1678

Słabość mam do Janów.

Nie umiem tego wytłumaczyć, a rzecz jest dość powszechnie znana. Po prostu wszystkie Janki to fajne chłopaki. Jeszcze mi się nie zdarzyło spotkać niesympatycznego. Gdybym miała syna, na pewno byłby Jasiem. Bez dwóch zdań. Kiedy Chuda rozważała imię dla trzeciego królewicza, zaproponowałam... wiadomo co. Zostało odrzucone. Cóż... nie można mieć wszystkiego.

W każdym razie mam w pracy jednego takiego Jasia. Jak można przewidzieć, Jasiu jest chodzącym urokiem osobistym, dla zaprezentowania stosownego kontekstu - osadzonym w młodej i przystojnej somie. Bardzo młodej. Ja go lubię i fajnie się na niego patrzy. Z punktu widzenia takiego Jasia, to ja jestem mocno starszą panią. Okazuje się jednak, że nie aż tak mocno, jak się spodziewałam. Albowiem Jasiu, niczym stateczni przodkowie z piosenki, wychodzi mi z ram.

Nadciąga na trzecie pod byle pretekstem. Realizuje pretekst, stoi i do mnie trzepocze. Gdy on tak trzepocze, to czuję, jakbym deprawowała nieletniego.
- Napijesz się kawy, Jasiu? - pytam, bo co tak będzie stał.
- Tak! - potwierdza ochoczo i widać, że na to czekał. - Ale pod warunkiem, że napijesz się ze mną.
Aha.
- Starsze panie piją ziółka - podsuwam mu słonia przed oczy. - Jeśli ci to nie przeszkadza.
- Bynajmniej - usadza mnie Jasio. - Ten kubeczek lubisz najbardziej? - wskazuje palcem na naczynie, spoczywające smętnie w umywalce.
- Tak, zaraz sobie umyję.
- JA ci umyję!
- Nie trzeba. Postawię tylko wodę i...
- Ale ja chcę!
No i gadaj z takim.

Stawiam przed nim filiżankę z kawą i sprowadzam rozmowę do rzeczy sedna. W pewnym momencie pytam:
- A ile ty masz, Jasiu, lat?
- 27 - odpowiada z taką dumą, jakby kwadrans temu otrzymał dowód osobisty.
Co niby chce mi dać do zrozumienia? Że pełnoletni? Przecież go zatrudnili na umowę o pracę (a nieletnich w fabryce nie zatrudnia się) i wiem, że jest po studiach. Podsuwam mu więc kwestię kluczową.
- Słyszałam, że się żenisz w tym roku?
- Taaaa... - zawiesza głos. - Im bliżej, tym większe mam wątpliwości.
MAĆ! Trzeba będzie wyrzucić wszystkie napoje do kosza na śmieci. Uschnąć, ale z godnością. Tymczasem kieruję rozmowę na tory: jak to drzewiej bywało. Np. "ale to było tak dawno, miałeś wtedy 10 latek, a ja już pracowałam". I co Państwo myśli? Że chwyta? On to lekce sobie waży! Siedzi, gapi się, trzepocze i roztacza urok osobisty. Psiakrew.

A przy tym jest naprawdę uroczy. Pomocny. Serdeczny. I wesoły.
Czas się zamknąć w tej mojej najwyższej komnacie w najwyższej wieży. Niech mi Państwo uwierzy. Warkoczy nie posiadam, to se mogą ryczeć z dołu, ile chcą. Windę się zepsuje, na dzwonek do drzwi nie wykaże reakcji.
Albowiem ja mam dzwonek. Od strony schodów bez dzwonienia nikt nie wlezie. Ileż dylematów moralnych mniej.

Komentarze

  1. Młody ,inteligentny,przystojny ,przyjemnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. coś czuję,że jak już kiedyś pójdziesz na chorobowe, to w spokoju nie pochorujesz. będą się złazić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wtedy jak prsez trzy dni pracujesz w domu a nie na zakladzie a do tego kaszlesz krwią

      Usuń
  3. I nie mów, że nie rozumiesz też co to jest podwyrek

    OdpowiedzUsuń
  4. To, ze Ty masz słabość do Janów, to jedno. Ale wygląda na to, że i oni maja słabość do Ciebie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam do wszystkich, a do mnie jeden. To niesprawiedliwe, prawda?

      Usuń
  5. nie cierpię Jasiów ! no działają na mnie jak płachta na byka ! spotykam tylko koniki pana Jezusa o tym imieniu no ! za to Michały .....mrrr nadzywczajne chłopaki !!!!! cukierki zresztą takoż ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oisaj. Czyli nie takie znowu same.
      Oisaj. Który przezornie się nie odzywa ;)

      Usuń
  6. Zmorko co to są koniki pana Jezusa?
    Chyba nie znam żadnego Jasia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest to całkiem możliwe:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Taka nieśmiała znajomość:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszak każdy bloger musi posiadać ukrytego czytelnika:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość jest ukryta. No, chyba że wchodzisz tu np. 750 razy dziennie ;)

      Usuń
  10. O taką ilość wejść jednak się nie podejrzewam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy... muszą być jacyś ukryci. Bo obdzieliłam Cię tylko częścią, gdyż inni oficjalni - też bywają. Wszak :D

      Usuń
  11. Szkoda, że nie mam licznika wejść na cudze blogi, już dzisiaj weszłam tu wielokrotnie, plus poprzez odświeżanie, podobnie jak do Tuv, Zmorki i innych ulubionych :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś odpowiedzialna za moją poczytalność ;))))

      Usuń
  12. Być może również popularność ,kto wie,czy ktoś nie wchodzi tu po lince ode mnie:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz