1684

Od chwili zatrudnienia w fabryce zostałam miętoholiczką.

Kupuję sobie w Lidlu takie ziołowe herbatki, o ile to można nazwać herbatkami. Asortyment jest dość szeroki, aczkolwiek zauważyłam u siebie wybitną skłonność do mięty. Nawet nie potrafię powiedzieć, ile kubków dziennie wypijam. Czarna herbata w formie bawarki rano. I tyle. Chyba że następuje weekend, wtedy dzbanek czarnej z cytryną do śniadania*.

Ostatnio stłukłam sobie ulubiony dzbanek. Myślę, żeby skoczyć do IKEI i kupić od razu dwa - jeden do roboty. Mniej by było zachodu: gotuję pełny czajnik, zalewam miętę w dzbanku, teraz i tak ciepło, to ostygnięta będzie jak znalazł. To może nie zostawiać tego w fazie projektów? Dziś dwudziesty drugi, mama ma imieniny, pojadę do niej z życzeniami, a od rodziców do IKEI zaledwie rzut niedużą beretką. Muszę się tylko zastanowić, gdzie jest najbliższa stacja benzynowa, gdyż albowiem księgowy samochodowy mi wyje na żółto. Podlec. Tylko by kasę chciał.

Ale skąd mi się to w ogóle wzięło? Owszem, jestem napojoholiczką od czasów pradawnych. Ale zawsze jechałam głównie na czarnej herbacie i kawie. A tu nagle ziółka. Starzeję się czy co? Muszę się przejrzeć w lustrze, gdyż czynności tej nie poświęcam zbyt wiele uwagi. A może coś się wydarzyło i ja nie wiem? Przeoczyłam? A tu, panie, dajmy na to - wąsiska sumiaste do pasa. Gdy ktoś ma bruzdę, to może nie zauważyć, wierzcie mi.

Wiem już na pewno, że trzy okna w kabinieciku mam na wschód. Drogą dedukcji doszłam do wniosku, że dwa pozostałe wyglądają na północ. Więc tak sobie pomyślałam, że gdyby jakieś anse powstały na okoliczność moich roletek, to można założyć trzy zamiast ośmiu. Bo właściwie takie okna od północy się nie liczą. Daje tylko od wschodnich. Ale jak! No i koniecznie dwie mniejsze na okna pomiędzy. Niech chłopaki mają luz, że się im na ręce nie gapię. Co mi zależy.

Ciekawe czy dojdziemy do klimatyzatorów...


* No coooooo?! Wypijam minimum litr o świtaniu. Tak mam.

Komentarze

  1. jakżesz sie cieszę że ty też bawarkę. Bo ja to sie trochę boję do tego przyznawać. Ludzie dziwnie reagują albo "o jezu fujjjjjj!!!!" i grymas, albo " a co ty matka karmiąca?". Nie wiem dlaczego do herbaty zielonej, czarnej , czerwonej do kawy nikt się nie przyczepia a do bawarki tak. Jeszcze do zup mlecznych też się czepiają ale do płatków śniadaniowych na mleku to juz nie. A co takiego złego jest w tym że dorosła kobieta lubi sobie czasem grysiczek zapodać albo owsiankę. No co, ja sie pytam????!!! Oczywiscie poza dupą. Rosnącą.Własną/ chociaż przyznaje że sprawiedliwiej by było gdyby rosła takiej jednej znajomej /

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzkie opinie należy mieć w dupiu. Po to właśnie człowiek hoduje ten gabaryt. Żeby mu się dużo zmieściło.

      Usuń
  2. Bawarki to niet, ale Bożena ziólka pija pd lat z zapałem. Rumianek, czasem pokrzywa, meliska, mięta - mniam. Miała "yerba-fazę", ale jej przeszło ;) Powinna mieć na biurku taki pięciolitrowy baniak z kranikiem, pełen zioła parzonego, to by może starczał na chwilę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam w tej IKEI i kupiłam sobie dzbanek. Dwa dzbanki. Jeden do pracy.
      Tamtych już nie ma, więc wzięłam taki, jaki był. Za 5,99 sztuka.

      Usuń
    2. Od bidy może być dzbanek. Acz baniak z kranikiem lepiej by się nadał, biorąc pod uwagę potrzeby nawodnienia Bożeny. Ona tak ma, od maleńkości, że żłopie płyny w ilości hurt ;)

      Usuń
    3. A najlepiej, to żeby ktoś już wcześniej przygotował :D

      Usuń
  3. Podziwiam .Ja mało piję, ale szeroki asortyment ,ziólka i owocowe, no i wodę. Herbatę czarną z cytryną tylko do śniadania jeśli to śniadanie z pieczywem, bywała tez kawa,ale zarzuciłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też ostatnio piję miętę, ale nie z zamiłowania, tylko ogródek wyplewiłam i szkoda mi było ją wyrzucić. Mięta to straszny chwast!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będę mieć ogródek, to go sobie zachwaszczę miętą.

      Usuń
  5. Strasznie się cieszę. Mam jakieś historyczne zlogi herbat różnych takich dziwnych, odkąd nie odwiedza mnie kolega, który zawsze kazał sobie parzyc "spod dużego palca" i pomagał pozbyć się nietrafionych strzałów. Teraz wszystko to zaparze w garnku dla Ciebie. I jeszcze w termos dam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wszystko w jednym?

      (Odzyskałaś komputer? Ile i czemu tak drogo?)

      Usuń
    2. 5 dni roboczych (od dzis licząc) i jakieś 170. Nie. Nie odzyskalam.

      Usuń
    3. Inna kwestia jest, że zapintralam tak, że wieczorem ledwo mi starcza sił, by zwinąć do paszczy wywalony w biegu jezor.

      Usuń
    4. Taka alternatywa dla wcześniejszej nudy.

      Usuń

Prześlij komentarz