natrafiłam w portalu naszemiasto.pl na artykuł, po przeczytaniu którego po raz kolejny odczułam poważną przykrość z powodu wzgardy, jaką otoczony jest mój zawód. Którego, było nie było, jestem amatorką - dla rozwiania wątpliwości podaję źródłosłów łac. amo, amare - kochać.
Nie jestem nawiedzona. Nie poprawiam ludzi na każdym kroku, nie śledzę niczyich błędów, chyba że się mnie o to poprosi, w relacjach międzyludzkich, nawiązywanych w formie pisemnej, cenię sobie głównie interakcję. Ale kocham mój język ojczysty, z mojego punktu widzenia jest on czymś żywym. I boli mnie, kiedy ktoś uporczywie mnie gwałci za jego pomocą. Najbardziej, gdy jest to osoba (lub zespół - tu: gwałt zbiorowy), która z natury powinna ów język szanować na równi z odbiorcami generowanych przez siebie komunikatów*.
Artykuł, będący dla mnie punktem wyjścia, można znaleźć TUTAJ. Poniżej, dla przejrzystości analizy, przytaczam jego treść.
Za pośrednictwem FB natrafiłam w portalu naszemiasto.pl na artykuł, po przeczytaniu którego po raz kolejny odczułam poważną przykrość z powodu wzgardy, jaką otoczony jest mój zawód. Którego, było nie było, jestem amatorką - dla rozwiania wątpliwości podaję źródłosłów łac. amo, amare - kochać.
Nie jestem nawiedzona. Nie poprawiam ludzi na każdym kroku, nie śledzę niczyich błędów, chyba że się mnie o to poprosi, w relacjach międzyludzkich, nawiązywanych w formie pisemnej, cenię sobie głównie interakcję. Ale kocham mój język ojczysty, z mojego punktu widzenia jest on czymś żywym. I boli mnie, kiedy ktoś uporczywie mnie gwałci za jego pomocą. Najbardziej, gdy jest to osoba (lub zespół - tu: gwałt zbiorowy), która z natury powinna ów język szanować na równi z odbiorcami generowanych przez siebie komunikatów*.
Artykuł, będący dla mnie punktem wyjścia, można znaleźć TUTAJ. Poniżej, dla przejrzystości analizy, przytaczam jego treść.
Pedofil w Katowicach. Uprawiał seks oralny z dzieckiem w Dolinie Trzech Stawów
Pedofil w Katowicach. Na trzy miesiące aresztu został skazany 37-letni mieszkaniec Mysłowic, który uprawiał seks oralny z 4-letnim chłopcem. Został zatrzymany w Dolinie Trzech Stawów w Katowicach.
Pedofil w Katowicach
Do zdarzenia doszło kilka dni temu. Jak podaje serwis gazeta.pl. na spacer do Doliny Trzech Stawów przyszła kobieta z 4-letnim synem, przyjacielem i dwójką znajomych. Matka oddaliła się od dziecka wraz z przyjacielem, chłopiec został pod opieką jej znajomych, gdy powiedział, że chce iść siku jeden z mężczyzn zaproponował, że będzie mu towarzyszył. Gdy nie wracali, znajoma matki dziecka poszła sprawdzić co się dzieje, gdy ich znalazła, zobaczyła, że mężczyzna uprawia seks oralny z 4-latkiem. Zaczęła krzyczeć. Na miejsce przybiegła matka. Wezwano policję.
- Zatrzymany 37-latek trafił na trzy miesiące do aresztu – przyznaje Jacek Pytel, rzecznik katowickiej policji.
Ten krótki tekst obfituje w tyle błędów, zarówno językowych, jak i merytorycznych, że włos się jeży. Mało tego - jego autor nie porusza się choćby średnio wprawnie po otaczającej nas rzeczywistości. Myli pojęcia: skazany - aresztowany. Używa formy "pedofil", choć brak przesłanek dla stwierdzenia tego faktu. I, jakby tego było mało, operuje tak perfidną manipulacją, że człowiekowi się odechciewa.
W 13. zaledwie zdaniach (koszmarnych - piszę o budowie) trzykrotnie używa sformułowania "pedofil", co jest oczywistą podpuchą, mającą na celu wytworzenia atmosfery taniej sensacji. Przywołuje wyraz "skazany", choć średnio inteligentna małpa powinna wiedzieć, że tym zajmuje się sąd, o którym nie ma w ogóle mowy. No i przedstawia sytuację w taki sposób, że ów sąd już w ogóle nie jest potrzebny. Żałosna namiastka dziennikarza wraz z żałosną namiastką redaktora przeprowadziły cały proces bez potrzeby fatygowania wymiaru sprawiedliwości. Pewnie mając na względzie oszczędzanie pieniędzy podatników.
Przypomina mi się od razu pewna anegdota.
Spotyka się dwóch Rosjan i jeden mówi do drugiego:
- Wiesz, że w Moskwie na Placu Czerwonym samochody rozdają?
- Słyszałem. Tylko że nie w Moskwie, ale w Leningradzie. Nie na Placu Czerwonym, tylko na Bulwarach nad Newą. Nie samochody, lecz rowery. I nie rozdają, tylko kradną.
Dlaczego, Drodzy Czytelnicy, do których żywię nabożny niemal szacunek, każdemu człowiekowi wydaje się, że gdy ma pióro, to umie pisać? Dlaczego byle łachmyta sądzi, że umie cokolwiek zredagować? I dlaczego w końcu wydawnictwo Polskapresse tak bardzo ma nas wszystkich w dupie, że zatrudnia takich szmaciarzy, żeby psuli nam dzień?!
Nie dawało mi to spokoju, więc sprawdziłam, jakich pracowników poszukuje rzeczony wydawca. I znalazłam! Poszukuje redaktorów! Co prawda do Wrocławia, ale może pracują zdalnie?
I czytam to ogłoszenie:
Polskapresse, wiodący koncern medialny, właściciel m.in. portalu Naszemiasto.pl, ponad 30 serwisów informacyjnych, portalu ogłoszeniowego Gratka.pl oraz 9 największych dzienników regionalnych w Polsce, w związku z dynamicznym rozwojem działalności internetowej, poszukuje kandydatów na stanowisko:
Wydawca/Redaktor online
Data publikacji: 2014-03-24
Miejsce: Wrocław
Obowiązki:
- redagowanie regionalnych serwisów informacyjnych oraz obsługa ich profili w social media,
Wymagania:
- doświadczenie dziennikarskie (preferowane doświadczenie w mediach lokalnych lub regionalnych),
- nienaganna znajomość języka polskiego,
- znajomość systemów CMS oraz narzędzi do obróbki zdjęć i filmów,
- znajomość SEO i umiejętność wykorzystania tej wiedzy w praktyce,
- umiejętność pracy pod presją czasu,
- szybka reakacja na zaistniałe sytuacje,
- duże zaangażowanie w wykonywane zadania i doskonała organizacja pracy,
- umiejętność pracy w zespole,
- podejście proaktywne i otwarcie na nowe zadania,
- kreatywność, dyspozycyjność, komunikatywność, systematyczność, sumienność
Oferta:
Jeżeli chcesz pracować w miejscu, gdzie …
nigdy nie jest nudno i jesteś w sercu ważnych wydarzeń,
będziesz współpracował z profesjonalistami o dużym doświadczeniu i umiejętnościach,
zdobędziesz stabilne zatrudnienie i dostaniesz dobre wynagrodzenie
…dołącz do nas i razem z nami osiągaj sukces!
Informacje dodatkowe:
Oferty zawierające cv oraz list motywacyjny prosimy przesyłać drogą elektroniczną na adres: mgigolla@gazeta.wroc.pl
Kontakt
Polskapresse Sp. z o.o.
email: mgigolla@gazeta.wroc.pl
NIENAGANNA ZNAJOMOŚĆ JĘZYKA POLSKIEGO?!
BĘDZIESZ WSPÓŁPRACOWAŁ** Z PROFESJONALISTAMI?!
Jakimi profesjonalistami? T A K I M I ? ! ! !
Nie. Mówię temu procederowi STANOWCZE NIE! Żądam szacunku! Cholera jasna, psiakrew!!!
I tu, Moje Państwo, dochodzimy do karkołomnej konkluzji. Otóż są różne sposoby okazywania szacunku. Można to zrobić za pomocą stroju (- Asiu - mawiała mama - do teatru ubieramy się elegancko), postawy, mowy ciała, zachowania i... języka. Tak, również. Sposób wypowiadania się świadczy o nas. A także o naszych rodzicach - bo o kindersztubie.
A ty, Polskopresse, zdychaj. Oto moje dla ciebie życzenia świąteczne.
* Prawda, jak obrazowo i niejednoznacznie wyszła mi ta metafora?
** Jeśli jesteś kobietą, to wypierdalaj.
Sprowokowałam Asię, bo skomentowałam ten artykuł. Ponieważ biegając nie zawsze mam czas doczytać do ostatniego końca, swoja bulwersację okresem skazania wykazałam komentarzem i okazało się, że właściwie powinnam skomentować durnotę i brak profesjonalizmu redaktora.
OdpowiedzUsuńKoszmarna tendencja.
Czytam często na Onet wiadomości dotyczące samochodów. Trochę wiem w tym temacie i od dawna walczę z brakiem podstawowej wiedzy u piszących newsy. Przykro mi, żal i wściekle boli, że redaktorzy - i w gazetach jak i w telewizji, tak często nie przywiązują wagi do używanego języka ani do jakości przekazywanej informacji. Nie ma szacunku do własnej mowy a także do odbiorców. Przykro...
Ostatnio byłam uczestniczką małej kłótni na FB - jeden z czytających komentarze zwrócił uwagę młodej - piszącej maturę w tym roku (!) - dziewczynie, że mówienie, iż dostaje raka od patrzenia na męczone zwierzęta to duża przesada. A ona odpowiedziała, że dlaczego się jej czepia - przecież to internet...
Ot kwintesencja... :(
Oj, kochana - w druku przoduje Wyborcza. Choć może nie mam racji, bo brukowców nawet kijem nie tykam.
UsuńMarnośc ,mizerność i sromota.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to poruszyć, wzbudzić sensację, reszta jak widać mało istotna.
Przeciętny czytelnik skupi się na treści (sprytnie zmanipulowany) , a nie na języku, składni i poprawnym budowaniu zdań.
Kiedyś ludzie mieli większe wyczucie, bo wiedzieli, że władza pisze, a czytać trzeba między wierszami. Obecnie większość bierze na wiarę. I masz.
UsuńOch, jak mnie wkurzaja takie posty. I pomimo, ze moj polski zanika zamiast sie rozwijac, to sie nadal wkurzam. Tak samo z ludzmi, ktorzy zakladaja, ze skoro mowie po polsku i angielsku, to bez problemow moge robic za tlumacza z jednego na drugi. To ciezka praca jest to! Mowienie w jednym jezyku sprawia mi dostatecznie duzo problemow. Ech.
OdpowiedzUsuńJuż o tym kiedyś rozmawiałyśmy. Praca tłumacza jest bardzo ciężka i skomplikowana. Rozumienie tekstu nie jest równe umiejętności pięknego przekazu. I o ile w warunkach "roboczych" (np. tłumaczenie czegoś na szybko, sytuacyjnie, bo akurat było trzeba) jest OK, to już teksty z pretensją do literatury są naprawdę wymagające.
UsuńAch, żeby sobie niektórzy tłumacze z bożej łaski wzięli to do serca...
Mężowski kiedyś tłumaczył sobie opery i pieśni średniowieczne,korzystając tylko ze słowników;))
UsuńSobie,dla siebie. Jezu, nabawiłam się zboczenia, żeby pisać poprawniej i czytelniej:)))
UsuńBrawo dla Męża, brawo dla Ciebie i... BRAWO DLA MNIE!
UsuńGloria :)
moja kuzynka pracuje w czasopiśmie branżowym... na 10 osób redagujących teksty na stałe, tylko jedna ma wykształcenie dziennikarskie, zaś druga jest polonistą wedle dokumentów... natomiast, teksty poprawia, aby miały gramatycznie, choć odrobinę sensu w bezsensie i nieco mniej populizmów, chłopak będący magistrem fizyki "jakiejś-tam-przedziwnej", który sobie dorabia do pensji asystenta ... podobno chłopak ów, miał nieziemską piłę w szkole średniej, która uczyła języka ojczystego oraz posiada prawdziwe zamiłowanie w tej dziedzinie, takie hobby ma... tylko brakuje mu czasu aby WSZYSTKIE teksty, w tym najczęściej Pani Polonistki, poprawić, bo jednak praca na uczelni jest priorytetem...
OdpowiedzUsuńOsobiście, od jakiegoś czasu, czytam niewiele artykułów. Doprowadza mnie do nerwicy brak wyrazów, szyk zdania, czy pogubione litery lub inne braki. Zwyczajnie nie jestem w stanie przejść nad tym do porządku dziennego. Nie, sama nie jestem orłem pisania, obawiam się również, że brakłoby mi życia na osiągnięcie perfekcji w zawiłościach naszego języka, ale staram się. Jak mogę i jak umiem. Jednak problemem dla mnie jest większym, bo to już nie tylko kwestia gramatyki i populizmów, a merytoryki wypowiedzi, to jak niewiele wykazują zainteresowania dziennikarze czy to radiowi, czy to telewizyjni, tematem jaki niejednokrotnie przedstawiają. Rzecz jasna nie wszyscy, nie generalizujmy, jednak - nie ma co ukrywać, zdecydowana większość. Niedomówienia, nadinterpretacje, przekręcenia i ignorancja - to główne grzechy, a ludzie w to wierzą... bo skoro to taka ważna stacja radiowa, czy TV TO NA PEWNO jest prawda... otóż nie jest, a co najwyżej BYWA.
Otóż właśnie. Wszystko zakrojone na tanią sensację. FUJ.
Usuń