1687
Optyka mi się zmieniła.
Gościłam wczoraj u wdowy po założycielu fabryki. W pewnym momencie zapytała:
- Pani Joasiu, a kiedy zabierze pani bibliotekę?
Zgłupiałam minimalnie, albowiem - jako żywo - nic nie wiedziałam o tej sprawie. Mój wyraz twarzy musiał być wymowny. Dystyngowana starsza pani wstała z fotela i kiwnęła na mnie ręką. Podążyłam za nią. Otwarła drzwi i... DONNERWETTER!
Sama wyprowadziłam się ze stuporu, pewnie jeszcze mnie nie zakleszczyło. Ożesz! Gdzie ja to wszystko dam?! Ja nie mam pomieszczeń! Nie mam regałów! Nie TYLE!!! Dlaczego nikt mi nie powiedział?! Co to ma być? Konkurs na największego dupka w fabryce?
Ffffffffff...
Muszę iść do Szefa. Muszę iść do naczelnego! Przeprowadzka biblioteki jest konieczna. Tylko dokąd? Nawet gdyby obecne pomieszczenie przekwalifikować w całości, to i tak za cholerę nie zmieścimy tam wystarczającej liczby regałów. A miejsce do pracy? Muszę mieć tam biurko, krzesło, komputer, skaner, drukarkę... Chcę przecież, żeby to nie była biblioteka, tylko czytelnia. Żadnego wynoszenia książek, złodzieje!!! Nie wydam i niech mnie ktoś zmusi. Sadzaj tyłeka na stołeka i arbeit. Do domu se możesz wziąć, jak se kupisz. I to jest moje stanowisko ostateczne.
To idę do Szefa. Coś trzeba przedsięwziąć.
Gościłam wczoraj u wdowy po założycielu fabryki. W pewnym momencie zapytała:
- Pani Joasiu, a kiedy zabierze pani bibliotekę?
Zgłupiałam minimalnie, albowiem - jako żywo - nic nie wiedziałam o tej sprawie. Mój wyraz twarzy musiał być wymowny. Dystyngowana starsza pani wstała z fotela i kiwnęła na mnie ręką. Podążyłam za nią. Otwarła drzwi i... DONNERWETTER!
Sama wyprowadziłam się ze stuporu, pewnie jeszcze mnie nie zakleszczyło. Ożesz! Gdzie ja to wszystko dam?! Ja nie mam pomieszczeń! Nie mam regałów! Nie TYLE!!! Dlaczego nikt mi nie powiedział?! Co to ma być? Konkurs na największego dupka w fabryce?
Ffffffffff...
Muszę iść do Szefa. Muszę iść do naczelnego! Przeprowadzka biblioteki jest konieczna. Tylko dokąd? Nawet gdyby obecne pomieszczenie przekwalifikować w całości, to i tak za cholerę nie zmieścimy tam wystarczającej liczby regałów. A miejsce do pracy? Muszę mieć tam biurko, krzesło, komputer, skaner, drukarkę... Chcę przecież, żeby to nie była biblioteka, tylko czytelnia. Żadnego wynoszenia książek, złodzieje!!! Nie wydam i niech mnie ktoś zmusi. Sadzaj tyłeka na stołeka i arbeit. Do domu se możesz wziąć, jak se kupisz. I to jest moje stanowisko ostateczne.
To idę do Szefa. Coś trzeba przedsięwziąć.
Fascynuje mnie ta fabryka Twoja, co też ona robi, że bibliotekę ma na podorędziu. Moja jest spakowana w milion kartonów i jutro jedzie na Pomorze. Łojezumatko z tą przeprowadzką.
OdpowiedzUsuńTo lamentowałam ja, amelia
Moja fabryka robi różne zaskakujące rzeczy. Nawet ja się wciągnęłam, choć do głowy by mi nie przyszło. A jednak. To najbardziej niezwykły zwrot akcji w moim życiu.
UsuńA co do przeprowadzki... Może wypróbuj metodę Pollyanny? A ja będę trzymać kciuki!
Dziękujemy w imieniu Człowieków i Kociarni. Załatwiwszy sobie dyżur sobotni, oddałam przeprowadzkę w ręce Lubego i krewnych. Podobno załadowali. Podobno pojechali. Podobno kotom się nie podobało. Wrócę w opustoszałe progi i się przekonam, ile skoncentrowanej nienawiści siedzi jeszcze w obydwojgu. A i tak podobno nie wszystko jeszcze wyjechało. "Te książki" wyraził się Luby. Że niby dużo ich i ciężkie.
UsuńOstrzeż Lubego, że książki chronimy nawet kosztem życia. Upierdliwych facetów ;)))
Usuńona w domu ma te książki?
OdpowiedzUsuńOwszem. Pomieszczenie biblioteczne wygląda jak bunkier. Szok.
Usuń