1624

W zasadzie chciałam napisać notkę o treści:

JA PIERDOLĘ

i na tym zakończyć. Ale za bardzo Was szanuję, by kazać się domyślać kogo, gdzie i za co. Powiem więc tak...
Kogo: wszystkich, wliczając siebie. To jest zachowanie autoerotyczne.
Gdzie: gdziebądź - jestem elastyczna.
Za co: ich za mówienie, siebie za słuchanie.

O godzinie 13.15 popadłam w katatonię z powodu braku kofeiny w organizmie. Brak nikotyny zdążyłam zaspokoić 5 minut wcześniej. Masakra jakaś teksańska - piłą mechaniczną.
Ze spotkania porannego wyrwał mnie dyrektor. Był przygotowany do rozmowy o pieniądzach, pewnie całą noc nad tym myślał. Zaczął od opierdolenia mnie na czym świat stoi, co stawia wnioskującego w niekorzystnym położeniu. Żeby była jasność - zarzuty tak absurdalne (typu: podpisałam umowę ściśle wg jego wskazówek - ŹLE), że nawet nie dyskutowałam. Bo z czym. Po chwili mojego milczenia przeszliśmy do konkretów. Dobrze nie jest, ale tragicznie też nie. Parę stów wpadło i wrócimy do rozmowy o funkcyjnym. Znaczy: ja wrócę, niech sobie nie myśli.

A później zaczęła się jazda bez trzymanki. Oto dzień historyczny, kiedy WSZYSCY pożądali tylko mnie. Powodzeniem tym odbija mi się boleśnie. Przed chwilą drzwi się otwarły i doznałam ataku paniki, że znów ktoś coś, ale na szczęście był to mój pracownik, więc mogłam go spławić. Chciejstwa przesunięte na jutro.

Później zadzwonił znany Wam pan redaktor naczelny, oferując wynagrodzenie za artykuł. Przytomnie zapytałam "ile?" i uzyskawszy odpowiedź bardzo kulturalnie go nie wyśmiałam oraz zasugerowałam, żeby zapłacić wyłącznie pierwszemu autorowi. Natomiast do pierwszego autora wysłałam mail informujący o przychodzie wraz z zapytaniem, dokąd mnie zabiera. Uważam, że jest mi to winien i wyegzekwuję bez litości. Przezornie nie odbiera ode mnie telefonów. Naiwniak.

Mam zakwasy od tego zapieprzu!

PS Umowa na okres próbny chyli się ku upadkowi i niektórzy przestali wypierać mojej istnienie. Po prostu nader gwałtowanie się zakoleżakowywują. Np. tzw. Kierownik Sześciu (od Mission Imposible). Wciągnął mnie dziś do swojej nory, mamiąc:
- Chodź, pokażę ci nagiego mężczyznę. Albo dwóch.
- Trzeba przyznać - westchnęłam - że ja i dwóch nagich mężczyzn w zamkniętym pomieszczeniu z kanapą to jest jakaś fantazja erotyczna. Ale dzisiaj, kochany... Dzisiaj możesz jedynie liczyć, że na was popatrzę. I nie mogę przysiąc, że nie zasnę.
- Wrócimy do tej rozmowy - zripostował, obniżając głos. - W samochodzie. W drodze na sympozjum.
- To już nie będzie ta sama fantazja. Bo ja jedna, a was trzech. I wokół szyby. Czyli szybowiec. A ja mam lęk wysokości.

Czy teraz rozumiecie, że przez ten testosteron to ja muszę być stale czujna?! Bardzo wyczerpujące. Bardzo. Nie tylko w takie koszmarne dni, jak dziś.

Komentarze

Prześlij komentarz