1656

Moje rodzone dziecko nieodrodne wsiadło pierwszy raz w życiu w pewien cudzy samochód i wyjechało z podwórka tyłem bez poprawek przez plac i wąski przesmyk koło płotu budowy. Surmy i fanfary.
Dzięki temu przypomniało mi się, że egzamin na prawo jazdy zdała równiutko rok temu.

Kiedy ona tak mi urosła?
Zdała maturę?
Poszła na studia?
Zaczęła zarabiać?
Skakać po wino?!

Pilnujcie każdej chwili życia Waszych dzieci. One umykają chyżo, niczym zając przez buraki.
Potem jakoś już się nie pamięta, kiedy postawiło pierwszy krok, powiedziało pierwsze słowo, wyszło samo na podwórko, spóźniło się pierwszy raz, a Wy odchodziliście od zmysłów, wyjechało na pierwsze kolonie, pierwszy raz skłamało, poszło na całonocną imprezę albo wróciło na bani.
Życie tak strasznie szybko ucieka. Tak nieprawdopodobnie szybko.
Jeszcze wczoraj miałam osiemnaście lat, a dziś moja niespełna dwudziestoletnia córka robi takie rzeczy. I bardzo, bardzo się cieszę. Ale też gdzieś tam wewnątrz czai się jakaś maleńka nostalgia...

Komentarze

  1. Oj tak, mnie tak umyka już Starsza,tak mało się widujemy,rozmawiamy,ona ciągle zabiegana,zajęta swoimi sprawami,łapie jakaś żałość,ze coraz mniej wspólnie spędzanych chwil.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, żałości nie łapiemy. To tylko mała nutka nostalgii :)

      Usuń

Prześlij komentarz