1690

Niesłychanie cudowna sobota.

Wstałam się wyspawszy, bo nikt mnie nie poganiał. Zjadłam śniadanie w towarzystwie Top Gear, a potem, oglądając długometrażową bajkę dla dzieci, zrobiłam sobie pedikiur*. Czas mijał leniwie. Następnie objawił się Prezes i przygotował obiad. Wydał. I zrobił mi kawę. Po obiedzie dziecko przegoniło nas na pięterko, gdyż zamierzało posprzątać chałupę, więc wziąwszy ze sobą Carcasonne, wykorzystaliśmy przestrzeń łóżka (1,60 x 2,00) na rozbudowę konstrukcji w dowolnych kierunkach.

Koty były zachwycone. Karol natychmiast usiłował zawładnąć wszystkimi pionkami, za co został przez Prezesa bezapelacyjnie skarcony, więc zaległ, mrucząc rozgłośnie, na szafce nocnej. Zofia - przegnana instrukcją - obraziła się śmiertelnie i rąbnęła na dywan. Wymownie. Żebyśmy mieli stosowne wyrzuty sumienia. Natomiast Edward, który nie posiada żadnych kompleksów, wsadził tyłek w pudełko i wyglądał na zwycięzcę.

Po mojej sromotnej (programowej) przegranej, Prezes zarządził drzemkę. Nigdy nie oponuję w takich sytuacjach, gdyż jestem osobą natury łagodnej i zgodnej. Mój cykl drzemkowy wynosi dwie godziny (niezmiennie) i nie zamierzam się sprzeczać z własnym organizmem. Prezesowy za to pół. Godziny. Więc wstał i pojechał na zakupy. Miło, prawda? Obiad na jutro też zrobił. Dwudaniowy. Nie wiem, którędy powrócić do rzeczywistości.

W związku z powyższym wykoncypowałam, że wstanę świtem, skoczę do sklepu - koniunktura się akurat wykrystalizowała, bo lato - i wykonam szybki torcik.


A po spełnieniu obowiązku obywatelskiego skoczymy do rodziców, by awansem obejść Dzień Matki. Lepszy torcik niźli wiecheć, nieprawdaż? Zwłaszcza że matce Helena, więc wiechcia otrzymała w czwartek.

I tak sobie życie leci. Całkiem miło. Podoba mi się. A gdyby mi to jeszcze leciało w domku z ogródeczkiem...


* Korzystając z ostatnich promocji w Rossmannie kupiłam sobie... nam za pół ceny kilka lakierów w ciekawej kolorystyce.

Komentarze

  1. A czy w tym domku nadal chcesz mieć świnkę? ;)
    PpM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezsprzecznie. Mama ostatnio wypowiedziała mi grządki. Podobno nie będzie nic sadziła, skoro piglet i tak zryje. A ja kocham pigleta i mu nie zamierzam zabraniać.

      Usuń
  2. też tak kiedyś spędzę sobotę - i się rozmarzyłam ;) i obyś trafiła na smacznego arbuza bo mi już dwa mało smakowały buu

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz