1643

Obudziło mnie strzelanie i wybuchy. Nie mógł sobie darować, mimo że rozłożyłam się na biurku z papierami i zakazałam ruszać. Nie ruszył. Ale i tak wybił połowę ludzkości.
W sumie to może i dobrze, bo nawet przez sen bolały mnie plecy. Obudziłam się bowiem obłożona trzema kotami, z czego tylko Zosia zachowała resztki godności i drzemała, przytulona do moje stopy. Chłopaki walnęły się wprost na mnie, a ten ryży słoń to waży chyba z pół tony. W związku z powyższym ani drgnęłam, wszystko mi zdrętwiało i czas było wstać, rozprostować gorset mięśniowy i pokazać darmozjadom, gdzie ich miejsce (natychmiast zalogowały się przy stole).

Prezes poskarżył się, że przyjął zaledwie zapowiedź śniadania (akurat!) i to w chwili, gdy zniknęłam w łazience. W zwiazku z powyższym wyparzyłam stamtąd, ponieważ zamiast brzęku sztućców usłyszałam komentatora od snookera (jeszcze tylko 28 dni i wreszcie telewizor zniknie z pokoju). W ułamku sekundy komentator stracił głos na rzecz czajnika. No.

Po śniadaniu (w telewizji niedźwiedzie) kawa i planszówka. Wygrał. Z poczatku był bardzo szczęśliwy, ale potem okazało się, że tylko o 10 punktów, co go wybiło z samozadowolenia. W międzyczasie powróciła majówkowa Zuzanna, która podobno nocowała na działkach. Pomysł nieszczególnie szczęśliwy, zważając na temperaturę. I teraz łupią w tę grę na dole, silnie się chichrając.

Natomiast tutaj wierny asystent. Jak zwykle - nie opuszcza mnie na krok.


Komentarze

  1. 1. Masz fioletowe panele?
    2. Czemu telewizor zniknie na 28 dni???
    3. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Brązowe. Rzeczywiście dziwnie się zdjęcie naswietliło.
      2. Nie na 28 dni, tylko za 28 dni. Na zawsze :)

      Usuń
    2. Ależ jasssne - literówka - Za.
      Nadaję albowiem z mężowego kompa - mój zdechł był, na domiar wszelkiego złego.
      ... nie lubisz telewizorni...?

      Usuń
    3. Nigdy nie lubiłam. Pierwszy raz próbowałam się pozbyć telewizora ok. 18 lat temu. Fiasko. Drugi raz jakieś 13 - 14 lat temu. Fiasko. A teraz się doczekałam.

      Usuń
  2. Ja telewizora nie mam szczęśliwie, ale teraz do lubego idę i luby ma. Ale będzie walka...
    A kotecek zaiste taki fioletowy?
    amelia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koteczek zaiste taki niebieski, jak wskazuje nazwa rasy. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo jest rasowy, dopóki przypadkowo nie przeczytałam sobie kilku artykułów o ruskach. Edward jest wzorcowy poza dwiema rzeczami: nie obraża się nigdy (a ponoć ruski straszliwie fochowate) i ma wadę zgryzu (wampir), co go dyskwalifikuje w zakresie pindrzenia się przed widownią. Rzecz ta, jak zapewne rozumiesz, zwisa mi smętnym kalafiorem i nigdy bym syneczka mamusi nie narażała na tego typu emocje.

      Usuń

Prześlij komentarz