1697

Kolejny dzień uwag do wykładów (bo to za pięć minut, więc trzeba mieć ich pierdylion).

Siedzę u Szefa, zawołał mnie, więc jestem ciuteńkę zrezygnowana - znowu... Ale słucham uważnie.
- Jest taka sprawa... - zawiesza głos. - Coś mi tu za szybko zapierdala!
"Oddychaj" - myślę. - "Oddychaj!".
- W mojej panu zapierdala?
- A skąd. U Agnieszki. Weź mi to zatrzymaj.
Zatrzymuję mu jednym klikiem, bo wszakże nieskomplikowana to czynność.

- Wiesz - kontynuuje - wykłady robisz świetne.
- Dziękuję - odpowiadam, czując lekką ulgę.
- Ale...
(Musiał).
- Tak?
- Ty mnie nie słuchasz.
- Szefie?
- Mhm?
- Nigdy, powtarzam, NIGDY się o nic z panem nie spieram. Ale teraz to już naprawdę trudno wytrzymać. Uwaga! Składam oświadczenie: słucham pana cały czas.
- Czyli sugerujesz, że ja bredzę?
- Ja?! Nie ośmieliłabym się. Ma pan po prostu przeskoki myślowe i czasem trudno nadążyć.
- Aha. Znaczy - powinienem nad sobą popracować.
- Ja nic nie mówię.
- Wspominałem, że masz dyrektorskie nawyki? Zlecasz mi pracę!
- Mam trenerskie nawyki. Naprowadzam pana delikatnie i sam pan znajduje rozwiązania. A to się chwali. Czy przypomnieć, jak to dziś jedna pani powiedziała, że dobry z pana człowiek, tylko trochę szorstki?
- Ty! Z tobą to naprawdę nie jest łatwo! Już mnie urabiasz!
- Z pana ust taka opinia jest komplementem - chichoczę.
- No i masz, znowu kręci. Idź sobie już, idź.

Komentarze

  1. Jak on bez Ciebie wcześniej funkcjonował?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcześniej to moze i funkcjonował, bo nie wiedzial że można żyć inaczej.... Ale teraz już wie i nie będzie umiał żyć bez ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Któraś z Was powinna mu to uzmysłowić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Daj namiary, skierujemy go na bloga :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Patrz, jak w konwulsjach konam na podłodze. Kuchennej, ma się rozumieć. Gdzie moje miejsce.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz