1683

Ze zwolnienia lekarskiego dzwoni do mnie kolega Kierownik Sześciu. Jego trudno wyłączyć. W końcu w powietrzu świszcze stal damasceńska:
- Wiem, że tęsknisz, ale wsiadłam do windy. Do TEJ windy. Albo teraz powiesz mi "papa", albo samo cię rozłączy.
- Podłość - mruczy do słuchawki. - Papa.

Po dziesięciu minutach przypominam sobie, że skoro on na L4 i ma wrócić dopiero przed samym zlotem, to nie przyklepałam tej niegdysiejszej obietnicy, że mnie zabierze przez pół kraju swoim samochodem. W ciszy popołudniowego spotkanka służbowego, piszę więc SMS:
Kierowniczku kochany! Czy Ty nadal deklarujesz się zabrać mnie na zjazd? Albowiem stało się to w mym życiu kwetią kluczową.
Odpowiedź przychodzi nieomal w ułamku sekundy:
WEZMĘ CIĘ!!!
Z wrodzoną swadą odsyłam potwierdzenie:
Ogolę nogi.
Kierowniczek kochany wyraża swój zachwyt nad moimi teoretycznie i przyszłościowo gładkimi łydkami i już mogę spać spokojnie. Wyruszam. Szykuj się martuuho, gdyż wiem, że jesteś tutaj, choć jakoby Cię nie było.

PS Niepoinformowana część fabryki właśnie się dowiedziała, że nie będę uczestniczyła w zjeździe. Przeżywają grupowo. Nie ma się co napinać, kolejny rozpoczyna się 8 czerwca. I już się tak łatwo, proszę Was, nie wykręcę martuuhą.

Komentarze

  1. Się będzie działo!

    Częstotliwość zjazdów paskudna, kto to widział żeby się tak zjeżdżać i zjeżdżać !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto to widział, żeby się tak zjeżdżać, a mnie zajeżdżać. Ja muszę książkę pisać!!! @#$%^&*(#$%^&!!!!!!

      Usuń

Prześlij komentarz