1662

Ocenianie.

Robimy to wszyscy i zawsze. To naturalny i potrzebny proces. Rzeczy dzieją się szybko, wymagają błyskawicznych reakcji i nie zawsze mamy czas, żeby się nad czymś zastanowić, a zrobić coś musimy. Za ten proces - ułatwień i możliwości funkcjonowania w świecie - odpowiada tzw. siatka poznawcza. Już coś przeżyliśmy, myśleliśmy o czymś, czytaliśmy, słyszeliśmy. W naszym mózgu tworzy się sieć połączeń. Impuls - dopasowanie sytuacji - impuls - reakcja.

To nie jest wstydliwe ani złe. Po prostu... jest. Pozwala nam się poruszać. Nie zastanawiamy się bez przerwy, że możemy wpaść pod samochód. Siatka nad nami czuwa. Chodnik - krawężnik - impuls: uważaj - krok. Naturalnie nie zawsze się sprawdza, ludzie tracą życie i zdrowie w starciu z samochodami. Ale nie wszyscy, większość jednak nie. Siatka poznawcza czuwa.

Nie oparzamy się nagminnie otwartym ogniem i wrzątkiem. Nie ucinamy sobie palców nożem. Nie spadamy ze schodów. Nie przytrzaskujemy palców drzwiami. Nie łamiemy kończyn, skacząc z okna. Z grubsza. Czasem oczywiście tak. Ale przecież nie codziennie, nie na każdym kroku. Posiadamy jakiś zespół doświadczeń, który pozwala nam przetrwać bez specjalnego zastanawiania się. Siatka poznawcza jest nam niezbędna.

Działa zawsze. Wiele zależy, ma się rozumieć, od poziomu danego człowieka. Bo siatka funkcjonuje również w bardziej skomplikowanych sytuacjach. Zasadniczo nie bijemy innych ludzi kijem w głowę, bo wiemy, że moglibyśmy ich zabić. Nie okradamy, bo wiemy, że to złe. Nie oce... No właśnie. Nie oceniamy innych pobieżnie?

Każdy z nas niesie ze sobą pełen worek wartości, które wpojono mu w dzieciństwie. Nauczono nas, co dobre, a co złe. Na to nakładają się nasze przemyślenia, lektury, indywidualna wrażliwość. Mało kto - zaryzykuję takie stwierdzenie - powie choremu, umierającemu na raka: sam jesteś sobie winien. Nawet jeśli to pomyśli. Mało kto powie niepełnosprawnemu, który stracił możliwość chodzenia po głupim i nieodpowiedzialnym skoku na główkę do wody, że sam jest sobie winien. Wyraźnie maleje liczba osób, które nie zetknęły się z klasyfikacją alkoholizmu jako choroby. Już wiemy. I również to, że tę chorobę można leczyć. Jeśli zainteresowany CHCE. Bo chęć jest podstawą w leczeniu wszelkich chorób. Również duszy.

Dlaczego więc tak nam trudno przyjąć, że wszystkie uzależnienia są taką samą chorobą, jak alkoholizm? Dlaczego praktycznie nigdy nie współczujemy osobom otyłym, z niespotykaną łatwością podsumowując: wystarczy przestać żreć. To przecież łatwe. Bierzesz i nie żresz. Otyłość jest niezdrowa. Czy ten człowiek się nie widzi?! Wystarczy przestać żreć, sam sobie winien.

Nie, nie wystarczy.
Wystarczy przestać pić.
Wystarczy przestać palić.
Wystarczy zacząć chodzić do dentysty.
Wystarczy więcej się ruszać.
Wystarczy nie czuć lęku przed operacją.
Wystarczy zacząć się leczyć.
Wystarczy zwolnić.
Wystarczy podzielić się obowiązkami.
Wystarczy przestać się denerwować.
Wystarczy nie brać do siebie.
Wystarczy żyć na luzie.
Wystarczy się położyć i zdrzemnąć.
Wystarczy przestać myśleć, że jest się niezastąpionym.
Wystarczy przestać sądzić, że jeśli dziecko nie zje pełnowartościowego posiłku, to...

To co?
Wystarczy przestać albo zacząć? Tylko tyle? Więc czemu tego nie robimy?
Czemu żyjemy w stresie, podjadamy, palimy, pijemy, niedosypiamy, denerwujemy się, nie mamy poczucia własnej wartości, obwiniamy się, robimy zbyt mało lub za wiele? Czemu? Wystarczy przestać. Albo zacząć.

Że co? Że to nie takie proste? Że życie nas zmusza? Że musimy pędzić, gnać, biec? Że mamy tyle obowiązków i nie starcza czasu dla siebie? Ależ to proste! Wystarczy przestać! (Opcjonalnie: zacząć).

Nie, nie wystarczy przestać żreć. To znaczy: owszem - chudnie się głównie po ustabilizowaniu diety, włączeniu ruchu, zracjonalizowaniu zachowań. Ale to nie jest wcale łatwe.
Nikogo nie traktujemy tak podle, jak grubasów. Przezywamy w podstawówce, wyśmiewamy na podwórku, nie wybieramy do drużyny w grach zespołowych, nie umawiamy się z nimi w liceum, unikamy na imprezach studenckich, nie żenimy się z grubaskami i nie wychodzimy za mąż za grubasów. Obciach.

W tym kraju trudno być kobietą. Równouprawnienie to bajka dla grzecznych dziewczynek. O ile za bardzo nie podskakują i trzymają buzię na kłódkę. Ale być grubą kobietą...

Spotykam każdego dnia w pracy ludzi inteligentnych, wykształconych, na poziomie. Niektórzy wręcz zadziwiają. Ich wiedza, umiejętności bywają porażające. Dopóki nie natkną się na grubasa. Wtedy to wszystko znika, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
I dlatego pójdę tam jutro, a jeśli jeszcze raz usłyszę uwagę na temat tuszy, żarcia i pochodnych, to zrobię im z dupy jesień średniowiecza!

Komentarze

  1. Bo ludzie oceniać potrafią, ale innych a nie samego siebie, ot co!

    A mnie znowuż w drugą stronę, wszyscy uświadamiają jaka chuda jestem, i że powinnam zacząć coś jeść.. cóż, rozumiem, zdziwieni ale ileż można?? Ja tam nikogo nie strofuję tym, jak wygląda, a mnie biednej spokoju nie dadzą, ludzie są okropni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy z nas przeżywa spotkania z wujkiem dobrą radą. Współczuję Ci Twoich przeżyć, na pewno są nieprzyjemnie. I tak sobie myślę, że w radzeniu najlepsza była moja babcia. Zawsze mówiła: ja ci poradzę - rób jak uważasz. To ważne, żeby nie ulepszać nikogo na siłę. No i nie uprzedzać się do niego tylko dlatego, że jest inny niż my.

      Usuń
    2. Ostatnie zdanie trafia w samo sedno, ale to tylko tak oczywiste jest chyba dla nas, niestety :)

      Usuń
    3. Wiesz, jaki był największy komplement, który usłyszałam od córki? "Całe życie uczyłaś mnie, że inny nie znaczy gorszy". Rzeczywiście - uczyłam. Serce mi rośnie, gdy słyszę, że udało mi się trafić.

      Usuń
  2. dziękuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Służę uprzejmie, zapraszam ponownie. Mam jeszcze kilka przemyśleń ;)

      Usuń
  3. Nie warto tracić czasu na słuchanie ludzi, którzy zwyczajnie nie są tego warci. A kluczem do sukcesu jest zwyczajnie siebie zaakceptować, mieć w najbliższym otoczeniu osoby, które znają naszą wartość i wtedy niech ludzie mówią co chcą a świat niech staje na glowie...:) tak naprawdę człowiek jest taki, jakiego sam siebie widzi. Wszystkim nie dogodzisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko że ludzie widzą siebie źle. Więc, cytując klasyka: hop siup, łatwo powiedzieć. Jeśli latami cię udupiano, to szukasz poczucia własnej wartości w śmietniku. I nie znajdujesz. Coś o tym wiem.

      Usuń
    2. bo może dzieci przede wszystkim trzeba uczyć poczucia własnej wartości? tylko czy na pewno wtedy nie będą innym dowalać za darmo? czy może tylko własne cierpienie uczy żeby innym nie dokuczać nawet kiedy o tym nie wiedzą?
      moi rodzice nie szli drogą dowartościowywania, nie chwalili (przynajmniej ojciec) tylko we wszystkim znajdowali coś do poprawki. na ludzi niby wyszłam, ale czy na pewno? w każdym razie nie pocieszam się cudzymi problemami

      Usuń
    3. Trzeba wychowywać w poczuciu własnej wartości i uczyć szacunku dla innych. To się przecież nie wyklucza.

      Usuń
    4. Da się nad tym zapanować i wypracować. Tez cos o tym wiem.;) Ale zaczyna się od wiary, że to w ogóle jest możliwe i tu potrzeba bardzo dużo samozaparcia.
      Kutujka

      Usuń
    5. Ale ja nie mówię, że się nie da. Mówię, że to proces. Że trudno. Zmienić coś, co przez całe życie było normą... no, trudno po prostu. Ale można. I nawet się powinno. Bo o co walczyć, jeśli nie o siebie.

      Usuń
  4. miałam w podstawówie chudą niemożliwie przyjaciółkę , nadal jest chudziną. jej noga jest szczuplejsza od mojej ręki. a wtedy byłam od niej znacznie wyższa i tęższa. pewnie śmiesznie wyglądałyśmy razem. na niej to dopiero się wyżywali. ale od kiedy się spiknęłyśmy już nikt nam nie podskoczył. teraz też jak uśrednimy nasze bmi to wychodzi nam norma:)
    a przezywanie jest dla idiotów albo idiotek. wpienia mnie kiedy dorośli ludzie oceniają na podstawie wyglądu. niestety u mojego męża w domu tak się robiło i jeszcze nie udało mi się tego wyplenić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie operują najprostszymi możliwymi zachowaniami, bo tak jest łatwiej. Myślenie, zasadniczo, nie jest wcale takie proste, jak można by się spodziewać.

      Usuń
  5. i w ogóle nie muszę chyba dodawać, że od jutra przestaję żreć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty, mała, a w ogóle to lubisz siebie?

      Usuń
    2. nie znoszę, i w ogóle to ciągle się wstydzę sama za siebie. myślisz że to uleczalne?

      Usuń
    3. Pocieszę Cię. Tak. Ale nie bez pracy.

      PS Przecież wiesz, że ja Cię bardzo lubię. Sądzisz (w naiwności swojej), że lubiłabym tak kogoś bezwartościowego? Kamaaaan!

      Usuń
    4. dzięki! już przestaję wyłudzać zainteresowanie, wracam do pisania tego dziadostwa które przywlokłam do chaty. Buźka.

      Usuń
    5. Zaraz tam wyłudzać. Co za słowo brzydkie ;)))

      Usuń
  6. Ja się bardzo staram, żeby nie oceniać bez potrzeby i coraz mniej mam takich potrzeb. I nie rozumiem tych, którzy MUSZĄ mieć zdanie i zajmować stanowisko w kwestiach, które ich zupełnie nie dotyczą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W punkt. To nieocenianie nie przychodzi łatwo. Trzeba nad tym pracować. A ludzie nie lubią się przemęczać.
      Ale nie my, odwodniku :D

      Usuń
  7. Aż skomentuję!*
    Ciekawostka taka, że o ile społeczeństwo (szeroko pojęte) zaczyna łapać, że nazwanie osoby otyłej słoniem, Godzillą etc. to chamstwo pierwszej wody, o tyle jeszcze nie łapie, że to samo tyczy się osób "z drugiej strony symbolicznej barykady: chuderlaków. Jazda po grubasach to świństwo, ale do chudego można śmiało powiedzieć, że wygląda jakby uciekł z Oświęcimia. Takich tekstów nasłuchałam się sporo, dobrze, że nigdy nie byłam specjalnie wrażliwa...

    * Bo ja czytam. Namiętnie. Tylko nie komentuję, bom młoda, głupia, życia nie znam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze!*

      Taka w sumie uniwersalna była ta notka. Można pod nią podstawić, co się tam chce. Każdy ma jakieś deficyty.
      Skąd pomysł, że nie oczekuję Twoich uwag? Myślisz, że dyskryminuję z powodu wieku? HAHA!!! Patrz na Lusię - ona jest w wieku mojej córki, a gada. A żebyś wiedziała, co córka do mnie mówi!!! I jeszcze wyczytuje mi tu wszystkie literki, małpa jedna.

      * Wierni, nawet utajnieni, czytelnicy są naszym dobrem największym :D

      Usuń
  8. O, hai. Mądra kobieta Szpro mówi, że otyłość jest kobietą i ma po dwakroć rację.
    Po pierwsze, bo normy kulturowe w naszym kręgu nakładają na kobiece ciało mnóstwo wymogów, oczekiwań, warunków i kagańców: ma tak wyglądać, tyle ważyć, to i to ma odstawać, ale tamto nie może wisieć, to ma być napięte, owo znowuż luźne, a całość dostępna ale tylko przy założeniu, że to nie kobieta udostępnia bo lubi, tylko nie piętrzy trudności. Więc kobiecie łatwiej o epitet grubej, bo wystarczy, że wyskoczy z rozmiaru 38. Mężczyzna, póki porusza się samodzielnie i może dokonać demonstracji tężyzny, choćby był jak ta piłeczka w obwodach - będzie "potężny", "krzepki" - najwyżej "masywny". Dla kobiet te przymiotniki są mniej litościwe.
    Po drugie, ponieważ hormony nam nie pomagają i łatwiej nam popaść w fałdki i miękkości.

    Oraz żyjemy w czasach, gdy standard piękna konstruują media, a one działają nieuczciwie. Wysmuklają i tak szczupłe modelki, wygładzają i odchudzają, a potem okazuje się, że żadna dieta cud nie pozwala uzyskać tego ideału. I każda kobieta przegrywa porównanie z plakatem czy reklamą, a otoczenie nie omieszka jej tego wypomnieć (bo widziało w gazecie/telewizji).
    Ocenianie innych nie tylko pozwala oceniającemu poczuć się lepiej - bo jest kompetentny, umie znaleźć rozwiązanie i ma taką ekspercką wiedzę - ono także pozwala odsunąć od siebie nieprzyjemną koncepcję, że samemu oceniającemu coś mogłoby braknąć.

    Bardzo przepraszam za logoreję, ale na temat postrzegania otyłości/nadwagi mam zawsze za dużo do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam, gdy zajęcia zewnętrze nie zajmują Cię całkowicie :D :D :D
      (Pacz, jak się cieszę - jak głupi do sera).

      Usuń
    2. Moje obecne zajęcia zewnętrzne składają się z picia Kasztelana niepasteryzowanego i głaskania bardzo smutnego i rozczarowanego abażura, który ma mi za złe.

      Usuń
    3. Wiem, że to podłe, ale cieszę się. Powiedz abażuru, że głasku. Co mi zależy.

      Usuń
    4. Toż głaszczę, dziękujemy. Abażur ma się sznelcugiem podleczyć, bo mi się robi źle we wszystko jak widzę tę zrezygnowaną i nieszczęśliwą minę w aureoli.

      Usuń
    5. Matko... i jeszcze w aureoli. Postaram się współodczuwać wirtualnie.

      Usuń
  9. Komentować nie mam po co ,bo napisałaś całą prawdę. Nic dodać nic ująć. Interesuje mnie natomiast ta jesień średniowiecza w twoim wydaniu , bo ja w takich sytuacjach zupełnie nie wiem jak się zachować i wzorca poszukuję a coś mi mówi że się nadajesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kluczem jest wysławianie się dobitnie, aby interlokutor po tonie zrozumiał, że nie ma pola do żadnych dyskusji ;)))

      Usuń
  10. Co mi przypomnialo.
    Metro. Na jednym z przystankow wsiada usmiechniety mezczyzna w spodnicy, wiek emerytalny, w butach na wysokim obcasie, z siwa broda, z dlugimi wlosami zwiazanymi w dwa kucyki, w podkolanowkach w kratke, z zielonymi paznokciami, z wiszacymi kolczykami w uszach. Stylizacja na skrzyzowanie bohaterek mangi z wikingiem.
    Wszyscy milkna, szydercze spojrzenia, wymieniaja jakies glupie uwagi.
    Dynia patrzy szeroko otwartymi oczami, skanuje, wzroku nie moze oderwac, a po chwili rzecze na caly glos: when I am big girl I want to have green nails too! They are lovely!
    Czyli potepianie innosci nie jest wrodzone. Chcialabym jednak wiedziec, kiedy sie zaczyna. Moze uda mi sie zapobiec?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie jest wrodzone. Dzieci w wieku przed- i przedszkolnym są tego idealnym dowodem. To chyba przychodzi wraz z socjalizacją. Ale nie martw się - moje ma 20 lat i nie jest uprzedzone, więc da się :)

      Usuń
  11. To wszystko nabyte. Znam nawet grubaska homofoba, który nienawidzi grubasów. Ludzie mnie wciąż zadziwiają.
    http://nieawyczuwalnosc.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie rozumiem związku pomiędzy tuszą a homofobią, ale może chodzi o to, żeby ktoś był gorszy!

      Usuń

Prześlij komentarz