1680

A gdy spojrzę przez okno...


Ładnie, prawda?

Tymczasem Szef.
- Coś mi tu ładnie dziś wyglądasz.
- Dziękuję bardzo.
- Nie to chciałem powiedzieć.
- Nie? A to szkoda.
- Ej! Bo ty zawsze ładnie wyglądasz. Ale dziś jakoś tak szczególnie. Nie wiem, czy to ta* sukienka, czy może jest jakiś inny powód?
- Haha. Więc jeśli chodzi o protokoły z wczoraj...
- Słuchaj no, ja nie o protokołach tu z tobą rozmawiam.
- Mam się przyznać?
- Proszę uprzejmie. Usiądźmy i się przyznaj.
- Dostrzegam problem. Mianowicie przyznałabym się szefowi do wszystkiego, jak na spowiedzi. Po prostu pasjami lubię się szefowi przyznawać. Ale nie mam do czego. Pozostaje nam więc myśleć, że to sukienka.
- Nic a nic nie wierzę, ale akurat nie mam czasu, żeby cię przycisnąć. To już zostaw te protokoły i leć sobie. Szkoda żebyś ślęczała nad protokołami w takiej sukience.

No to polecę. Bo akuracik umówiłam się z koleżanusią na kawusię. A ponieważ koleżanusię tę uwielbiam tak szczerze, jak mocno, to może Szef miał rację. Zwyczajnie: cieszę się na spotkanie.


* TA sukienka. A nie mówiłam, że to świetny ciuch?!

Komentarze

  1. bo to sukienka z podtekstem... i mu ten podtekst się wyłaniał spod... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale z jakim podtekstem?
      (Nie zakumała metafory).

      Usuń
    2. Że odwracasz zbytnią ładnością wykraczającą poza przyzwoitość, uwagę od sedna kłopotu. I on tego sedna (podtekst) nie potrafił określić.
      Inaczej: im ładniejsza tym ma więcej do ukrycia :) tylko co to ukrywa ??

      Usuń
    3. Czyli uznał, że jest jakiś kłopot. A tu niespodzianka ;)

      Usuń
  2. no cóż no jak sam proponuje, że iść, to coby nie skorzystać? mi babeczka powiedziała na przedostatnich zajęciach że w zasadzie jak za tydzień mam inne plany w czasie tychże zajęć, to bez problemu ona pozwala mi je załatwić i nakłania wręcz, żeby nie iść na te zajęcia, bo ja już wszystko ustalone mam. No to przecież tak się nie odmawia :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty jeszcze myślisz, że wykładowcom się chce, hehe.

      Usuń
    2. w sumie gdybym wiedziała że im się nie chce równie jak mnie, to byłoby lżej rzecz jasna ;p

      Usuń
    3. Im się nie chce jeszcze bardziej niż Tobie.

      Na pierwszym roku miałam zajęcia z gramatyki opisowej. Facet, który prowadził ćwiczenia, przychodził zawsze 14 minut po czasie w nadziei, że zwiejemy przed upływem kwadransa akademickiego i nie będzie na niego. Każdorazowo powtarzała się ta sama scena:
      14 minut zajęć bez zajęć za nami, stoimy w blokach startowych z torebusiami pod pachami, żeby nam w biegu nie przeszkadzały. Nadzieja rośnie. Nagle otwierają się drzwi i gość wchodzi. Tłum wydaje jęk: przyyyszeeeeedł... Prowadzący wydaje jęk: zostaaaaliiii...

      Usuń
    4. Ja miałam raz tak, że babeczki 13 minut nie ma. No to my pomysłowi się zbieramy. No bo przecież nikomu się siedzieć nie chce. Ale odezwał się "głos rozsądku"... który nas zatrzymał, koleżanka w sensie... I babeczka przyszła.

      A raz facet się spóźnił, wszak lubiany, no ale poniedziałek i zajęcia... To wszyscy wykorzystali i zwiali. A biedny przyszedł siedemnascie po jak już pusto było. I przeprosił! Za spóźnienie...

      Toście zawiedli profesora :D

      Usuń
    5. A skąd wiecie, że przeprosił?

      To był magister. Mieliśmy z nim ćwiczenia :)

      Usuń
  3. gabinet ładny, widok super, jeszcze powiedz,że macie fajny kibelek i złożę podanie o pracę

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz