1674
A co Wy tu przy sobocie?
Bo ja wino. No, dobra, dwa wina. Dwa wina na dwie kobiety to akurat w sam raz.
I owszem, ach, TAK! Kupiliśmy marynarkę. A spodnie to już wcześniej miał. więc dochrapaliśmy się garnituru. Czyli plan zrealizowany w 100%. Nie, no skąd. To nie tak, że Prezes do tej pory garnituru nie posiadał. Owszem, kilka. Ale chodził na tę siłownie, ćwiczył i se rozćwiczył. Tym samym garnitury się skurczyły, szczególnie w obrębie klacianej. Motyl, jeśli Państwo rozumuje, o co kaman. Marynarkę obecnie potrzebuje mieć o rozmiar większą niż spodnie. A to oznacza, że kwestia taliowania zaczyna być dyskusyjna. Gdyż on posiada talię.
No, ktoś musi posiadać talię, skoro ja nie mam. Nie odczuwam potrzeby. Dupa mi nie rośnie jakoś szczególnie, za to talia, jeśli w ogóle kiedykolwiek istniała, to przestała. W jej miejsce zaimplementowałam sobie intelekt. Na szczęście posiadam cycki, więc mogę skupić na nich uwagę otoczenia. Odwracając od braku talii. W razie potrzeby zawsze mogę się wypowiedzieć. I wtedy ewentualne uwagi szlag trafia.
Ogólnie rzecz biorąc, nawet jeśli kiedykolwiek wyobrażę sobie, że figura idealna mogłaby stać się mym udziałem, to mózg mi rekompensuje. Tak nawykłam uważać. Mózg oraz wynikające z niego poczucie humoru. I dystans. Że niby czegoś mi brakuje? Nie, nie brakuje. Wręcz posiadam w nadmiarze. Ale oj tam. Jak mawia mój ojciec, zmuszając mnie (w swoim mniemaniu) do zrobienia doktoratu: zawsze lepiej mieć niż nie mieć.
Na przykład garba - odpowiadam niezmiennie.
A w ogóle to figurą idealną jest kula. Nie jest moim udziałem, lecz dążę. Zabroni mi Państwo.
Wszakże my nie o tym.
Garnitur zaistniał, więc: ufff...
Co prawda nie chce się przyznać, czy ta pani to z rotacji, czy nowo zatrudniona, ale ja nie wnikam, gdyż jestem głęboko mądrą kobietą w słusznym wieku. I wiem, że nie warto pytać, gdy się człowiek spodziewa, że odpowiedź może go nie usatysfakcjonować.
W każdym razie zaproponowałam, by wzięła również skarpetki. I majtki z dziurą. Do których ma stosunek emocjonalny. ON ma.
Takie filozoficzne podsumowanie nagłej zmiany, dążącej w kierunku taliowanych marynarek. My z Edwardem, towarzyszącym nieustannie, chcemy mieć po prostu spokój i pełną miskę. Gdyż już wiemy, że życie, tak naprawdę, opiera się na luźnym podejściu do wszystkiego. Więc Edward się przesadnie nie narzuca, w dbałości o pełną miskę. A ja...
A ja mam zawsze jakieś wino do wypicia. Albowiem na świecie wciąż mnóstwo jest win, których jeszcze nie wypiłam.
Bo ja wino. No, dobra, dwa wina. Dwa wina na dwie kobiety to akurat w sam raz.
I owszem, ach, TAK! Kupiliśmy marynarkę. A spodnie to już wcześniej miał. więc dochrapaliśmy się garnituru. Czyli plan zrealizowany w 100%. Nie, no skąd. To nie tak, że Prezes do tej pory garnituru nie posiadał. Owszem, kilka. Ale chodził na tę siłownie, ćwiczył i se rozćwiczył. Tym samym garnitury się skurczyły, szczególnie w obrębie klacianej. Motyl, jeśli Państwo rozumuje, o co kaman. Marynarkę obecnie potrzebuje mieć o rozmiar większą niż spodnie. A to oznacza, że kwestia taliowania zaczyna być dyskusyjna. Gdyż on posiada talię.
No, ktoś musi posiadać talię, skoro ja nie mam. Nie odczuwam potrzeby. Dupa mi nie rośnie jakoś szczególnie, za to talia, jeśli w ogóle kiedykolwiek istniała, to przestała. W jej miejsce zaimplementowałam sobie intelekt. Na szczęście posiadam cycki, więc mogę skupić na nich uwagę otoczenia. Odwracając od braku talii. W razie potrzeby zawsze mogę się wypowiedzieć. I wtedy ewentualne uwagi szlag trafia.
Ogólnie rzecz biorąc, nawet jeśli kiedykolwiek wyobrażę sobie, że figura idealna mogłaby stać się mym udziałem, to mózg mi rekompensuje. Tak nawykłam uważać. Mózg oraz wynikające z niego poczucie humoru. I dystans. Że niby czegoś mi brakuje? Nie, nie brakuje. Wręcz posiadam w nadmiarze. Ale oj tam. Jak mawia mój ojciec, zmuszając mnie (w swoim mniemaniu) do zrobienia doktoratu: zawsze lepiej mieć niż nie mieć.
Na przykład garba - odpowiadam niezmiennie.
A w ogóle to figurą idealną jest kula. Nie jest moim udziałem, lecz dążę. Zabroni mi Państwo.
Wszakże my nie o tym.
Garnitur zaistniał, więc: ufff...
Co prawda nie chce się przyznać, czy ta pani to z rotacji, czy nowo zatrudniona, ale ja nie wnikam, gdyż jestem głęboko mądrą kobietą w słusznym wieku. I wiem, że nie warto pytać, gdy się człowiek spodziewa, że odpowiedź może go nie usatysfakcjonować.
W każdym razie zaproponowałam, by wzięła również skarpetki. I majtki z dziurą. Do których ma stosunek emocjonalny. ON ma.
Takie filozoficzne podsumowanie nagłej zmiany, dążącej w kierunku taliowanych marynarek. My z Edwardem, towarzyszącym nieustannie, chcemy mieć po prostu spokój i pełną miskę. Gdyż już wiemy, że życie, tak naprawdę, opiera się na luźnym podejściu do wszystkiego. Więc Edward się przesadnie nie narzuca, w dbałości o pełną miskę. A ja...
A ja mam zawsze jakieś wino do wypicia. Albowiem na świecie wciąż mnóstwo jest win, których jeszcze nie wypiłam.
Ja? Ja czystą że spritem na popitke na okoliczność rocznicy matury. Okraglej. Impreza jak zawsze, a afterparty w gabinecie fizjoterapii. Bo był na podoredziu ;)
OdpowiedzUsuńJakie rocznice, takie aftery. Do przemyślenia ;)
Usuńmnie też jeden taki zachęca przy każdej okazji do tego doktoratu, ale po co mi ? na razie nie wiem. ja to bym chętniej znów na studia wróciła, żeby podstawy sobie przypomnieć. doktorat wydaje mi się potrzebny tylko dla tych, którzy chcą robić dalszą karierę naukowa albo szpanerów. nie należę. ps. mój sobie kupił gazie z cięciem na tyłku. prawie stringi. i twierdzi, ze to po to, żeby mu się nogi nie obcierały na wyjeździe z kolegami w góry. wierzymy? ps2. też ma ulubioną dziurę - w koszulce do spania pochlapanej farbą. dwa razy już ją z okolic śmietnika do życia przywracał.
OdpowiedzUsuńJeśli utrzymasz siebie wraz z dziećmi i to bez odczuwania żalu oraz pretensji, to - oczywiście - wierzyć. Tak, jak w to, że wyjeżdża z kolegami.
UsuńU nas plebejski w swej prostocie różowy mołdawski muscat :)
OdpowiedzUsuńNie dostrzegam plebejskości. No, chyba że to jakaś norma u mnie.
UsuńNasz firmowy sommelier uzmysłowił mi kiedyś plebejskość wszystkiego co półsłodkie :)
UsuńAleż Wodzu? Co Wódz?!
UsuńTo ja przepraszam.
Przy sobocei i o tak wczesnej godzinie zaległam i poległam, nic nie wypiwszy !
OdpowiedzUsuńHeloł! Notka była nocna.
UsuńZauważyłam,23 to jeszcze wczas:) zazwyczaj przesiaduję do 24,ale wtem mnię siekło.
UsuńBo też chciałabyś się nawalić od białego rana (dana, dana).
UsuńJa na sucho buuu... Sunia lekko niedomaga, wet był ale w każdej chwili mogę odpalać autko i gnać.
OdpowiedzUsuńW takich chwilach jestem najtrzeźwiejszym człowiekiem świata. Więc rozumiem doskonale.
UsuńKurcze,przypomnialas mi,ze tez nas czeka kupno garnituru! Mamy w lecie eleganckie wesele i za cholere sie nie da w hipsterskim podkoszulku,co juz mi sie udalo Mareczkowi wytlumaczyc:)
OdpowiedzUsuńProblem w tym,ze dla mojego meza rowniez idealna figura jest kula i wydaje sie ku niej konsekwentnie dazyc:)
Allegro. Albo F&F w Tesco.
Usuń:)))) zobacz co znalazłam
OdpowiedzUsuńhttp://szafa.pl/c18405612-kalosze-meliski.html
Są też bez obcasa. Fajne, nie? :)
UsuńSpecjalnie wyszukałam dla Ciebie z obcasem:))
OdpowiedzUsuń//rozczulenie
Usuń